Podsumowanie grudnia!

Przypominam o kupowaniu prezentów z okazji urodzin WCN. Postanowiłem przedłużyć czas na kupno prezentu do 10 stycznia. Mam nadzieję, że to wykorzystacie! Kto dla kogo ma kupić prezent?
Wataha Ciemnej Nocy ma już rok! Dziękuję wam, że jesteście :) Max narysował obrazek z tej okazji ^^ Umiecie odgadnąć, kim jest wilk w pudełku?

Zdecydowałem również, że MAX ZOSTAJE GAMMĄ! Do Bety jest jeszcze trochę za mało (wymagam min. 15 opowiadań), ale na Gammę jak najbardziej zasłużyłeś! Za staż (będzie już z pół roku), opowiadania, aktywność i nie muszę wam chyba mówić jak wspaniałym basiorem jest Max *( ͡° ͜ʖ ͡°)*. Gratulacje!

Jutro mamy Nowy Rok! Dzięki za ten wspólnie spędzony czas. Mam nadzieję, że 2017 jeszcze dożyjemy :3
Liczba opowiadań napisanych przez wilki
 Leniwy Zuko - 6
Yuko - 4
Max - 4
Indi - 2
|___|
|
Te wilki napisały 2 lub więcej opowiadań i niech się z tego cieszą :)
Shadow - 1
|___|
|
Te wilki napisały 1 opowiadanie - nie jest źle, ale dobrze też nie.
Tobi - 0
Vanessa - 0
Szasta - 0
Diana - 0
Kiiyuko - 0
Jace - 0
Miyu - 0
|___|
|
Te wilki nie napisały ani jednego opowiadania i mogą zostać wywalone z watahy.

Od Shadow'a „Wataha” cz.3 (c.d Yuko)

Siedziałem w kącie niewidzialny czekając aż zaśnie. Czekałem i czekałem aż w końcu się doczekałem. Zwinęła się w kłębuszek i zasnęła. Podszedłem do niej. Zmęczony byłem. Położyłem się na zimnej kamiennej podłodze. Przesunąłem się do niej i ją przyciągnąłem do siebie. Tylną łapę położyłem na jej biodrach a przednią na barku. Ogonem przykryłem nas. Położyłem uszy ku sobie i zasnąłem.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Otworzyłem zaspane ślepia. Była jeszcze noc. Czułem że ona się obudziła. Klatka piersiowa zaczęła podnosić się szybciej. Nadal leżała. Dziwne było to, ponieważ zwykle wadery od razu wstają i dają mi z liścia. Poczułem że się ruszyła. Ku mojemu zdziwieniu ona nie wstała. Przekręciła się i wtuliła w mój brzuch.
<Yuko? Brak weny>

Uwagi: Nie podejmuj ważnych decyzji za inne wilki (spanie z kimś to ważna decyzja :/ )

Od Indili ‘’Rocznica watahy’’

‘’Z okazji rocznicy watahy każdy członek wylosuję imię innego wilka, tej właśnie osobie będziecie musieli kupić prezent…’’ – cytowałam sobie to zdanie które wypowiedział Zuko. Miałam dać prezent jakiejś waderze o imieniu ‘’Miyu’’chociaż wcale jej nie znam. No cóż… na razie muszę jej kupić jakiś prezent. Tylko gdzie go znaleźć? Zuko mówił o jakiejś Smoczej Ulicy, ale nie wiem gdzie to jest. Trochę to trwało, lecz w końcu znalazłam. Był to teren na którym mieściło się dużo jaskiń. Na szczęście w pierwszej napotkanej przeze mnie jaskini były różne ciekawe przedmioty. W pysku trzymałam sakiewkę w której było trzydzieści galeonów oraz cztery, które zarobiłam samodzielnie. Zaczęłam się rozglądać i wypatrywałam przedmiotów na które było mnie stać. Moja uwagę przykuło Jajo Towarzysza. Może wadera której mam dać owy przedmiot chciała by mieć jakiegoś towarzysza? A może na odwrót? Z resztą zobaczę jaka będzie jej reakcja. Kupiłam przedmiot, a następnie teleportowałam go do mojej jaskini, żeby go nie nieść przez całą drogę, gdyż nie wiadomo ile będzie trwać szukanie Miyu. Zaczęłam od najbliższych terenów, lecz każda napotkana wadera nie nazywała się Miyu. W końcu doszłam do jaskiń. Raczej nie będę chodzić do każdego jak jehowy, więc wejdę tylko do jednej jaskini i już zaczekam do jutro, gdyż niebo stawało się coraz ciemniejsze. Weszłam do jednej i od razu ujrzałam waderę.
- Czego tu szukasz? – zawarczała.
- Eee… to ty jesteś… Miyu? – zapytałam niepewnie. Wadera pokiwała głową, W tej chwili stworzyłam teleport do mojej jaskini w której umieściłam prezent. Po chwili z teleportu wyskoczyło Jajo Towarzysza. – To dla ciebie. – rzekłam niepewna siebie.
Miyu przyjrzała się przedmiotowi i spojrzała na mnie.
- Dzięki… - odrzekła chłodno. – A teraz możesz już sobie iść.
Jak powiedziała tak zrobiłam. Wskoczyłam w teleport i byłam już w swojej jaskini.


Uwagi: "Owy" - piszę się "ów".

Od Yuko „Moja historia”

Chciałam zapisać swoją historie, aby zobaczyli ile bólu przeżyłam. Zabrałam więc pergamin, tusz i krucze pióro.
Zaczęłam pisać: „Urodziłam się 30 grudnia. Wiecie pewnie jaki to dzień… Byłam najmłodszą z rodzeństwa, a z miotu najsłabsza. Chociaż że myśleli że nie przeżyje to się mylili. Była zima i moja wataha miała kryzys. Miałam liczne rodzeństwo jednak umarło z niedożywienia. Przeżyłam tylko ja, siostra i brat. Oni uważali się za najlepszych, najsilniejszych, najszybszych i najmądrzejszych. Rodzice słuchali tylko ich. Jeżeli coś się stało zwalali na mnie. Wszystko im przychodziło łatwo. W wieku 6 mieś poszłam do szkoły. Poznałam tam Katrin. Miała młodsze rodzeństwo. Jej rodzina zdawała być się idealna. Wysoka posada, więź pomiędzy rodzicami a dziećmi, w dodatku to, że byli parą Beta. Katrin rozumiała mnie, pomagała w problemach i dzieliła się ze mną jedzeniem. W szkole miałam tak samo ciężko jak i w rodzinie. Gdy szczeniaki z mojej klasy miały już swój pierwszy żywioł ja nie miałam. Zostałam wyśmiana i porzucona na próg, lecz dalej się nie poddawałam. W wieku 8 mieś poznałam Marlow. Był synem alfy lecz nie pierworodnym. Bardzo się lubiliśmy ,lecz za to Katrin się ze mną skłóciła. Mówiła że nie mam dla niej czasu. Ciągle tylko z nim gadam. Nawet raz przy całej watasze krzyknęła ,że się w nim zauroczyłam. Marlow musiał się tłumaczyć przez nią alfie. On był poniżany przez Saintie- jego Matkę. W tych chwilach pomagałam mu. Gdy miałam 9 mieś spytał się mnie czy zostanę jego dziewczyną. Zgodziłam się. Wtedy pogodziłam się z Katrin. W wieku 10 mieś zauważyłam że mój ojciec znikał bardzo często na noc wtedy kiedy alfa szła na jakieś „spotkania”. I pewnego dnia zdarzyła się katastrofa. Mój ojciec zabił matkę, i ożenił się z Alfą. Lecz małżeństwo nie trwało długo… Myśliwi zabili CAŁĄ watahę. Katrin leżała zakrwawiona z dziurą postrzałową w głowie. Marlow został rozszarpany przez haskiego. Tylko ja ocalałam za sprawą Asai. Lecz ona chciała mnie tylko wykorzystać do zniszczenia WMW. Musiałam dołączyć do WMW. Żyłam w WMW resztę swojego dzieciństwa. Wtedy poznałam Ripple, lecz na krótko. Spłonęła w pożarze. Moje dzieciństwo nie było najlepsze. W wieku 1roku i 10 mieś zostałąm dosłownie zabita przez Xandera- zabójcę WA. Dostałam jednak drugie życie od Vario, lecz razem z nim zostałam przeklęta. W razie zagrożenia zmieniam się w Lidande. Niby ma mnie chronić… ale w jej postaci mogę zranić najbliższych. Zostałam wywalona z watahy i skazana na tułaczkę. Gdy miałam już 2 lata dołączyłam do WCN".

Uwagi: Zwracaj uwagę na to, gdzie stawiasz spację. Z pośpiechu napisałaś "zostałąm" zamiast "zostałam".

Od Max'a "Prezent"

Wstałem dość późno,w sumie jak zwykle. Usiadłem i myślałem co muszę dziś zrobić. Przypomniałem sobie,że przecież muszę kupić prezent dla Alice." Im szybciej tym lepiej"-powiedziałem w myślach. Wstałem założyłem słuchawki, puściłem muzykę i wyruszyłem w drogę. Idąc nuciłem sobie piosenkę, której ostatniego czasu słuchałem,nawet za często.
-Powiedz,czy je znasz powiedz,powiedz czy je znasz!- idąc śpiewałem tekst. Gdy byłem na miejscu przestałem i zdjąłem słuchawki. Wszedłem do jaskini. Było tam bardzo dużo stoisk. Podszedłem do jednego z nich i zacząłem się rozglądać za czymś dla Alice. Hym,ale za czym? "Może chce sobie polatać?" - rozmyślałem patrząc na Skrzydlaty Amulet. Myślałem i nie mogłem się zdecydować. W końcu uznałem,że najlepiej jak jej kupię Talizman Umiejętności. Dzięki Bogu zapakowali mi na miejscu.
***
Wracając do domu, znowu miałem słuchawki. Tylko tym razem,inna piosenka. Gdy byłem już w swojej jaskini,od razu z niej wyszedłem,żeby znaleźć Alice. Idąc w ciszy, rozglądałem się za nią. Chodziłem po terenach watahy ,żeby ją znaleźć,ale nie udawało mi się to. Nie wpadłem,żeby szukać w najbardziej oczywistym miejscu-w jej jaskini. 
-A ale ze mnie idiota!-powiedziałem cicho do siebie zdając sobie sprawę z tego,że jestem głupi. Ruszyłem w stronę jej jaskini. Gdy byłem na miejscu nie wiedziałem ,czy mogę sobie tak po prostu wejść, dlatego zawołałem ją. Wyszła od razu. 
-O cześć Max,coś się stało?-zapytała uśmiechnięta wadera.
-Hejo,nie nic się nie stało-odwzajemniłem uśmiech- proszę to dla ciebie.
Dałem jej prezent. Alice chyba się cieszyła. Podziękowała mi. Później ja wróciłem ,do swojej jaskini tylko po to ,żeby znowu z niej wyjść. Poszedłem się przejść jak zwykle słuchając muzyki.

Alice otrzymuje Talizman Umiejętności.

