Od Yuko "Nowe życie" cz.1 (cd. Zuko)

Długo już wędruję po lasach. Znam na pamięć piętnaście lasów.  Nie spałam od pięciu dni. Jestem strasznie głodna i przeziębiona. „Ach… dlaczego ja jestem taka głupia” myślę. Usłyszałam kogoś kroki. Poczułam woń jakiegoś wilka. Jak najszybciej przemieniłam się w vendette delije. Zaczaiłam się i czekałam. Z krzaków wyłonił się jakiś basior. Było widać, że ma żywioł ognia. Poczułam jak moje tylnie łapy się wyprostowały. Przez to niespodziewanie skoczyłam. Widocznie instynkt vendetty delii był większy niż moja siłą psychiczna. Naskoczyłam mu na kark. Basior odwrócił się w moją stronę i natychmiast jego źrenice stały się małe. Moje szczęki zacisnęły się na jego karku. Upadł na zimie i zaczęła się lać z niego krew. Jak najszybciej się opanowałam i zmieniłam w swoją normalną postać. Podbiegłam do niego i zaciągnęłam go do jak najbliższego schronienia. Była to mała jaskinia. Zamieszkują ją od dwóch miesięcy. Podbiegłam do skrzynki z bandażami i zabrałam jeden z nich. Obandażowałam jego szyje i odłożyłam bandaż do skrzynki. Jak najszybciej zabrałam pojemniczek z wodą i wlałam do kociołka .Rozpaliłam ogień i zaczęłam wrzucać zioła. Gdy wywar zaczął wrzeć zmieniłam się w człowieka. Podeszłam do półki i zabrałam sztylet. Podstawiłam lewą rękę nad wywar i jednym pociągnięciem  zrobiłam ranę ciętą. Pozwoliłam by trochę kropel spadło do kociołka i zamieszałam wywar. Zgasiłam ogień i jak najszybciej wlałam eliksir do butelki. Otworzyłam mu usta. Zaczęłam wlewać mu eliksir. Zostawiłam trochę na dnie i wypiłam resztkę. (Myślicie dlaczego ja go leczę? Ponieważ ja zabijam tylko wnerwiających mnie ,a nie takich co mi się podobają. On właśnie mi się podoba.) Od razu moja rana się zagoiła. Zdjęłam mu bandaż i zamieniłam się w wilka (żeby nie myślał, że ja to człowiek). Usiadłam sobie i poczekałam. Po kilkunastu sekundach zaczął kaszleć. Otworzył oczy i zaczął powoli wstawać
- Musisz jeszcze leżeć- powiedziałam miłym głosikiem (żeby nie myślał, że jestem barbarzyńcą) i łapą go tak jakby przydusiłam do podłogi
- Gdzie ja jestem?- zapytał się powstrzymując kaszel. Pewnie się zakrztusił eliksirem
- W mojej jaskini- odpowiedziałam z małym uśmieszkiem
- A… 
- Nie musisz nic mówić- odpowiedziałam przerywając mu- Yuko… a jak ty masz na imię?
- Zuko- próbowałam powstrzymać śmiech- nie podoba ci się coś w moim imieniu?-zapytał się poważniejąc
-ładne imię, ale…- śmiech mi przerwał, on patrzał na mnie jak na jakąś idiotkę- oj przepraszam… nie wiedziałam, że jesteś aż taki sztywny- powiedziałam odwracając się. Zaczełam podążać w stronę wyjścia
- Czekaj!!! –krzyknął- a ile będę musiał jeszcze leżeć- odwróciłam się 
- radziłam ci by już wstać ponieważ eliksir może się wymieszać z krwią i by było nie miło- powiedziałam z uśmieszkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by
Fragonia
Szablony