Od Kiiyuko "Śmigus-Dyngus" cz. 2 (cd. Zack/Max)

- A właśnie, że koniec! - krzyknęłam, nadal go polewając. Nagle Zack zdobył się na skok. Przygniótł mnie do ziemi.
- No chyba nie.
Uśmiechnął się drwiąco, zaciskając łapę na wężu. Ja jednak miałam plan. Zaczęłam bawić się łapą i słodko uśmiechałam do Zack'a. Był już pewny, że nic nie zrobię, a wtedy plask! Dałam mu z liścia, aż podskoczył. Cofnęłam się, wyrywając zaskoczonemu basiorowi wąż ogrodowy. Nim polegałam go wodą z węża, gdzieś z boku wyskoczył Max i włożył mu na głowę kubeł pełen wody. Roześmiałam się.
- Kto tu jest górą skarbie? - rzekłam słodko do Zack'a.

<Zack? Max? Brak weny>

Uwagi: Brak

Od Zack'a "Wczesny Prima Aprylis" (cd. Jace)

Bardzo mi się nudziło. Patrzałem w kalendarz jakie będą następne święta. Nagle oczy mi błysły na widok 1 kwietnia. Do głowy przyszedł mi na myśl, Jace nie wiem czemu. Spotkałem go na Słonecznej Plaży. On myśleliśmy plan. Ja poszedłem w swoją stronę a Jace też w swoją stronę. Pobiegłem do sklepu kupić rużne akcesoria do "zabawy." Wszystko zaniosłem do jaskini. Zauważyłem Jace że wychodzi ze sklepu. Kiwnolem głową na znak, aby poszedł do Zuko. Puźniej ujrzałem Kiiyuko szybko ją zagadalem i powiedziałem jej że ja Max wolał. Udało się pobiegła do jaskini Max'a. Ja zaś pobiegłem do jaskini Kii. Naszykowałem dla niej tort z świecami, które cały czas płoną nie gasną. Puźniej skryłem się za łóżkiem.
*5 minut puźniej*
 -O ja nie mogę! To pewnie od Max'a!-Zaczęła czytać karteczkę.
 -Z okazji twoich urodzin życzę ci szczęścia, zdrowia, i spełnienia marzeń.
-Mmm... Ciekawe czy sam piekł.-Zaczęła dmuchać w świeczki. Niespodziewanie zapaliły się znowu...
-Co jest?!- Po czym zaczęła gasić do skutku. Ja zaś byłem u Max'a na łapę założyłem bransoletę z przyciskiem co parzy prądem ale nie mocno. Spotkałem go, na łące jak się bawił z Leaf'em. Rzucał mu patyka a on aportował:
-Joł-Podałem mu łapę.
-Hejo-Podał mi łapę... I trzask! Gwałtownie puścił mnie. A Leaf się na mnie rzucił. Biegłem ile sił w nogach, aż dotarłem do jaskini Yuko... Raczej nie będę jej robić psikusów. Bo ma żałobę...

 <Jace twoja kolej XD>

Uwagi: Patrzyłem, nie patrzałem. Gubisz przecinki. "Różne" piszemy przez "ó". Kiwnąłem, nie kiwnolem. Później przez ó! Po myślniku stawiamy spację. "On myśleliśmy plan" Po długim namyśle stwierdziłam, że może chciałeś napisać "obmyśleliśmy".

Od Zack'a Śmigus-Dyngus (cd. Kiiyuko/Max)

 Wcześnie wstałem. Poszedłem się napić. Zorientowałem się że dziś Lany Poniedziałek! Od razu poszedłem napełnić moja bazuke. Pobiegłem do jaskini Max'a. Jeszcze spał. Nachyliłem się do niego i powiedziałem Śmigus-Dungus! I woda z bazuki znalazła się na jego pyszczku. On zaś się gwałtownie obudził i zaczął nawoływać swoją "tajną broń":
-Kii! Mokry Alarm! Mokry Alarm!
A ona wyskakuje z wężem ogrodowym i na mnie!
-Hahahahaha łyso ci?! -Powiedział dumny i zadowolony Max. Ja zaś podkuliłem ogon i powiedziałem:
-To jeszcze nie koniec!