Od Zuko "Moja Historia"

W końcu zebrałem się i postanowiłem zapisać swoją historię, dla pokoleń. Miałem co do tego wątpliwości, ponieważ ktoś mógłby wykorzystać to przeciwko mi i mojej watasze. Wziąłem jednak pergamin, kałamarz i pióro, i zacząłem pisanie:
Urodziłem się 22 czerwca, w Dzień Smoków. Pierwszy dzień lata tego roku był wtedy gorący. Byłem jedynakiem. Mój ojciec nazywał się Ozai, a matka - Ursa. Mniejsza o to. Urodziłem się z dwoma żywiołami: Ogień i Mrok. Jeszcze wtedy nie wiedziałem co to znaczy. Mojego dzieciństwa poniżej 1 miesiąca nie pamiętam. Kiedy miałem 1 rok nie byłem już jedynakiem - na świat przyszła moja młodsza siostra, Azula.
Wszyscy podrośliśmy. Wtedy to mój ojciec zawołał mnie do siebie. W pokoju, w którym się znajdowaliśmy siedziały inne wilki, dorosłe. Był tam też mój dziadek. Podszedł do mnie mój ojciec i zapytał, czy wybieram ogień, czy mrok. Nie wiedziałem o co chodzi. Wtedy mój dziadek wytłumaczył mi: w jakiej dziedzinie chce się szkolić. Czułem się dziwnie. Chciałem wybrać mrok, ale nie jestem jakimś "złym" wilkiem, więc wybrałem ogień. I tak dwóch nienawidzę. Moja siostra całe dnie spędzała na zabawie ze swoimi przyjaciółkami, a uczyłem się. Ona zawsze miała szczęście, wszystko przychodziło jej łatwo.
Odpoczywałem w swojej komnacie. Weszła do niej Azula.
-Czego chcesz? - zapytałem z pogardą.
Nigdy się nie lubiliśmy.
-Chodź - odpowiedziała swoim chytrym głosem i zaprowadziła mnie do jaskini dziadka - obecnej Alfy.
Zaczęliśmy podsłuchiwać. Dziadek rozmawiał z moim ojcem.
-...Co?! Chcesz, żebym zdradził swojego syna?! Pierworodnego? I to jeszcze po tym, gdy on stracił swojego...?
Usłyszeliśmy dźwięk ognia, wybuchu. Uciekliśmy. Kiedy znaleźliśmy się dalej, Azula podsumowała:
-Widzisz? - zaczęła mówić głosem grubszym, przypominającym ten ojca lub dziadka. - Musisz poznać ból straty pierworodnego, poświęcając własnego.
Popatrzyła na moją twarz. Byłem przestraszony i starałem się to ukryć, jednak mi się to nie udawało.
-Tata cię zabije... - dodała szeptem i uciekła.
Był już późny wieczór. Położyłem się więc i zasnąłem. Kiedy rano się obudziłem, zobaczyłem Azulę.
-Czego chcesz? - zapytałem z pogardą.
Deja vu. Tym razem Azula miała o wiele gorsze wieści.
-Biegnij do ojca i spytaj gdzie mama! - odpowiedziała swoim chytrym głosem i wybiegła.
-Co...? - szepnąłem.
Zrobiłem to co powiedziała. Poszedłem do ojca. Zapytałem go o matkę. Ozai nic nie odpowiedział. Zrozumiałem, że albo odeszła, albo została wygnana.
Minęło kilka miesięcy. Dziś skończyłem 18 lat. Stałem się pełnoletni. Byłem prawowitym następcą tronu. Gdyby mój ojciec zginął, mógłbym zostać Alfą. Jednak Ozai trzymał się świetnie. Zostałem wezwany na ważną naradę wojenną. Stawiłem się punktualnie. Usiadłem obok ojca. Generał wstał i zaczął rozmowę o taktyce. Jak zaatakujemy.
-Najpierw pójdą młodzi... Będą naszą przynętą...
Mówił dalej. Jednak przestałem słuchać: jak to będą naszą przynętą? Nie mogłem tego tolerować, wstałem i powiedziałem:
-Co? Nie możemy na to pozwolić! Te wilki wierzą w nasz naród, są pewni, że im pomożemy...
Usłyszałem wiele głośnych: "Jak śmiesz?!". I zostałem wezwany na Pojedynek Ognia. Wszyscy poszliśmy na arenę. Myślałem, że będę walczyć z generałem, któremu się sprzeciwiłem, jednak nie. Fakt, obraziłem go, ale w obecności Alfy. Tak więc musiałem walczyć z własnym ojcem. Nie mogłem podnieść łba. Bałem się. Zacząłem płakać. Pierwszy i ostatni raz w życiu.
-Wstań i walcz, książę Zuko - powiedział mój przeciwnik. Jego głos był donośny i przerażający.
-Ojcze... nie chcę z tobą walczyć - wyjąkałem. - Jestem lojalnym synem....
On jednak nie słuchał mnie. Ze słowami "strach będzie twoim nauczycielem" wypalił mi bliznę w okolicach oka.
 I wygnał z watahy. Tak. Nie miałem już domu. Zacząłem włóczyć się bez celu. Powoli moja blizna zaczęła się zmniejszać. 28 grudnia znalazłem piękne tereny. Postanowiłem założyć własną watahę. Watahę Ciemnej Nocy.

Wataha Ciemnej Nocy ma już rok!

Witam was!
Witam w tym radosnym dniu. Dlaczego radosnym? Jak pewnie wiecie, a może nie wiecie, dziś mamy I Rocznicę Watahy. Z tej okazji wszystkie wilki otrzymują 50 Galeonów. Dziękuję wam za wspólnie spędzony czas, jesteście wspaniali!
Postanowiłem również, że zrobię taką... hm... Wilczą Chanukę. O co chodzi? Już wyjaśniam! A więc wszystkie wilki otrzymają 30 Galeonów. Są to pieniądze, które mają być przeznaczone na prezenty. Dla wszystkich wilków wylosuję kogoś, dla kogo kupicie prezent. Prezenty kupujemy i rozdajemy w opowiadaniu. Macie na to czas do 1 stycznia. Jeśli opowiadanie nie zostanie przez was napisane, Galeony zostanie ten, kto miał otrzymać prezent.
***
Kto dla kogo ma kupić prezent (skreślone - prezent został już zakupiony)?

  1. Zuko - Indila
  2. Jace - Kiiyuko
  3. Alice - Vanessa
  4. Szasta - Jace
  5. Shadow - Max
  6. Yuko - Tobi
  7. Indila - Miyu
  8. Vanessa - Yuko
  9. Diana - Shadow
  10. Max - Alice
  11. Miyu - Szasta
  12. Kiiyuko - Zuko

Wilkilia i Wigilia!

Wesołych Świąt!
Życzę wam dużo zdrowia, szczęścia,
pomyślności, radości, nie łamania kości,
podjadania masła i to tyle, basta! xD
Takie tam ;D

Od Zuko "Święta, święta, święta!" (cd. chętny/a)

Napełniony optymizmem przemierzałem tereny watahy. Dziś święta! Cudowny okres, pełno dekoracji... ale gdzie one są? Zacząłem rozglądać się bardzo dokładnie. Nic. Te same tereny co zawsze. Natychmiast postanowiłem wezwać wszystkich członków watahy. W tym celu zawyłem. Po kilku minutach na moich oczach ukazały się wilki.
-Hej... co się dzieje? - zapytał Tobi.
-Kto wie, jaki mamy dziś dzień? - odpowiedziałem pytaniem.
-Nie wiem... - mruknęła Yuko. - Wilkilia?
-Właśnie! - powiedziałem. - A gdzie są dekoracje?
-Jakie dekoracje? - zapytały wszystkie wilki.
-Jak to jakie? Ś w i ą t e c z n e! Większość czasu spędzamy w Magicznym Lesie, prawda? A więc zabieramy się do ozdabiania!
Wilki, choć niechętnie, zaczęły świątecznie ozdabiać las. Postanowiłem im pomóc. Najpierw podszedłem do Yuko, ponieważ ciekawiło mnie, jak ozdabia Magiczny Las.
-Jak tam u ciebie? - zapytałem ją. - Pomóc ci?
-Jeśli chcesz, pewnie.
Zawiesiłem kilka lampek, a następnie udałem się do innych wilków. W końcu im też trzeba pomóc.

Od Max'a "Widzę Cię"

Szedłem powoli,byłem w jakimś dziwnym miejscu. Wyglądało to jak pustka,wszędzie mgła i nic nie można było zobaczyć,po za małym światełkiem. Kierowałem się w jego stronę. Nic po za ciemnością nie można było ujrzeć. Po chwili zacząłem słyszeć dziwne szepty ze strony ,w którą się kierowałem. Jednak nic nie dało się zrozumieć. Było tam dość strasznie,ale miałem wrażenie,że znam to miejsce dlatego się nie bałem. Dźwięki stawały się coraz głośniejsze. Miałem tego dość...w ogóle gdzie ja byłem?! Odezwałem się- "Hallo,jest tu kto?". Jednak było słychać tylko moje echo. Trochę się zdenerwowałem .Światełko było coraz wyraźniejsze. Gdy szedłem i byłem dość blisko,nareszcie można było zrozumieć szepty. Ktoś mówił- "Widzę Cię!". I tak na okrągło. Dopiero wtedy poczułem nie pokój. Nagle głos się odezwał - "Max,Widzimy Cię!". Ja odskoczyłem,a po chwili się odezwałem - "Ale,co gdzie jak?!". Nie dostałem żadnej odpowiedzi. Dalej słyszałem szepty. Jakie to było wkurzające! O mało nie wybuchłem gniewem. Wydarłem się głośno- A JA CIĘ NIE WIDZĘ!!! Nikt nie zareagował. Po chwili,sam nie wiem dlaczego zacząłem się śmiać. Szepty umilkły,a światełko było coraz bliżej. Zacząłem biec. Światło okazało się wyjściem. Znalazłem się w lesie,bardzo smutnym i ponurym lesie. Wszystko tam wymarło. Trawa ,drzewa i inne krzaki były szare. Rozglądałem się dokoła. To miejsce też wydawało się znajome. Usiadłem,nie wiedząc co zrobić. Postanowiłem posłuchać muzyki,to może by podsunęło mi jakiś pomysł. Gdy chciałem to zrobić,zorientowałem się,że nie mam ani czapki ani słuchawek. "No pięknie"-powiedziałem do siebie. Nagle ujrzałem wilka idącego w moją stronę. Był dość przerażający. Wyglądał jak dym,a oczy mu iskrzyły. Gdy się dobrze przyjrzało można zobaczyć było rany. Jednak czułem,że znam go całe życie. Wstałem on się do mnie zbliżał,a ja do niego. Mimo,iż wyglądał jak zmora czułem ,że jest mi bliski i ,że go naprawdę dobrze znam. On się do mnie uśmiechnął. Zrobiłem to samo,ale o wiele nieśmielej. Powiedział coś do mnie a potem się rozpłynął. Po chwili znalazłem się w swojej jaskini. Wstałem rozejrzałem się,za tym wilkiem. A potem uświadomiłem sobie,że to był....sen. Najzwyklejszy sen. Z powrotem miałem czapkę i słuchawki. Ale zamiast cieszyć się ,że to dobiegło końca byłem zły,że to nie był koszmar. Myślałem o tajemniczej zmorze. I o tym co powiedział. Nagle spojrzałem na ziemię,a tam na skale był wyryty napis "Widzę Cię". Odskoczyłem. Wybiegłem z jaskini,i wtedy uświadomiłem,że wilk powiedział -"Ja żyję i widzę cię". Rozmyślałem o tym chwilę. Potem powiedziałem do siebie ,że to nie realne i to nie może być "on". Miałem dosyć. Znowu położyłem się spać ,z nadzieją iż znowu zobaczę wilka,jednak się nie udało. Chodź w sumie to i lepiej.