 <Max, Kii wojna! XDD>

Uwagi: Przed "że" stawiamy przecinek. "Nachyliłem się do niego i powiedziałem Śmigus-Dungus!" Lepiej byłoby napisać:
"Nachyliłem się do niego i powiedziałem:
- Śmigus-Dyngus!" Po myślniku dajemy spację. Czasem powtarzasz wyrazy, np. "Powiedział" Możesz zastąpić je czymś innym (rzekł, mruknął itp.)

~Wielkanoc!

Hej wilczki moje!
Dziś, jak każdy wie, jest Wielkanoc ^.^ Chciałbym wam życzyć radosnych świąt, spędzonych w gronie rodzinnym i przyjaciół, smacznego śniadanka <już zjedzonego> i wielu innych ciekawych rzeczy :P Bym zrobiła jakąś akcję (np. loterię), ale mi się nie chce :/ Ostatnio nie mam siły do prowadzenia watahy... Dzięki, Kii.
~Zuko

Od Zuko "Poród (cz.2 The End) + Pogrzeb" (cd. Yuko)

To co zobaczyłem... Jak mógłbym to opisać? Żadne słowo tego nie wyrazi. Straszne to za mało. Zamarłem. Patrzyłem na martwego szczeniaka i Yuko tulącą go... Nasz pierworodny syn nie żyje.
*
Nazajutrz odbył się pogrzeb. Pierwszy w watasze. Nigdy bym nie przypuszczał, że będzie to pogrzeb przyszłego Alfy. Postanowiliśmy, że nazwiemy go Takkar. Kiedy wkładali go do grobu, przytuliłem łkającą Yuko.
*
Długo po tym nie mogliśmy się pozbierać. Pierwsze dziecko umarło... Ja oskarżałem siebie, a Yuko siebie. Nikt nie był temu winny, nie mogliśmy nic poradzić.

<Yuko? Przepraszam, że krótkie i słabe, ale mam brak weny :c >

Od Kiiyuko "Oficjalnie" cz.2 (cd. Max)

Zastygłam w bezruchu. Serce waliło mi okropnie. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
Czy kochałam Maxa? Nie wiem. Na pewno byłam w nim zauroczona. Ale znam go tak krótko. Czy mogę z nim być? Czy nam się uda? A może zbyt szybko zaufałam Maxowi, może to zwykły podrywacz który się mną pobawi i rzuci?
Tyle pytań bez odpowiedzi.
Basior cierpliwie czekał na mój osąd.
Nie byłabym sobą, gdybym jednak nie spróbowała.
- Tak - szepnęłam. Przytuliłam się do niego, powoli wdychając powietrze. Przycisnęłam głowę do torsu Max'a.
- K-kocham cię - zająknęłam się. On spojrzał mi z czułością w oczy. Odsunęłam się powoli. Nie wiedziałam co jeszcze mogę zrobić. Czekałam na jakiś ruch z jego strony.

<Max? Brak weny mnie dopadł ;-;>

Uwagi: Brak

Od Max’a ‘’Flirty’’ cz. 6 The End+ ‘’Oficjalnie’’ cz.1 (cd. Kiiyuko)