Uwagi: Dlaczego nie zacząłeś dialogów od entera? "Poza" piszemy razem. 'Halo" pisz przez jedno "l".

Od Zuko "Randka cz.5" (cd. Yuko)

- Ech... tak. To była moja żona…
-Była? - wadera była coraz bardziej zaciekawiona.
-No... tak. W sumie to wilki nie biorą rozwodu, jednak ona po prostu odeszła. Do wrogiej watahy. Ale to przeszłość. Teraz jestem z tobą - przytuliłem waderę.
Wadera wtuliła się we mnie. Nastała cisza. Nie była to jednak cisza, która podwyższa stres lecz coś bardzo miłego. Wyjątkowego.
-Jestem z tobą szczęśliwy - powiedziałem. - I to dziwne, bo rzadko kiedy czuję szczęście. Ale z tobą... zawsze.
Yuko zdziwiła się, jednak po chwili szepnęła:
-Z tobą jest też mi bardzo przyjemnie. Bardzo...
Jeśli miała zamiar powiedzieć coś jeszcze to nie zdążyła, ponieważ usłyszeliśmy szelest w krzakach.
-Kto tam jest?! - krzyknąłem.

<Yuko? Stawiasz na potwora czy wilka z watahy? :3 >

Od Yuko "Randka cz.4" (cd. Zuko)

Zdziwiłam się. Nie znałam go od Tej strony.
-dziękuje- zrobiło się ciemno. Już nie było tak ciepło.
-Zuko?- spytałam go
-Tak?
-Będziemy wracali po ciemku?
-Jak wolisz- odpowiedział
-Jutro pójdziemy-powiedziałam- mam nadzieje że nie zauważą naszej nieobecności
-Zgoda
-Pamiętasz wtedy gdy na mnie nakrzyczałeś?
-Tak…?
-Mówiłeś coś wtedy o jakiejś Savannie?- westchnął

<Zuko? >

Uwagi: Dlaczego "tej" napisałaś z dużej? W dialogu zaczynamy z wielkiej litery: "-Dziękuję." przed i po myślnikach stawiaj spację. Po komentarzu od narratora w dialogu stawiaj kropkę.

Świąteczna loteria

Ho ho ho! Wesołych świąt, Wilczki!
Z okazji zbliżających się świąt w watasze zorganizowałam loterię. Będzie to troszkę podobne do poprzedniego Mikołajkowego Losowania. A więc, aby zdobyć los, można:
-napisać opowiadanie - 1 los,
-kupić los - jeden za 10 Galeonów (można kupić max. 5)

W losach znajdują się Galeony i rzeczy ze sklepu. Loteria trwa od 20 grudnia do 1 stycznia.
Jeszcze raz życzę wam wesołych świąt!
~Zuko

Od Indili ‘’Spotkanie’’ (cd. chętny)

Uśmiechnęłam się pod nosem słuchając Zuko. Nie spodziewałam się, iż prędko znajdę miejsce dla siebie. Po pewnym czasie znaleźliśmy się na łące.
- To Zwyczajna Łąka, jeden z terenów należących do naszej watahy. Z pewnością domyślasz się czemu się tak nazywa. – rzekł uśmiechając się i poszliśmy dalej odwiedzając różne tereny. W końcu doszliśmy do jaskiń.
- Teraz wybierz którąś z tych jaskiń. – rzekł – Na początek jaskinia numer jeden. –dodał i weszliśmy do jaskini.
Jaskinia była bardzo ogromna i na dodatek bardzo ładna. Od razu przypadła mi do gustu.
- Jeżeli ci się nie podoba możesz ją zmienić. – powiedział Zuko
Nie, ta mi się podoba. – odpowiedziałam. 
Basior lekko się zdziwił, ale zostawił mnie w jaskini samą. Zaczęłam się po niej chwilę błąkać, lecz sen dawał się we znaki. Zaczęłam szukać jakiegoś konta, lecz i tak nie musiałam się trudzić, znalazłam. Ułożyłam się wygodnie i zasnęłam.
***
Otworzyłam gwałtownie oczy. Z dworu wydobywał się czyjś głos. Nie mogłam rozpoznać czyj… z resztą i tak nikogo nie znam! Wstałam i przeciągnęłam się ziewając. Podeszłam do wyjścia jaskini. Blask słońca mnie oślepiał, lecz odzyskałam wzrok. Spojrzałam w kierunku skąd dobywał się hałas. 


<Ktoś?>


Uwagi: Brak.

Od Zuko "Randka cz.3" (cd. Yuko)

Popatrzyłem na Yuko. Na jej policzkach ukazał się potężny rumieniec. Wyglądała, jakby chciała się zapaść pod ziemię. Postanowiłem jej pomóc i wyjaśnić sytuację:
-Nic się nie stało - powiedziałem z uśmiechem.
-Nie...? - szepnęła nieśmiało zawstydzona wadera.
-Nie! - zacząłem się śmiać. - Myślisz, że po co cię tu zabrałem?
-No... nie wiem.
-Głupia! - krzyknąłem. - Chciałem... zaprosić cię na randkę. I zapytać, czy zostaniesz moją dziewczyną.
Nastała cisza. Yuko uśmiechnęła się.
-Oh... no tak, oczywiście!
-Nigdy ci tego nie mówiłem, bo na terenach watahy i przy wszystkich nie wypada, ale... piękna jesteś.
Pocałowałem ją.

<Yuko ;* >

Od Yuko "Randka cz.2" (cd. Zuko)

Otworzyłam oczy. Pierwsze co zobaczyłam było morze. Piasek był miękki, drobnoziarnisty i ciepły. Woda była nieskazitelna a w niej było odbicie zachodzącego słońca. Chmury miały przepiękny różowy kolor. Czułam lekki wiaterek. Zrobiłam krok do przodu. Poczułam zimną wodę morza. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Uderzyła mnie fala szczęścia, której jeszcze nigdy po mojej śmierci nie doświadczyłam.  Przytuliłam go. Poczułam jego długą i mięciutką sierść. Pachniała lawendą. Nagle uświadomiłam sobie, co zrobiłam. Odskoczyłam. 
-Prze-przepraszam…- czułam że za ciasno mi w futrze- nie po-powinnam- upuściłam głowę. Uderzyła mnie fala gorąca. Zaczerwieniłam się. Skuliłam swój ogon i położyłam swoje uszy ku grzbietu. Patrzałam się w ziemie. „Ty idiotko” sama się w myślach wyzywałam. Bałam się jego reakcji. Chciałam się jak najszybciej ulotnić. Jak bym się tepneła pewnie pomyślałby że jestem jakąś debilką. A gdy bym rozproszyła wokół siebie dym dogonił by mnie. Przecież on to dowódca wojowników.

<Zuko? Wstydzioszek : I >

Uwagi: Zamiast "tepneła" lepiej, żebyś napisała "teleportowała".

Od Zuko "Poznawanie się cz.5 The End + "Randka cz.1" (cd. Yuko)

Na moich oczach ukazało się morze krwi, a na brzegu - Yuko. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego ta wadera aż tak lubi mrok. Chyba niepotrzebnie ją pytałem czy zna jakiś tajemniczy teren. Tak czy siak, ona była bardzo szczęśliwa. I to mnie też cieszyło.
Kiedy znalazłem się na brzegu, obok Yuko, postanowiłem zebrać się na odwagę. W nieskończoność przecież nie mogę tego odkładać, prawda? Pomyślałem jednak, że to nieodpowiedni teren na zadanie tego pytania. Musi być bardziej... romantyczny. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że Yuko lubi takie miejsca, ale jednak tradycja to tradycja.
-Yuko... - zagadnąłem waderę.
-Tak? - zapytała.
-Ten teren jest super... - ciągnąłem dalej - ale jednak chciałbym cię zabrać w trochę inne miejsce. Pójdziemy?
-Em... no dobra!
Miejsce, które chciałem jej pokazać było - moim zdaniem - piękne. Plaża, różowe niebo, pachnące drzewa... Po prostu żyć nie umierać!
Trochę zabłądziłem wydostając się z tego mrocznego terenu, ale koniec końców udało mi się zaprowadzić Yuko w romantyczne miejsce.
-Teraz zasłoń oczy! - powiedziałem do wadery.
-Oh... No dobra.
Yuko zamknęła swoje patrzałki, a ja zaprowadziłem ją na plażę.
-Już możesz... otworzyć oczy - szepnąłem.

<Yuko? >

Od Max'a "Flirty cz.2" (cd. Kiiyuko)

Wadera wydawała się urocza. Podobała mi się w niej jej odwaga. Trochę przypominała mi Megi. Po chwili pomyślałem -"No nie znowu to samo!". Miałem namyśli to,że gdzieś idę z kimś,ale nie wiem gdzie. Kii była chyba bardzo zadowolona ze swojego występu. Nie dziwie jej się. Było to dość oryginale a zarazem w miarę zabawne. Po chwili się odezwałem:
-A gdzie idziemy?-zapytałem się wadery.
-Zobaczysz-Mówiąc to wyprzedziła mnie i co raz szybciej szła ,aż w końcu zaczęła biec,śmiejąc się przy tym. 
-Hej!- krzyknąłem a po chwili też się śmiałem i pobiegłem za nią. Co chwilę,się wyprzedzaliśmy.Albo ona była z przodu,albo ja. I tak na zmianę. Gdy byliśmy na jakimś małym pagórku,wadera chciała biec dalej. Jednak potknęła się o coś,i się stoczyła. Chciałem szybko do niej podbiec ,żeby sprawdzić czy nic jej nie jest. Ale sam się obaliłem,i także sturlałem z pagórka. Gdy byliśmy na dole,oboje leżąc na ziemi patrzeliśmy na siebie poważnie. Oboje sprawdzaliśmy czy nic nam nie jest. Po chwili nie wytrzymałem i wybuchłem śmiechem,a Kiiyuko zrobiła to samo. Oboje wstaliśmy. Byliśmy trochę brudni. Ale nie ma się czemu dziwić. Lekko się otrzepaliśmy,ale to nie zmieniało faktu,że byliśmy od ziemi,trawy i wszystkiego co tam było. 
-To co idziemy dalej?-powiedziała do mnie wadera uśmiechając się przy tym- Ale już lepiej nie biegnijmy.
-Heh, no jasne!- odpowiedziałem z entuzjazmem. I szliśmy dalej.


<Kiiyuko? Sorry ,że tak długo teraz będzie szybciej ;D >


Uwagi: Spację stawiaj po przecinku, tak samo z kropkami, myślnikami itd. W dialogu, w komentarzu on narratora stawiaj kropkę, np.:
-To co idziemy dalej? - powiedziała do mnie wadera uśmiechając się przy tym. - Ale już lepiej nie biegnijmy.

Mikołajkowe prezenty!

Witam was!
Jak pewnie każdy wie, dziś są mikołajki. U nas, w watasze, też! Z tej okazji, wymyśliłam pewną zabawę. Na czym to polega?
Będzie to takie losowanie. Poniżej znajdziecie numerki do szkatułki. W skrzyneczce znajdują się różne prezenty. Jedne są bardziej, drugie mniej wartościowe. Jeśli macie kilka wilków, dostaniecie prezenty dla wszystkich. Ale jest jedna zasada: musicie wysłać mi wybrane numerki w jednej wiadomości. Nie możecie wysyłać ich "na raty". Możecie kupować następne losy, każdy kosztuje 5 Galeonów.
Możecie wybierać numerki od 1 do 30! Macie czas do 10 grudnia ;D

Przedłużone Mikołajki

Zauważyłem, że tylko dwie osoby zgłosiły się do mnie po odbiór nagród z okazji Mikołajek. Oczywiście do niczego nie zmuszam, ale myślę, że fajnie byłoby dostać prezent za darmo. W końcu każdy los wygrywa! Postanowiłem więc, że przedłużam okres Mikołajkowego Losowania do 12 grudnia! Przypominam, wybieramy numerek od 1 do 30!

Od Yuko „Poznawanie się cz.4 ” (c.d Zuko)

Biegliśmy przez las i polane. Zatrzymałam się przy czarnym lesie. Jego drzewa były czarne bez liści ,a jeżeli są już liście były one fioletowe. 
-To tu?-  spytał
-jeszcze nie…- opowiedziałam wchodząc pewnym krokiem do lasu. Po paru minutkach znaleźliśmy się przy ogromnym starym dębie. W nim była dziupla
-mam nadzieje że nie boisz się upadku z wysokości- powiedziałam wchodząc do dziupli
-a co?- Nie zdążyłam mu odpowiedzieć a już podłoga się załamała i spadłam w podziemia. Z sklepienia zwisały ogromne stalagmity ,w których nie zbadane istoty miały swoją norę. Dziura przez którą wleciałam zakleiła się. Tą wspaniałą krainę oświetlały świecące kamienie. Drzewa były gęsto posadzone. Zwierzęta wyglądały tu jak z horroru. Wpadłam do jeziora krwi. Popłynełam na brzeg i się wytrzpałam. Czekałam na Zuko.

<Zuko? Uważaj Yuko lubi chlapać :P>

Uwagi: W dialogach zdania zaczynaj z dużej litery. Pisze się "popłynęłam", a nie "popłynełam". "Wytrzepałam" (ty napisałaś "wytrzpałam". Spację stawiaj po przecinku, nie przed.

Od Max'a ,,Spotkanie, czyli powiększanie grona znajomych cz.2" (cd.Alice)

Wadera wyglądała przyjaźnie. 
-Pierwszy raz cię tu widzę.-powiedziałem do niej z uśmiechem. 
-Jestem tu od niedawna.-odpowiedziała mi.
-A może byśmy się przeszli?-Zaproponowałem-Zwiedzimy sobie,okolice,co ty na to?
Alice od razu się zgodziła. Zaczęliśmy iść. Myślałem ,gdzie możemy pójść.Sam tak z tym wyskoczyłem,a potem byśmy bezsensownie chodzili. 
-To gdzie idziemy?-zapytała się wadera. Szybko wymyśliłem coś na poczekaniu.
-O,Luju..ym... możemy pójść do Magicznego Lasu! Jak będziemy mieli szczęście do może się nie wywrócę.-odrzekłem. Ona trochę się pod nosem zaśmiała,ale dla mnie to nie była nowość. Chciałem ją jakoś zagadać. Nie lubię ciszy. Myślałem jak tu się odezwać. Jednak ona mnie wyprzedziła.
-Lubisz może muzykę? Masz słuchawki,i tak sobie pomyślałam.-mówiła to dość cicho.A ja jak zwykle połowy nie usłyszałem.
-Jasne,wręcz uwielbiam! Ale ty tak,cicho mówisz co ty boisz się mnie?-powiedziałem śmiejąc się trochę.-Chyba nie jestem taki straszny, co?
-Nie,nie.- Wader zaczęła się śmiać-Postaram się mówić głośniej.Rozmawialiśmy tak jeszcze przez chwilę gdy w końcu byliśmy na miejscu. 


<Alice? Sorry,że tak długo brak weny ;P>


Uwagi: Nie pisz kropek w dialogach, lecz w komentarzach od narratora. Spację stawiamy po przecinku, nie przed.

Od Zuko "Spotkanie cz.2" (cd. Indila)

-Super! - odpowiedziałem z zapałem.
Nowy członek watahy. Każdy wilk, nieważne czy szczeniak, czy dorosły, basior czy wadera, jest ważnym elementem grupy.
-Siłą wilka jest wataha, a siłą watahy jest wilk, prawda? - zagadnęła wadera.
-Sama to wymyśliłaś? Tak czy tak, to prawda. Masz rację. Tak w ogóle jestem Zuko. Alfa Watahy Ciemnej Nocy.
-Zuko, tak? A ja nazywam się Indila. Możesz mówić mi Indi, w skrócie.
-Piękne imię - skomplementowałem ją. - Może chcesz pozwiedzać różne tereny? Może jaskinie? Wybierzesz jakąś dla siebie.
-W takim razie chodźmy.
Po drodze opowiadałem dla Indi o watasze:
-...Wataha powstała mniej więcej rok temu. Kilka miesięcy temu, mieliśmy wojnę z obcymi watahami. Później nasz ranking spadł, jednak po wakacjach nastąpiła reaktywacja. Mamy mniej więcej 15 wilków...

<Indila? >

Od Zuko "Poznawanie się cz.3" (cd. Yuko)

-Mam czas! - odpowiedziałem. - Opowiadaj!
-Nie chcę mi się o tym gadać. Naprawdę.
-Skoro tak sądzisz...
Niespodziewanie weszliśmy do Lasu Miłości. Rzadko kiedy tu przychodzę, więc zapomniałem jak wygląda. Był piękny: Wysokie drzewa, korony w kształcie serc, rubinowe świetliki i wiele więcej "uroczych" miejsc.
-Podoba ci się? - zapytałem. Starałem się aby mój głos brzmiał romantycznie.
-Może być. Ale znasz mnie: wolę mroczniejsze miejsca! - odpowiedziała wadera.
-Cóż... w watasze nie mamy jakiś strasznych terenów... - zamyśliłem się. - Chociaż wiem! Cmentarzysko może trochę przerazić. Nawet ma w nazwie "Mroczne".
-Może i tak, ale mam lepszy pomysł. Niedawno przechadzałam się poza terenami watahy i spotkałam idealnie mroczny teren. Chodź! - krzyknęła, złapała mnie za łapę i pobiegła.

<Yuko? Brak weny ;| >

Podsumowanie listopada!

Uwaga! Bardzo przepraszam za to, że tło jest biało-szare, jednak na chwilę oceną nie mogę tego zmienić!
Kilka spraw się uzbierało.
Po pierwsze pewnie każdy zauważył nowy wygląd watahy. Pojawi się ankieta, czy wam się podoba. Mam nadzieję, że tak bo graficzka to robiąca naprawdę się napracowała! Ale niestety są też minusy, głównie z mojej winy, bo nie mogę dopasować koloru do tła bloga. Tak czy siak, różnica jest chyba niewielka c:

Po drugie zapewne zauważyliście to, że przez kilka dni mnie nie było. Mam proste wytłumaczenie: nie miałem internetu! Mimo to, nawet jeśli nie wchodzę, piszcie opowiadania. Zapewniam was, że jeśli wejdę, wstawię je, a tak, skrzynka pocztowa zawierała tylko pajęczynę i karalucha! xD

Po trzecie zauważyłem, że 60% watahy to wilki mroczne, bratające się z demonami, nienawidzące większości świata, itd. Ponadto, piszą one opowiadania, w których się biją i przezywają :/ Narusza to punkty regulaminu (nie bij wilka, nie przezywaj innych itd.), więc postanowiłem, że "demoniczne" wilki nie będą już mogły dołączać. A więc: kochające zabijać, nie znające litości, itp. 3 PSYCHICZNE WILKI, KONIEC!

Po czwarte nabór wilków do watahy został zamknięty. Mimo, iż wataha liczy dosyć mało wilków, moim zdaniem, liczba ta jest dobra. Jednak zamierzam zrobić "reset" watahy, więc nieaktywne wilki zostaną usunięte. Będzie to polegało na tym, że wilki, które chcą zostać w watasze, będą musiały napisać formularz od nowa. Na razie go nie piszcie, ponieważ chcę w nim nanieść pewne zmiany.
Liczba opowiadań z listopada
Max (4) - GRATULACJE!
Yuko (4) - GRATULACJE!
Leniwa Alfa Zuko (2)
Alice (2)
Jace (2)
Miyu (2)
┗¦¦¦┛
Te wilki są przykładem dla innych. Dodatkowo, wilki, które dostały przyrostek
"GRATULACJE!" otrzymają +10 Galeonów.


Diana (1)
Indila (1)
Shadow (1)
Toby (1)
Vanessa (1)
┗¦¦¦┛
U tych wilków nie jest źle, ale i nie jest najlepiej. Muszą one napisać jeszcze co najmniej
jedno opowiadanie.

Jeśli nie ma tu jakiegoś wilka, oznacza to, że nie napisał on pierwszego opowiadania

(o dołączeniu) w ciągu 3 dni, więc zostanie on wydalony z watahy!

Od Yuko „Wataha?” cz.2 (c.d Shadow)

Patrzałam na niego zdziwiona. Patrzał na mnie jak na podwładną. Rzuciłam się na niego. Wykorzystał mój ruch przeciwko mnie. Poturlaliśmy się po ziemi. Leżałam pod nim. 
-Jesteś za słaba aby mnie pokonać- plunął mi prosto w twarz. Patrzałam na niego z nienawiścią
-ZOSTAW MNIE!!!- krzyknęłam ,lecz on nadal nie zamierzał. Poczułam jak przyciska mnie do ostrych kamieni. „Jaka ja jestem głupia” pomyślałam i się tepnełam za niego. Zanim zwrócił uwagę już dostał pazurami w zad. Wrzasnął i odepchnął mnie ogonem. Zniknął. Stałam najeżona. Nic a nic. 
Leżałam czujna. Moje oczy były otwarte na tyle szeroko aby dowidzieć coś nawet w egipskich ciemnościach. Czułam kogoś towarzystwo ,lecz zmysły mnie myliły że jestem bezpieczna. Ziewnełam. „Będziesz niewyspana lepiej się połóż” pomyślałam. W końcu zwinęłam się i niespodziewanie zasnęłam.


<Shadow?>


Uwagi: Zamiast "patrzał", lepiej napisać "patrzył, patrzyłam". Spację stawiamy po przecinku, nie przed. Poza tym nie piszcie opowiadań o walce. W regulaminie jest przecież napisane: "Nie bij wilka w op.".