Myślałem czym z Kii najbardziej się najemy. Poszliśmy na Zwyczajną Łąkę. Tam zawsze było dużo zwierzyny. A ja już miałem plan-ale na wieczór. Więc trzeba było by wymyślić coś, co będziemy robić po polowaniu. Po chwili ujrzałem dzika. Postanowiłem sam go upolować. Powiedziałem Kiiyuko, żeby poczekała na mnie. Zaczaiłem się w krzakach i skoczyłem na dzika. Na szczęście wbiłem się zębami centralnie w krtań zwierzęcia. Chciał mnie odepchnąć, ale się obalił. Kiedy zwierzę leżało martwe Kii podeszła do mnie. A później zaczęliśmy jeść.
***
Kiedy byliśmy już najedzeni rozmyślałem gdzie by ją zabrać. Szkoda, jest zimno, bo byśmy mogli pójść chociażby pływać. A taka zima to się nadaje jak iść z tond i nie wracać. Śniegu nie ma, lodu nie ma i co począć? Kiiyuko myślała chyba o tym samym. Ciszę naglę przerwał jej cudowny głos:
-Zróbmy ognisko!-powiedziała nagle.
-Ognisko? W dzień?-pomysł w istocie nie był wcale zły.
-A czemu nie, pójdziemy po parę osób. Tu na łące. Co ty na to?
-W sumie, to nie głupie to co idziemy?-uśmiechnęliśmy się do siebie i ruszyliśmy.
***
Było nas, z dziecięciu. Pytaliśmy się każdego kogo spotkaliśmy, ale albo ktoś nie miał czasu, albo najzwyczajniej mu się nie chciało. Byłem: Ja, Kii oczywiście, Zuko, Yuko, Xan, Zack, Miyu, Indii, Chrystalis i Tenebris. Siedzieliśmy w kręgu, Zuko rozpalił ogień. Wszyscy chętnie brali udział w rozmowie. Ja szukałem dowolnego tematu, tylko po to by stracić czas.
***
Nareszcie zaczynał się (bardzo po woli, ale jednak) wieczór. Wszyscy stopniowo zaczęli się zbierać. Ja z Kiiyuko zostaliśmy i patrzyliśmy w gasnący ogień. Potem spojrzałem na nią i szepnąłem do niej-,, Chodź pokaże ci coś.’’ Po czym wstałem i dałem jej do zrozumienia, że ma za mną biec. Od pewnego czasu wyczaiłem śliczne miejsce trochę za watahą.
***
W końcu na miejscu. Zdążyliśmy przed zachodem słońca. NICE. Było to jezioro, z cudownym brzegiem, na którym usiedliśmy. Niebo przybrało przepiękny kolor. Kii oparła się o mnie. Obydwoje wpatrywaliśmy się w krajobraz. Czekałem na odpowiedni moment. Cierpliwie czekałem aż słońce zniknie za horyzontem. Gdy po ognistej kuli nie było ani śladu odważyłem się. Spojrzałem jej prosto w oczy i zacząłem mówić:
- Kiiyuko, jesteś dla mnie najważniejszą osobą jaką mogłem spotkać. Przynosisz mi tyle szczęścia, każdego dnia. Moje serce się raduje gdy mogę być w pobliżu Ciebie i gdy mogę słyszeć twój głos. Chcę już zawsze być przy tobie i jestem w stanie zrobić dla Ciebie wszystko-ale to wszystko. Przyrzekam iż nie pozwolę a by ktoś kiedykolwiek zrobił ci krzywdę. Jestem w stanie zawsze bronić Ciebie nie ważąc na wszystko inne. Dlatego…- wtedy pocałowałem waderę.
-Czy zechcesz ze mną chodzić?

< Kiiyuko? Brak weny i małe problemy życiowe ;_; Sr,że tak długo>

Uwagi: Przecinki. Literówki. Po i przed myślnikiem dajemy spację.

Od Chrystalis "Nowy" cz.3 (cd. Tenebris)

Spojrzałam niepewnie na basiora , nie dotarło do mnie to co powiedział. W końcu zrozumiałam uśmiechnęłam się i powiedziałam krótko "Tak".
-Tak..tak..Tak!-Powiedziałam już w pełni świadoma.Jedyne co mi pozostało to pocałunek.Spojrzałam na Tene,  uśmiechnęłam się i po chwili nasze paski się zetknęły, poczułam się jak w niebie.
-Też ciebie kocham.-Powiedziałam po czym znów go pocałowałam. Przez chwilę panowała cisza, Tenebris wstał ja po nim,  patrzyliśmy na siebie przez dłuższą chwilę. Śmiałam się delikatnie i słyszałam że Tene także.Odeszliśmy od klifu i poszliśmy w głąb lasu,  popychaliśmy się ,  przytuliłam go. Niedługo potem ściemniło się,  znaleźliśmy pustą polanę. Tenebris odszedł na chwile
- Gdzie idziesz? -Spytałam.
-Poczekaj, niedługo wrócę. - Pomachał ogonem. Nim się obejrzałam wrócił i przyniósł piękny,świecący kwiat.
-Jest piękny.-Powiedziałam oczarowana.
-Cieszę się.-Położył się obok mnie. Milczeliśmy i oglądaliśmy gwiazdy. Ja trzymałam w łapie kwiat, czas bardzo szybko zleciał.
-Tene?-Basior nic nie powiedział, zasnął.-Dobranoc.-Dodałam,  wtuliłam się w niego i zasnęłam.

<Tene? :*>

Uwagi: Gubisz przecinki, nawet kropki. "nasze paski się zetknęły"? Chyba pyski. Reszta błędów jest identyczna, jak pod poprzednim twoim opkiem. Radzę tam przeczytać "Uwagi" :').