Wycieczka! ^.^

Pierwsza informacja jest taka, że na chacie i ogłoszenia będę pisała jako dziewczyna (tak, tak - jestem nią w rzeczywistości).
Bardzo miły to dzień, zarówno dla wader jak i basiorów.
Otóż postanowiłam urządzić wycieczkę. Pielgrzymko-wycieczkę, ponieważ lot samolotem lub jazda autokarem odpada. Wilki nie będą się przemęczać. Udajemy się do pięknego lasu WolfWood. Jest to przeogromna puszcza, prawdopodobnie największa na świecie. Zamieszkuje ją ponad tysiąc wilków. Znajdują się tam również najpiękniejsze widoki: wodospady, tereny oswojonych smoków, Czyste Źródła i wiele innych. Oto Plan Zajęć:
1 dzień
9.00 - Pobudka, czas na mycie się.
9.30 - Śniadanie :)
10.00 - Siesta :)
10.15 - Spacer do Smoczych Terenów.
11.00 - Zwiedzanie, oglądanie itd.
15.00 - Obiad i rozmowy :)
16.00 - Powrót do budynku.
17.15 - Czas wolny :)
19.00 - Polowanie na jelenie! (coś bardziej w stylu rozrywki, ale i kolacji).
21.00 - Koniec polowania (jeśli coś się udało - super, jest kolacja :D ).
21.15 - 21.30 - Powrót do budynku.
21.30 - Czas na mycie się i ostatnie rozmowy.
22.00 - Cisza Nocna.
Pozostałe dni lecą podobnie. Jedynie w godzinach 10.15 - 16.00 będziemy zmieniać miejsce zwiedzania. Ponieważ mamy 7 aktywnych wilków ( + Zuko :D ), do opisania będzie 8 terenów. W każdym opowiadaniu wilk musi napisać chociaż wzmiankę o dowolnym terenie. Wycieczka będzie również trwała 7 dni! Będzie to jedynie wilczy czas. Na napisanie wszystkich opowiadań macie miesiąc. Kolejka mija co 8 godzin! A więc, jeśli w ciągu tych 8 godzin nie napiszecie swojego opowiadania, kolejny wilk pisze swoje, a ty - po nim. Wycieczka zaczyna się 23 października. Będzie to również 300 dzień od założenia watahy!
Ułożyłam kolejność, kto pierwszy pisze opowiadania: Zuko, Diana, Flou, Jace, Kiba, Max, Tobi, Yuko. Jak widzicie, jest to kolejność alfabetyczna. Nikogo nie faworyzowałam :D

Podział pokoi
Czyli kto z kim śpi.
Flou, DianaYuko. Oto wasza jaskinia:

Jace, Kiba

Tobi, Max

Mam nadzieję, że pokoje będą wam pasowały.

A oto tereny WolfWoodu:
Leśny Wodospad

Zimowe Wąwozy

Słoneczne Góry

Zielona Puszcza

Błękitne Jezioro
Lawendowy Tunel

Łąka oswojonych smoków

Mroczna Puszcza

Jeśli czegoś nie zrozumiecie, będziecie potrzebować pomocy, piszcie w komentarzu lub na chacie.

Od Yuko „Poznawanie się” cz.2 (c.d Zuko)

-Pewnie - opowiedziałam. W głębi duszy byłam jeszcze na niego fochnięta
-Należałaś kiedyś do jakiejś watahy?- zapytał
-Do dwóch- odpowiedziałam- watahy krwawych i magicznych wilków
-A dlaczego odeszłaś?
-Wataha krwawych wilków została zamordowana przez myśliwych…- powiedziałam- a w watasze magicznych wilków wywołałam wojnę i zostałam wygnana
-Jak wywołałaś wojne?
-Długa historia- powiedziałam

<zuko? Bark weny>


Uwagi: "Wojne" piszemy przez "ę" (wojnę). Nazwy innych watah piszemy z dużej litery, tak samo innych wilków.

Od Vanessy "Równi sobie cz.1" (Cd. Shadow)

Kroczyłam przez las patrząc z wyższością jak każde zwierzę, nawet mucha, ucieka przede mną. W końcu każdy już mnie zna jako podłą morderczynię.
Na moim pysku zaigrał paskudny uśmieszek. Wbiłam pazury w ziemię.
***
Biegłam między kępami suchych traw na jakimś polu, łące, czy co to tam było. W pewnym momencie poczułam ostre uderzenie w bark. Obok mnie przebiegł nieznajomy basior, nawet nie zatrzymał się żeby przeprosić. 
Pognałam za nim. Dopadłam go w parę sekund, i z zaskoczenia powaliłam na ziemię. Przycisnęłam łapę do jego klatki piersiowej.
- Nie wolno traktować Pani Mroku tak nieładnie - spojrzałam na niego zimno. - Przeproś.
- Wal się - plunął mi w twarz i się wyrwał. Uderzył mnie z barku i uchylił się przed moim ciosem. Okręciłam się wokół własnej osi i posłałam mu piękny plaskacz. Basior warknął i złapał mnie za łapę gdy podskakiwałam, wskutek czemu uderzyłam o ziemię. Tego było za wiele. Skoczyłam na tego parszywca i przycisnęłam nóż do jego szyi. Tak mocno, że pojawiło się parę kropel krwi.
- I co? - zapytałam szyderczo.
- I g**** - prychnął. Przetoczył się nade mną przez co ja znalazłam się teraz pod nim.
- A ty co powiesz? - zbliżył się do mnie.
- TO! - z całej siły uderzyłam go w brzuch, odpychając od siebie. Popchnęłam go na drzewo; zaczęliśmy mocować się ze sobą. Raz ja byłam pod nim, raz on pode mną. Gdy byłam w lepszej pozycji, chwyciłam go za gardło i zaczęłam dusić. On rąbnął mnie w szczękę. Odskoczyliśmy od siebie, dysząc.
Widać było, oboje nabraliśmy do siebie trochę szacunku.
- W końcu znalazłam równego sobie - moje tęczówki poruszyły się delikatnie. - Vanessa, matole.
- Shadow, debilko.
Równocześnie kiwnęliśmy głowami, a na naszych pyskach zagościły delikatne uśmiechy.


< Shadow? :* >


Uwagi: Opowiadanie byłoby świetne, gdyby nie ta przemoc. Bicie się, przeklinanie, obrażanie itd. nie wpływają dobrze na wygląd watahy :/ Tak więc jeśli kolejne twoje op. też takie będą, nie zostaną wstawione.

Od Kiiyuko "Flirty cz.1" (Cd. Max)

Przeciągnęłam się, czując jak ciepłe promienie słońca wpadają do mojej jaskini. Pomyślałam, że warto byłoby zaspokoić swój głód. Wyszłam więc, zastanawiając się co by sobie upolować. I gdy tak szłam na Zwyczajną Łąkę, zobaczyłam przystojnego basiora stojącego może dwadzieścia metrów ode mnie. Serce mocniej mi zabiło. Poprawiłam grzywkę i śmiało zaczęłam do niego podchodzić. Akurat nucił jakąś piosenkę.
- Ładnie śpiewasz - powiedziałam. - Ale ja zaśpiewałabym lepiej.
Spojrzał na mnie z powątpiewaniem.
- No to pokaż co potrafisz.
Bez namysłu zaczęłam śpiewać pierwszą lepszą piosenkę. Dorzuciłam też układ choreograficzny. Gdy skończyłam, roześmiałam się zdyszana, a basior to odwzajemnił.
- Nieźle - przyznał. Uśmiechnęłam się z wyższością.
Potem dziarsko wyciągnęłam do niego łapę i powiedziałam:
- Kii jestem. 
- Max - uścisnął moją łapę.
- Może się przejdziemy? - przysunęłam się do niego, niby przypadkiem ocierając o jego bok.


<Max? Sorry że krótkie... Następnym razem bardziej się postaram ;D >


Uwagi: Brak

Od Alice ,,Spotkanie, czyli powiększanie grona znajomych cz.1" (cd. Max)

Nastało południe.
Obudziłam się w swojej własnej jaskini. Ona była chyba najpiękniejszym miejscem na ziemi.
W centrum znajdowała się wysepka, a w odzie dookoła niej pluskały radośnie delfiny. Było pięknie. Uczucie,że tak właśnie jest i że znalazłam nowy dom uradowało mnie dwa razy bardziej.
Dostałam jeść i obrosłam w siły. Zadowoliło mnie to, bo znów mogłam cieszyć się pełnią życia. Wyszłam z jaskini na polowanie...
Jak ja dawno nie polowałam! Jak ja dawno nie jadłam!
Truchtałam radośnie po niskiej i świeżo-zielonej trawie. Dawno nie byłam radosna. Miałam ochotę skakać i śpiewać, ale powstrzymałam się. Nie lubię śpiewać w przeczuciu, że ktoś może mnie podsłuchać.
Zauważyłam stado króliczków. Małe, ruszające noskami brązowe istotki. Bezbronne. Nie wiedzą o niebezpieczeństwie.
Rzuciłam się na jednego,dorodnego królika. Potem drugiego. Już na kolejne straciłam siły...no niestety. Takie uroki życia.
Nagle na horyzoncie pojawił się szary basior ze słuchawkami na uszach.
Zauważył mnie i podchodził powoli w moją stronę.
-Cześć?-powiedziałam cicho.
-Cześć-uśmiechnął się basior-jestem Max, a Ty?
-Alice-podałam mu łapę na przywitanie.
-Miło poznać.
-Wzajemnie-uśmiechnęłam się.

<Max? Dokończysz?>


Uwagi: Przed i po myślniku stawiaj spację.

Od Jace'a ,,Poznanie cz.3" (cd.Miyu)

Podszedłem do wadery. Podniosłem ją i usadowiłem przy ścianie jaskini. Była rozpalona.
-Hm... Rozumiem,że wegetarianka i przyjaźni się ze zwierzęrami?-zapytałem.
Wadera pokiwała słabo głową.
-W takim razie przepraszam. Nie wiedziałem. Teraz się nie kręć,rozumiesz? Im więcej będziesz się męczyć tym bardziej cię to osłabi... A nie mam nic do jedzenia. Nie wyjdę z jaskini w taką pogodę.... Chyba że...
Wybiegłem przed jaskinię. Szczęście. Nie wiem jakim cudem,ale były tu jeżyny. Kawałek dalej jabłka. Nazbierałem owoców i dałem waderze. Żuła powoli. Ale przunajmniej jadła,co było dobrym znakiem.
-M...Masz coś do picia?-wyszeptała.
-Tak jakby-odparłem i wyczarowałem wodę.
Wadera wypiła ją zachłannie. Popatrzyłem na nią.
-Nie wiem już co mam robić... Nie jestem lekarzem...-wymamrotałem pod nosem.
-Co mówiłeś?
-Że nie wiem co mam robić. Ogólnie nie jestem lekarzem. Znam się,owszem,ale tylko trochę....
Wadera patrzyła na mnie czujnie. Chciałbym umieć czytać w myślach,ale w sumie nie wiem czy jej. Westchnęła ciężko. Potem powieki zaczęły jej ciążyć i zasnęła. A ja chwilę po niej.
*******
Obudziłem się trochę później. Wietrzysko osłabło i to mocno. Wadera wciąż spała. Wybiegłem z jaskini i ruszyłem poszukać kogoś. Wpadłem na Zuko.
-Au! JACE!
-Sorry. A teraz chodź!-krzyknąłem i zawróciłem z powrotem do jaskini.
Słyszałem jak Zuko biegnie za mną. Wkrótce dotarliśmy na miejsce. 
-Co się stało Miyu?-krzyknął na widok wadery.
-No.... Wałęsała się i się rozchorowała... Trochę jej pomogłem,ale nie wiem w jakim stopniu....-powiedziałem cicho.
-Dobra,musimy ją zabrać.
-Gdzie?-zmartwiłem się.
-W okolicy jest szpital.
*********
Z jakieś 2 godziny później siedzieliśmy z Zuko obok łóżka Miyu. Czekaliśmy aż się ocknie. Przyznam,że trochę się martwiłem o tę waderę. Zuko chyba to zauważył po moim spojrzeniu.
-Martwisz się co?-powiedział z figlarmym uśmiechem.
Załapałem o co mu chodzi.
-Zuko,jestem wojownikiem,a nie zalotnikiem-mruknąłem.
Ten,roześmiał się tylko w odpowiedzi. Po chwili Miyu otworzyła gwałtownie oczy.


<Miyu? Dawaj jakąś akcje,bo już nie wiem co robić z tym twoim choróbskiem xD>


Uwagi: W kilku słowach masz błędy spowodowane szybkim pisaniem na telefonie (zwierzęrami, przunajmniej, figlarmym). I staraj się dawać spację po przecinkach.

Od Miyu ,,Poznanie cz.2" (cd. Jace'a)

- Nie twój interes... - Powiedziałam cicho, brzmiałam jak pijana. Nie mogłam się kontrolować. Basior spojrzał na mnie zdziwiony. Wstałam z ziemi i chwiejnym krokiem poszłam w stronę ogniska. Wszystko było rozmazane, nie wiedziałam do końca co się ze mną dzieje. - Co mamy na kolację? Mam nadzieję, że maliny... Uwielbiam maliny, ale chyba koniec sezonu... - Wtem wszystko nabrało lepszej ostrości, żar płomieni był tak oślepiający, że cofnęłam się kilka kroków w tył. Na ognisku piekł się... królik?! Skierowałam wzrok w stronę basiora. Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. - Ja ci dam się uśmiechać! - basior spojrzał na mnie zdezorientowany. - Przez ciebie debilu mam o jednego kolegę mniej! - Krzyknęłam, zaczęłam wymachiwać łapą w jego stronę.
- O co ci chodzi?
- To będzie koniec twojego żywotu... - Podeszłam do ogniska i zwaliłam królika, rzuciłam go jak najdalej mogłam... W fazie gorączki to chyba z 30 centymetrów, może mniej...
- Hej! Co ty robisz? - Chciałam się rzucić na basiora, ale zanim wykonałam skok, poślizgnęłam się i wywaliłam się na pysk. Basior zaczął się śmiać. Podniosłam głowę i dalej zaczęłam wymachiwać łapą. Wstałam i rzuciłam się basiora, chwilę się z nim siłowałam a potem sama osunęłam się na ziemię.
- Jesteś silny... ale ja jestem silniejsza! - Chciałam ponownie wstać, jednak nie miałam już siły... Było mi strasznie gorąco, coraz ciężej było mi oddychać. Wszystko się rozmazywało, zamknęłam oczy.
<Jace?>


Uwagi: Brak.

Od Max'a "Wyzwania cz.1"

Obudziłem się. Pogoda była nie ciekawa. Wyglądało jakby miało padać. Ale za to wiał mocny wiatr. Uznałem ,że to odpowiedni dzień na wykonanie pewnego wyzwania. Nazbierało się ich trochę. Ale skoro, już robię jedno to mogę zrobić wszystkie. Zdziwiło mnie to ,że nie byłem głodny. To u mnie rzadkość. Wstałem i pobiegłem do jaskini Tobiego. On już był na nogach. Był zaskoczony moim widokiem.
-Słuchaj Toby, mam do ciebie ważną sprawę.- powiedziałem do niego.
-Ym,czego chcesz?-spojrzał się na mnie,nie wiedząc o czym mówię.
-To jest bardzo ważne, załatwisz mi Nutelle?
-Nutelle?! Ale po co ci?!-był strasznie zdziwiony moją prośbą.
-Tak,tak. Później ci wyjaśnię. Dzięki!-szybko wybiegłem z jego jaskini nie oglądając się. Miałem wtedy pewność ,ze nie odmówi. "Dobra najpierw skoczę z klifu,bo potem może przestać wiać."-powiedziałem sam do siebie.Jednak, nie pomyślałem gdzie może być klif. Szedłem, zastanawiając się,gdzie wtedy skoczę? Nagle zobaczyłem Zuko. Po prostu spadł mi z nieba. "ZUKO!!!" Wykrzyczałem i pobiegłem do niego. Zapytałem się go, gdzie mogę skoczyć,a on podał mi dokładne wskazówki. Podziękowałem mu,pożegnałem i zacząłem biec według rad Zuko.
***
Gdy byłem już na górze, odetchnąłem z ulgą. Usiadłem, zmęczony.
Bałem się skoczyć. Ale wyzwanie... Wstałem. Przypomniało mi się "BĘDZIE DOBRZE". Parsknąłem śmiechem. Nabrałem odwagi. Nie przemyślałem ,że może przestać wiać, i mogłem się rozbić,czyli zabić,e ryzyk-fizyk. Wziąłem rozpęd i krzyknąłem -"I'm Believe I Can Fly!" I skoczyłem. Gdy byłem już ok. 10 metrów nad ziemią zacząłem lecieć. Jednak od razu wylądowałem. Nie,że nie lubię latać,ale rzadko mam okazję i nie za bardzo potrafię. Wydarłem się "SUPI!!!!" Najchętniej ,powtórzył bym to,ale musiałem zrobić jeszcze inne wyzwania. Zasmuciłem się. Ponieważ następnym zadaniem było: "POLIŻ ZUKO W PYSK". Powinienem zabić za to Tobiego, bo on je wymyślił.Ale wolałem żeby się męczył skąd wsiąść Nutelle. Wróciłem na tereny watahy. Zacząłem szukać Zuko. Był w swojej jaskini.
-Witaj Max,znowu.-powiedział do mnie- Znowu ,chcesz coś w związku z wyzwaniami? Biedaczek nie wiedział co go czeka. Wiedział ,czemu wcześniej szukałem klifu. Przecież, on też grał. Podszedłem do niego. Powiedziałem "Wyzwanie" ,i polizałem go. Potem szybko wyszedłem z jaskini. Gdy byłem kawałek dalej za śmiałem się. Co on sobie o mnie pomyślał? Miałem nadzieję,że będzie wiedział o co chodzi. Zostały mi tylko trzy wyzwania. Eh,ale to jutro.


Uwagi: Po przecinku stawiaj spację. Niektóre zdania lepiej przedłużać, niż robić z nich krótsze (np. Zasmuciłem się, ponieważ następnym zadaniem było 'POLIŻ ZUKO W PYSK".

Od Yuko „Wycieczka”

Wstałam WCZEŚNIE rankiem. Jeszcze było ciemno.
- Idealna pora na spacer- pomyślałam. Umyłam się najpierw i uczesałam. Wypiłam „lekarstwo” i wyszłam.  Poranna rosa pokrywała trawy. „Gdzie teraz pójdziemy?” Pomyślałam. Postanowiłam nie czekać na niespodziankę, lecz wkraść się do jaskini Zuko. Stałam się nie widzialna i pobłądziłam szukając jego jaskini. Po jakimś czasie znalazłam jego jaskinie. Spał zwinięty w kłębuszek. Nagle stało mi się tak słodko. Zauważyłam, że jest czwartej rano. Zabrałam się do szukania jakiś dokumentów lub coś w tym stylu.  W kącie ukryta była sakiewka z galeonami. Podświadomość mnie kusiła, lecz jakbym to zrobiła to by mnie wywalili lub zabili. Nie chcę przeżywać jeszcze raz śmierci. Koło sakiewki leżały jakieś dokumenty. Było tam wszystko rozplanowane. Na dzisiaj było zaplanowane wędrówka do zielonej puszczy, lecz „zielona puszcza” było skreślone a koło tego było napisane mroczna puszcza. Zza moich pleców usłyszałam wycie. Pędem odwróciłam się. Zuko wył podczas snu. Zaśmiałam się w duchu. Wyszłam z jaskini i popędziłam do swojej jaskini.  Flou i Diana jeszcze spały. Nie byłam już nie widzialna. Wyglądałam jak jakiś upiór. Cała rozczochrana i brudna. Umyłam się jeszcze raz i uczesałam. Poczułam burczenie w brzuchu. Postanowiłam coś upolować. „I po co ja się myłam”- pomyślałam. Po paru minutach w krzakach znalazłam sobie tłuściutkiego Daniela. Jego sierść była biała, a rogi piękne i duże. Na klatce piersiowej i na karku widniał czarny pasek łączący się i robiący jakby czarny naszyjnik. Zaczaiłam się i skoczyłam. Ta scenka była podobna do mojej pierwszej z dzieciństwa. Stałam na jego grzbiecie. Wbiłam mu pazury w ciało. Zaczął kręcić głową, aby rogi mnie zepchnęły z jego grzbietu. Robiłam uniki. W pewnym momencie, gdy zamachnął się rogiem ja wskoczyłam na jego róg, tym samym robiąc, że kręgosłup mu się złamał. Jeleń spadł na ziemie. Kręcił się, lecz złamanie mu nie pozwoliło.  Wbiłam swoje kły w jego tętnice. Księżyc oświetlał jego zwłoki. Wiercił się. Krew tryskała. Po chwili umarł. Cała od jego krwi zatargałam go. Na „stołówkę”. Zostawiłam tam zwłoki. Oderwałam tylko kawałek przedniej łapy i zabrałam do jaskini. Gdy weszłam zobaczyłam Dianę i Flou myjące się.
-Yuko!!!- Diana patrzała na mnie z przerażeniem - czemu jesteś cała od krwi i trzymasz w pysku łapę Daniela?
-A była na polowaniu- zaczęłam gryźć moją „zdobycz”. Po paru minutkach została tylko kość. Odłożyłam ją na później. Umyłam się znowu i uczesałam. Razem z Flou i Dianą poszliśmy na stołówkę. Wszystkie wilki były zaskoczone niecodziennym śniadaniem.
-to ty to zrobiłaś?- zapytał się mnie Max
-A kto inny?- powiedziałam z uśmieszkiem. Wszyscy zabrali się do jedzenia.

                                 *około 10:15*-wszyscy?- zapytał Zuko. Wilki potakiwały.

-No to w drogę- oznajmił i poszedł przodem. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Jakże mrocznym i zarówno wspaniałym. Było widać u innych strach. Zuko mówił ciekawostki o tym miejscu. Postanowiłam zrobić innym żarcik. Pobiegłam w byle jaką stronę. Wilki później się zorientowały, że mnie nie ma. Zmieniłam swój głos i wygląd. Wydawałam z siebie paranormalne dźwięki. Wilki się bały. Zatrzymała się grupa i stała w jednym miejscu. Wyszczerzyłam kły i podeszłam do grupki.  Wilki zaniemówiły z przerażenia. Wydawałam z siebie dziwny dźwięk. Wilki się cofały. Zaczełam ich gonić. Rozległy się piski. Wszystkie wadery ukryły się gdzieś a tylko niektórzy zostali na miejscu. Ryknełam śmiechem. Zmieniłam się w swoją normalną postać i zmieniłam głos.
-YUKO!!!- krzyknęła jakaś wadera- TO NIE BYŁO ŚMIESZNE!!!- później panowała taki Foch na mnie. Wróciliśmy wszyscy do jaskini i zjedliśmy obiad. Nic się więcej nie działo


Uwagi: "Nie" z przymiotnikami piszemy razem (np. niewidzialna). Nazwy własne należy pisać z dużej litery (Zielona Puszcza, Mroczna Puszcza). Jeśli chcesz napisać coś, co "pomyślałaś", pisz to od cudzysłowia, a następnie z małej litery od myślnika (raz napisałaś źle, a potem dobrze - „I po co ja się myłam”- pomyślałam)

Od Alice ,,Poznawanie się"