Od Chrystalis "Zagadka" cz.1

Nie miałam zamiaru się poddać i rozwiązać zagadkę dotyczącą róż i potwora. Ciut obolała wytarmosiłam się z jaskini , przeciągałam się  po czym ziewnęłam leniwie.Byłam pełna życia i nadziei że odkryję tajemnicę. Poszłam szukać płatków , po nich ani śladu . Po przeszukaniu  dosłownie całego terenu watahy postanowiłam odpocząć. Położyłam się na gęstej trawie i oglądałam piękne poranne niebo . Tuż nade mną przeleciały płatki róż. Uśmiechnęłam się - "Szukałam cię " . Niezwłocznie ruszyłam za płatkami. Poczułam coś czego jeszcze nigdy nie czułam. Taką nieuzasadnioną skruchę i zmartwienie .Płatki zaświeciły się i wleciały dosłownie we mnie. Znalazłam się wśród chmur , pode mną nie było nic tylko chmury a mimo to mogłam swobodnie chodzić po "podłożu" którego nie było. Zaczęłam się rozglądać , wyciągałam głowę ponad chmury. Ujrzałam białego wilka.
-Mama ?!-Spytałam wprost osłupiała ze zdziwienia .Wadera podbiegła i wtuliła się we mnie.
-Nawet nie wiesz jak tęskniłam.-Powiedziała z trudem. Mi ze wzruszenia po policzku spłynęła łza.
-Co tu się dzieje?-Patrzyłam wprost w oczy waderze.
-Długo by opowiadać , w wielkim skrócie zły duch opętał twojego ojca i tylko ty możesz go pokonać.-Podała mi eliksir .
-Ta bestia to był ojciec?-Spytałam załamana. Wadera przytaknęła , powiedziała że mam oblać bestię eliksirem o północy i odeszła.
-Poczekaj!-Krzyknęłam. - Co z tobą ?-Spytałam czekając niecierpliwie na odpowiedź.
-Ja... -Zawahała się. - Nie żyję.-Dodała, zamieniła się w płatki róż i odleciała.
Stałam chwilę osłupiała ze łzami w oczach . Nagle opadłam na dół . Leżałam znów na trawie . Byłam w pełni świadoma powagi sytuacji. Przeczekałam do północy po czym ruszyłam na '' łowy" .

Uwagi: Czasem zjadasz przecinki. Załamałaś mnie znakami interpunkcyjnymi. Raz robisz: spacja - znak - spacja, potem znak od razu bez żadnych spacji, a później jeszcze brak spacji - znak - spacja. Poprawne jest te ostatnie.
Po myślniku stawiamy spację.

Od Kiiyuko - "Zostać czy wyjechać?" cz.1 (cd. Miyu)

Dzisiaj nastał sądny dzień. Uznałam, że nie mam co tu robić. To nie miejsce dla mnie. Wynoszę się stąd.
Spakowałam wszystkie swoje rzeczy i zawinęłam w chuście po czym zarzuciłam na ramię. Wyszłam z jaskini.
Najtrudniej było pożegnać się ze wszystkimi. Konkretniej z tymi, którzy byli mi bliżsi. Najpierw poszłam do Shy, i starając się być twarda powiedziałam, że odchodzę. Idąc w kierunku innych jaskiń, rozkleiłam się kompletnie. Wbiegłam do jaskini Zack'a, powiedziałam wszystko i mocno go przytuliłam. Był trochę zszokowany, namawiał mnie do zostania, ale w końcu odpuścił. Wyszłam i miałam zamiar skierować się do jaskini Indili, gdy nagle jakiś głos mnie przestraszył.
- Co ty robisz?
- Odchodzę - pociągnęłam nosem. Spojrzałam na wilka. Okazało się, że to Miyu.
- A czemu?
- N-nie pasuję tu...


<Miyu? Sry że krótkie>

Uwagi: Krótkie.