Poranek. Rześko i dosyć chłodno.
Wyziębiona,wychudzona nie miałam siły nawet się podnieść. Gdy jednak wstałam,zamroczyło mi przed oczami.
,,Nie,Alice. Albo wstaniesz i coś zjesz,albo zginiesz tu,moja droga"pomyślałam sobie.
Liście szeleściły mi pod nogami.
Byłam straszliwie zmęczona.
Nie miałam siły nawet oddychać,więc oddychałam bardzo płytko,by się i tym nie zmęczyć.
Dotarłam w końcu na jakąś polankę. Zauważyłam stado zajęcy.
Zjadłoby się,ale nie ma się siły...
Wiatr grał na moich wystających żebrach.
Myślałam,że to już koniec. Ostatnie godziny mojego nędznego życia.
Położyłam się więc i zaczęłam gryźć trawę-lepszy rydz niż nic. To tylko pogorszyło moją sytuację,bo zwymiotowałam większą zawartość mojego żołądka,czyli tak naprawdę nic oprócz wody.
Obok mnie stała tabliczka. Wstałam więc,by ją przeczytać.
,,Zwyczajna Łąka
Tereny Watahy Ciemnej Nocy"
No fajnie. Jeszcze tylko brakowało mi tego,by zobaczył mnie ktoś z watahy i zagryzł za wchodzenie na nieswoje tereny.
Na polanę weszło stado wilków. Na przodzie szedł czarno-czerwony basior. Już to koniec. Zagryzą mnie. Zaczęłam się wycofywać.
Nie zauważyłam kiedy czarno-czerwony basior stanął tuż przed moim nosem.
Spojrzał się na mnie dziwnie.
-Bo...bo ja tu tak przypadkiem. Ja...ja nie wiedziałam,że tu są twoje tereny. Bardzo przepraszam,że tak sobie weszłam...-tłumaczyłam się.
Basior spojrzał się na moje wystające żebra.
-Jestem Alfą tutejszej watahy. Jeżeli chcesz,to mogę cię tu przyjąć-mówił poważnym tonem,lecz można było usłyszeć ton zmartwienia i zaniepokojenia.
Doszła pozostała część wilków.
Poczułam się nieswojo.
-A mogłabym?-spytałam.
Basior skinął powoli głową.
-To dołączasz?
-Tak-uśmiechnęłam się.
-Więc oto nasz nowy członek!-odwrócił się do watahy i wskazał na mnie.
Parę wilków się uśmiechnęło,parę zamerdało ogonem.
-Ja muszę coś zjeść...-szepnęłam cicho.
-Więc zajmijcie się nią i dajcie jej jeść...-ciągnął dalej.
Basior zwrócił się do mnie.
-Jestem Zuko,a ty?
-Alice...
-Witam Alice-uśmiechnął się


Uwagi: Po przecinkach stawiaj spację (np. Nie miałam siły nawet oddychać, więc oddychałam bardzo płytko, by się i tym nie zmęczyć.).

Od Max'a "Dołączenie"

Minęły 2 tygodnie on tamtych wydarzeń. Byłem już daleko od poprzedniej watahy. Jednak ciągle nie mogłem się wyluzować. Obawiałem się ,że Black może być w pobliżu. Szedłem do przodu...jak najdalej. Cały czas myślałem co się stało z moimi przyjaciółmi. Przecież ,gdyby nie oni już mi mnie nie było. Po głowię chodziły mi słowa Meghan: "Uciekaj!!!! Szybko!!!! Jak najdalej!!!" Chodziłem bez sensownie do przodu. Jednak, uznałem ,że czasu nie cofnę i ,że trzeba żyć dalej. Uśmiechnąłem się sztucznie sam do siebie mówiąc: "Będzie dobrze!". Założyłem słuchawki. Od razu miałem lepszy humor.Słuchałem swojej ulubionej piosenki. W sumie nie tylko mojej. Zawsze się przy niej wygłupialiśmy. Była szybka, wesoła i skoczna. Idąc kiwałem się raz, w lewo, raz w prawo. Podśpiewując cicho słowa. Gapiłem się w ziemię,tak się zasłuchałem, że nawet nie patrzałem gdzie idę. Potem zamknąłem oczy.Nagle na coś wpadłem. Szybko otworzyłem oczy. To nie było coś... tylko ktoś! Dokładnie basior.Odskoczyłem ,a słuchawki spadły mi z głowy. Wyglądał groźnie. Jeszcze było po nim widać,że miał żywioł ognia. Nie mam za miłych wspomnień z tym żywiołem. Stałem nie ruchomo. Nie wiedziałem ,czy zaatakuję.
-Witam?-powiedział zdziwiony wilk. A ja od sapnąłem z ulgą.
-Dzięki Bogu... aha ,ym hej?-powiedziałem do niego.A on nadal krzywo się na mnie patrzył. Uświadomiłem sobie,że to pewnie jego tereny.
-Aha, ym Max, jestem ,ale ja już idę nie przeszkadzam ci.-mówiąc to podniosłem słuchawki i założyłem je z powrotem na szyje.
-Czekaj! Nie idź .Jestem Zuko. Należysz do jakiejś watahy?
-Co, ym, tak. Chwila NIE!- byłem trochę zdezorientowany. Ciągle miałem w głowię tą melodię.
-A chcesz dołączyć do mojej?- powiedział do mnie.
-No spoko.-uśmiechnąłem się. Potem poszedłem za nim. Eh, i takim sposobem macie tutaj takie downa jak ja.


Uwagi: Najpierw piszemy przecinek, a następnie wciskamy spację (u cb jest odwrotnie, np.: "Jednak, uznałem, że czasu nie cofnę i , że trzeba żyć dalej.".

Od Indili ‘’Spotkanie’’ (cd. Zuko)

Była piękna noc. Szłam przez ciemny las próbując znaleźć jakieś schronienie. Od paru dni byłam głodna i zmęczona od momentu odejścia z mojej starej watahy. Gdy szłam spokojnie usłyszałam jak ktoś się od mnie zbliża. Odwróciłam się powoli i zobaczyłam wilka, a raczej basiora. Nie wyglądał na wilka o dobrych zamiarach. Może były to jego tereny, a ja na nie weszłam? Skuliłam się ze strachu, a jego mina zmieniła się w lekki… uśmiech?
- Witaj, a… co tu robisz? – rzekł, a ja nabrałam większego zaufania.
- Emm… Nie wiedziałam, że ktoś tu mieszka, więc już idę.
- Zaraz! – powiedział i zaczął namyślać się po czym dodał: - Może… chcesz dołączyć do watahy?
Spojrzałam na basiora z nadzieją, iż może wreszcie znajdę jakieś miejsce dla siebie.
- No dobrze. – powiedziałam powoli.

<Zuko? Może być?>


Uwagi: Brak.

Od Jace'a ,,Poznanie cz.1" (cd.Miyu)

Przechadzałem się leniwie po terenach Wolfwodu. Miejsce bardzo mi się podobało. Było tam wiele drzew do wspinaczki,gór do wspinania. Po prostu żyć nie umierać. Kiedy słońce już zaszło,zerwał się silny i porywisty wiatr. Temperatura spadła gwałtownie i ustaliłem,że poniżej 0 stopnii Celsjusza. Szybko wdrapałem się na drzewo. powstrzymały wiatr,a gruba gałąź utrzymywała mój ciężar. Postanowiłem sobie,że wrócę do jaskiń jak zawierucha się skończy. A że potrafiłem nie spać nawet kilka dni,to dałbym radę. Ale wtedy coś się wydarzyło. Dostrzegłem jakąś waderę. Była bardzo słaba. Zeskiczyłem z drzewa i rzuciłem się za nią szybko. Co ona wyrabia?! Nie wie,że w taką pogodę się nigdzie nie wychodzi?! Po chwili jednak wadera znalazła jakąś jaskinię. Weszła do niej i osunęła się na ziemię. Podbiegłem do niej. Straciła przytomność. Dobra Jace,wiesz co robić w takich sytuacjach,powiedziałem do siebie. Znalazłem kamień i krzemień. Przy jaskini leżały gałęzie,które szybko zgarnąłem. Dobra,jeszcze jakieś mięso. Jak na zawołanie do jaskini wskoczył królik. Zaatakowałem go w mgnieniu oka,obrałem ze skóry,nabiłem na patyk i oparłem o skałę. Potem rozpaliłem ogień,a mięso zaczepiłem nad nim. Po jakiś 20 minutach królik był gotowy. Odwróciłem się,bo usłyszałem ciche jęknięcie. Wadera otworzyła oczy i wpatrywała się we mnie. Podszedłem do niej.
-Jak się czujesz?


<Miyu? Nie wiem co zbytnio napisać,ale mam nadzieję,że może być ;D>


Uwagi: Po przecinku wciskaj spację xD

Od Zuko "Poznawanie się cz.1" (cd. Yuko)

Chciałem przeprosić Yuko, za to, że na nią nakrzyczałem. W sumie to wtedy coś do niej poczułem. Tak. Postanowiłem, że pójdę do niej i przeproszę. Umyłem się więc dokładnie i zacząłem wędrówkę. Yuko znalazłem po drodze.
-Yuko! - zawołałem i podbiegłem do niej. - Cześć!
Wadera westchnęła i niechętnie odpowiedziała:
-Witam...
-Oj, Yuko! Chciałem cię przeprosić, za to, że na ciebie nakrzyczałem.
Yuko zaczęła się rozglądać.
-A gdzie prezent? - zapytała.
-Co? Jaki prezent?
Wadera zaczęła się śmiać.
-Żartuję tylko! No dobrze, wybaczam ci.
-To dobrze - powiedziałem szczerze. - A tak w ogóle to mało się znamy. Może pójdziemy na spacer?
-Pewnie.


<Yuko? Przepraszam :p >

Od Shadow'a "Wataha?" (c.d Yuko)

Obolały wróciłem do swojej jaskini. Zdziwiłem się. W mojej jaskini leżała obca mi wadera- czarna sierść. Chociaż podobała mi się, to i tak byłem na nią wkurzony. Podszedłem do niej i zacząłem warczeć. Spała. Kopnąłem ją. Wstała od razu. Zaczęła warczeć ,skuliła ogon i wyszczerzyła zęby.
-Won mi stąd!- krzyknęła
- No proszę- powiedziałem z uśmieszkiem - myślisz że to twoja jaskinia? -popatrzała na mnie zdziwiona - a nie widziałaś mojego podpisu?- pokazałem na ścianę.
Na jej środku pisało wyrywyryte imię "Shadow". Patrzała na mnie zdziwiona.

 <Yuko? Zdziwonko :P >


Uwagi: Wszystko dobrze, tylko napisałeś "wyrywyryte" zamiast "wyryte" i "zdziwonko", a nie "zdziwionko".

Od Max'a "Zakład cz.4" (Cd. Toby)

Nie przemyślałem ,że on pewnie też będzie chciał mnie poznać.Nie odpowiedziałem mu.
-Hallo! Słuchasz mnie w ogóle ?!-Toby,chyba się lekko zdenerwował.
-Tak! Nie drzyj się na mnie! Jak tak bardzo cię to obchodzi....- Powiedziałem do niego. Normalnie śmiał bym się ,i powiedział bym mu "po swojemu",ale musiałem być trochę chamski.Zakład to zakład. Więc zacząłem mówić;
-Jestem Max,ale to raczej już wiesz. Lubie masło,czego nie wiesz. I to tyle.
-Wiesz ty co? A ja mówiłem więcej.- Odpowiedział.
-A!!! Już mi się nie chce! Za dużo wysiłku!- Szukałem wykrętów.Nie miałem ochoty o tym gadać.Ale on był uparty więc w końcu mu powiedziałem:
Skoro tak bardzo nudzi ,ci się w życiu! Gdy byłem szczeniakiem mieszkałem sobie normalnie z rodziną, potem wszyscy się spali, po za mną. Uciekłem. Przygarnęła mnie inna wataha, wychowywałem się tam. Zaprzyjaźniłem się. Ale potem uznali ,że to ja byłem takim idiotą, i zabiłem córkę alfy i chcieli mnie zabić. Przyjaciele się za mnie wstawili,kazali mi uciekać. Już nigdy ich nie spotkałem.A potem trafiłem tu. ZADOWOLONY?!
-A żebyś wiedział. Czyli zabiłeś ją?-Powiedział do mnie.
-Co?! NIE!!! -Byłem na niego zły. Poszedłem do przodu.Jednak on mnie dogonił. Przez jakiś czas nie odzywaliśmy się do siebie. Robiło się ciemno. Uznaliśmy ,że w nocy też musimy być blisko siebie,bo jeszcze moglibyśmy złamać zasady zakładu.
*****
Następnego dnia, znowu poszliśmy ...nie wiadomo gdzie. Oboje mieliśmy nadzieję ,że ten drugi przegra. Nie wiedziałem co robić, założyłem słuchawki i zacząłem słuchać muzyki. Nuciłem sobie coś cicho pod nosem. Ale wolałem sobie włączyć coś,bardziej agresywnego,bo jeszcze bym się tam roztańczył. On chyba mówił do siebie. E, i tak go nie słyszałem. Jednak zorientowałem się,że może mnie wyzywa i już przegrywa zakład.Więc je zdjąłem. Potem się odezwałem "
-Wiesz,co zjadł bym sobie masło.
-Żal mi cię.- Odrzekł.
-A mi żal ciebie.
-Niby czemu?
- Bo masz ryj jak rozrzutnik gnoju.- Powiedziałem do niego i poszedłem do przodu. Chyba się wkurzył. Ledwo się opanowywał ,żeby mnie nie walnąć. Podbiegł do mnie. Nagle skręcił w lewo. Gdzie on znowu mnie prowadzi!? "Kiedy ten zakład dobiegnie, końca!" Tylko o tym ,chciało mi się myśleć.


Uwagi: Po myślniku w dialogu nie pisz komentarza od narratora z wielkiej litery. Przed "i" nie piszemy przecinka, chyba, że występuje drugi w zdaniu (u ciebie jest na odwrót).

Od Toby'ego "Zakład cz.3" (cd. Max)

Stał przede mną i tarasował mi drogę.Popchnąłęm go ,a on poleciał na pysk ,jednakże odpowiedziałem mu-
-Ok.Mam na imię Toby mam 2 lata.Tyle wystarczy?-Spytałem ,a on zmarszczył brwi -
-Nie.No wiesz całą historię i takie tam...-Wzruszyłem ramionami i zaczął mówić -
-Jak ja i moja siostra mieliśmy 6 miesięcy do watahy przybył nowy basior.Po 2 dniach zabił moich rodziców ,a nas wypędził.Byliśmy w najdalszej części lasu ,kiedy usłyszaliśmy ujadanie psów i gadanie ludzi , więc zaczęliśmy uciekać ,ale postrzelili Blu .Szybko weszliśmy do nory ,gdzie psy nie mogły się dostać.Spędziliśmy tam dwa dni ,a przez ten czas szukałem ochłapów ,żeby przeżyć.Niestety pewnego dnia wróciłem ,ale zastałem ,tylko rozszarpane ciało...Potem chodziłem po lesie ,aż spotkałem Zuko ,a potem dołączyłem.-Opowiedziałem całą historie ,aż dotarliśmy na miejsce .Staliśmy na środku pięknej polany ,ale polana należała do watahy Krwawego Diamentu ,naszczęście on o tym nie wiedział ,bo by chyba oszalał...Po chwili jednak usłyszałem wycie ,wycie zwiadowcy.Naszczęście uciekliśmy spowrotem na tereny naszej watahy-
-Ej ,co Ci tak łapa drga?-Spytał Max-
-Mam zespół Touretta.
-Jakiego taboreta?
-Touretta deklu!
-Chcesz krzesło ?
-Dobijcie mnie ...
-Krzesłem turku?-Wkurzył mnie strasznie chciałem mu przyłożyć ,ale zakład...-
-E,ja się przedstawiłem teraz ty.


Uwagi: Kiedy ze zdania chcesz zrobić dialog, nie pisz myślnika, lecz dwukropek (odpowiedziałem mu:). Źle napisałaś "usłyszaliśmy", piszemy "usłyszeliśmy". "Na szczęście" piszemy oddzielnie. Poza tym napisałeś te dwa wyrazy blisko siebie - staraj się nie używać często tych samych słów. "Z powrotem" pisze się oddzielnie i przez "z".

Od Diany,,Nic nie przychodzi łatwo cz.1" (cd.kto chce)

Kiedy usłyszałam rozmowę Zuko i Yuko(Wiem,nie powinnam podsłuchiwać),uciekłam z terenów watahy. Znalazłam jakąś jaskinie i ukryłam się w niej. Patrzyłam na niebo całe dnie i noce. Bez picia,jedzenia i snu.
*******
Po jakimś tygodniu uznałam,że mogę już wrócić do domu. Kiedy tylko znalazłam się na terenach naszej watahy poczułam głód i pragnienie. Znalazłam maliny i najadłam się Napiłam się i umyłam. Westchnęłam z rozkoszy,wyszłam z wody i wyschłam leżąc na kamieniu. Było mi tak przyjemnie,że zasnęłam.
*********
Wieczorem obudził mnie czyjś głos.
-Diana?! Ty żyjesz?! Myśleliśmy,że cię porwali! Albo,co gorsza,jesteś martwa!
Zerwałam się na równe nogi i odwróciłam się szybko.
<ktoś jest chętny?>


Uwagi: Większych brak.

Od Miyu "Wycieczka cz.4"

Otworzyłam oczy. Czekał mnie kolejny nudny dzień, pełen monotonności. Wstałam z posłania i lekko chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę stolika na którym leżały moje rzeczy. Wzięłam stamtąd torbę, w której zapakowane były książki i kilka rodzajów ziół. Tak na wszelki wypadek. Ruszyłam w kierunku wyjścia, przy okazji poprawiając swoją grzywkę, która niesfornie układała się na lewy bok zamiast na prawy. Wyszłam z pokoju i podeszłam do recepcji by "podziękować" za nocleg. To takie denerwujące... na szczęście to był ostatni dzień mojego zwiedzania i dziś wyruszałam w dalszą podróż. Według wielu książek, WoolfWood to wspaniałe miejsce z długą historią i wspaniałymi terenami, które można zwiedzać i które pokazują wieloletnią historię tego przepięknego miejsca. Wiele razy pytałam mieszkańców o historię tego miasta lub przynajmniej jak ono powstało, jednak żaden z nich nie umiał odpowiedzieć na to pytanie. Jedyne informacje, które tu uzyskałam znalazłam w starej bibliotece, która była skarbcem wiedzy tego miejsca. Westchnęłam, jak oni śmią nazywać się obywatelami tego miejsca, skoro nic o nim nie wiedzą? Powolnym krokiem ruszyłam w stronę leśnych wodospadów. Ostatni punkt mojej wycieczki, wybrałam go, gdyż... sama nie wiem, po prostu chciałam tam być. To było idealne miejsce na lekturę. Cisza, lekki powiew wiatru... szum wodospadu, jest to też cudowny dzień na kąpiel.
- To będzie dobry dzień... - Powiedziałam sama do siebie. Idealny...
*Kilka minut później*
Siedziałam pod wodospadem, opierając się o skałę. Wyjęłam książkę z torby, która leżała obok mnie. Było to moje ulubione romansidło pod tytułem "Ty i Ja". Przeczytałam ją wiele razy, jednak za bardzo ją lubiłam by zamienić ją na inną. Otworzyłam książke na stronie trzysta pięćdziesiątej dziewiątej, miała ona ogółem sześćset stron, zapisanych nie wielkim druczkiem. Zaczęłam czytać...

Oparłam głowę o jego ramię, chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. Delikatnie odsunął mnie od siebie, mówiąc tym, że nie życzy sobie tej bliskości. Cicho westchnęłam, on nadal nie rozumie... Kiedy chłopak odwrócił się na moment, natychmiast rzuciłam się na niego i przyparłam do ziemi. Zapominając o tym, że jest on wiele silniejszy ode mnie. Chłopak bardzo szybko zorientował się w sytuacji i po chwili to ja leżałam na podłodze. Zarumieniłam się, chłopak szybko to zauważył i odwrócił wzrok. Zamknęłam oczy, łzy zaczęły nie przerwanie płynąć spod powiek. Otworzyłam oczy, chłopak patrzył na mnie, zdziwiony moją reakcją. Uśmiechnęłam się.
- Kocham cię. - Chłopak, aż wzdrgnął na te słowa. Nastała nie zręczna cisza. Po chwili zrozumiałam co wyznałam chłopakowi, spuściłam wzrok. Czekałam na jego odpowiedź. Straciłam już nadzieję, że odwzajemni moje uczucia. Nagle... chłopak przybliżył się i złożył na mych ustach delikatny pocałunek.

Zamknęłam książke, nie chciałam już dalej czytać, czysta tafla wody i głośny szum wodospadu, zbyt mnie kusił, by zatopić się lekturze. Odłożyłam książkę do torby i wskoczyłam do jeziora, woda była idealna, nie za zimna, nie za ciepła. Zanurkowałam by potem wyskoczyć z wody, rozłożyć skrzydła wzlecieć trochę w górę, a potem ponowie wpaść do wody z wielkim pluskiem. Chwilę bawiłam się w nie wielkim jeziorze, a potem wyszłam, musiałam się trochę pośpieszyć by dojść do następnego miasta przed zmierzchem. Założyłam torbę na grzbiet ignorując to, że byłam cała mokra i weszłam do lasu, według podróżnych następne miejsce znajduje się na północy. Zaczęłam iść przed siebie.
*Kilka godzin później*
Robiło się ciemno i zimno, słońce powoli schodziło z niebieskiego sklepienia, by przepuścić swojego przyjaciela, księżyc. Do tego... zgubiłam się i krążyłam po lesie bez celu czekając chyba na cud, który wybawi mnie z tej okropnej sytuacji.
- Oj, nie dobrze, nie dobrze... A... psik! - kichnęłam, to nie dobrze! Teraz nie mogę nawet latać, gdyż w górze jest zimne powietrze i nie dam rady nawet dolecieć i nie posiadałam żadnych ziół na gorączkę. Jaka jestem głupia, mogłam nie brać tej kąpieli. Nawet teraz byłam cała mokra. Coraz gorzej się czułam, dotknęłam czoła. Byłam cała rozpalona. Muszę znaleźć szybko jakąś jaskinię, zanim mój stan się pogorszy! Zaczęłam biec, nerwowo szukając schronienia. Było mi coraz gorzej, zimny wiatr, który tworzył się gdy biegłam, wcale nie poprawiał mojego stanu. Pewnej chwili nie mogłam już biec, ledwo stałam na nogach. Byłam w najgorszej możliwej sytuacji. Nagle... kątem oka zobaczyłam jaskinię, ostatnimi siłami zdołałam do niej podejść, jednak nie udało mi się do niej wejść. Tuż przed nią bezwładnie upadłam na ziemię. Oddech był coraz bardziej nielegularny, zemdlałam.


(Ktokolwiek? <3)


Uwagi: W wyrazie "WolfWood" Wolf piszemy przez 1 "o". Piszemy "książkę", a nie "książke". Źle napisałaś "wzdrgnął" (wzdrygnął) oraz "nielegularny" (nieregularny). "Nie" z czasownikami piszemy łącznie.
Szablon by
Fragonia
Szablony