Od Yuko „Zła czy dobra nowina? The End+ Poród” (c.d Zuko)

-nie wiem…- odpowiedziałam
*Pare dni puźniej*
Fakt że muszę dzielić swoje ciało z jakimś bahorem mnie irytował. Leżałam próbując zasnąć. Od niedawna czuje mocne kopnięcia. Dawno młdości mineły. Poczułam ogromny ból w tylnej części ciała. Ból ciągle narastał. Zrozumiałam że się zaczyna. Szturchnęłam Zuko nosem, który od razu się obudził.
-Co się dzieje?- zapytał
-Poród- odpowiedziałam stękając
-Ide po lekarza- pobiegł w stronę wyjścia z jaskini. Zostałam sama. Ból nie dawał spokoju. Kilkanaście minut po tem poczułam ulgę. Spojrzałam na to co wyszło ze mnie. Był to szary szczeniak. Ledwo co oddychał. Wziałam go i oderwałam mu pępowinę, którą instynktownie zjadłam. Przytuliłam ledwo co żywego szczeniaka. Zaczełam śpiewać, śpiwać coś czego nie rozumiałam. Brzmiało jak kołysanka. Poczułam jego lekki ruch malutką łapką. Usłyszałam stukot łap. Po chwili przybiegł Zuko wraz z lekarzem. Szczeniak usłyszał dźwięk i zamarł.
-Yuko!- krzyknął, po czym podbiegł do mnie. Pokazałam mu szczeniaka. Najpierw na jego pysku zawidniał uśmiech, a puźniej przerodził się w zmartwienie. Spojrzałam na szczeniaka. Oddychał coraz wolniej. Sekundy wydawały się wiecznością. Łzy zaczeły napływać mi do oczu. Poczułam smutek, żal i gniew. Szczeniak wydał swój ostatni oddech po czym umarł.
<Zuko?>


Uwagi: Zuko leń. Dziś brak uwag :p

Od Miyu cd. Jace

Otworzyłam powoli oczy. Zobaczyłam strop jaskini od którego odbijało się światło powoli gasnącego już ogniska. Wstałam powoli i rozejrzałam się dookoła. Nie wiedziałam jak tu się znalazłam i czemu tu byłam. Jedyne co pamiętam to ogromne przypływy gorąca, czyli najprawdopodobniej gorączka a reszta... reszta była jak sen, którego nie pamiętam i raczej nie chcę sobie go przypominać. Ruszyłam w stronę wyjścia, chciałam jak najszybciej się stąd wydostać, jednak potknęłam się i upadłam na ziemię. Zdenerwowana wstałam i spojrzałam na rzecz o którą się potknęłam. Mimowolnie się uśmiechnęłam widząc co tam leżało, a raczej kto. Był to basior o... intersującym zabarwieniu futra, kręcił się po ziemi, najwyraźniej coś mu się śniło. Korciło mnie by zrobić mu jakiś żart, lub mu jakoś dokuczyć, jednak odpuściłam sobie, gdyż po chwili zauważyłam, że dręczy go... gorączka. Pewnie mi pomógł, a ja go zaraziłam... bo nie mogło być na odwrót. Ja i komuś pomóc? Zabawne, a poza tym... raczej bym to pamiętała nie? Hm... chyba powinnam mu pomóc... jeszcze potem będę mieć jakiś dług u niego, że mnie uratował, czy coś. Oparłam basiora o ścianę i wyszłam z jaskini. Po wodę, oczywiście... Nie zostawiłabym go w takim stanie... chyba? Ruszyłam w głąb lasu w poszukiwaniu rzeki, woda przydałaby mi się do ugotowania ziół, których w sumie nie mam już zbyt wiele. Jeżeli dobrze poszukam powinnam znaleźć coś jeszcze co byłoby przydatne do wywaru. Niestety w pobliżu nie widziałam żadnych roślin, gdyż była zima... gratulacje dla mnie. No cóż najwyżej się coś wyczaruje, jeżeli mi się to uda, chociaż w to szczerze wątpie. Nagle usłyszam szum wody i biegiem ruszyłam w stronę dochodzącego dzwięku. Po chwili znalazłam się nad rzeką. Wszystko pięknie, ładnie i tak dalej, ale jak ja zamierzam zabrać tą wodę ze sobą? Usiadłam na ziemi rozmyślając nad tym co teraz zrobić. Hm... to się raczej nie uda... chyba, że... mam! Wymyśliłam trochę dziwny sposób, jednak powinien się udać. Zaczęłam niesamowicie skupiać się na stworzeniu przedmiotu. Po chwili udało mi się wyczarować... pojemnik? Nie wiem co to było, jednak na pewno mogłam w tym przenieść wodę. Wstałam z ziemi, podeszłam do strumienia i nabrałam do niego trochę cieczy. Tyle powinno wystarczyć... tak myślę. Teraz wystarczy zrobić wywar, a zioła... chyba powinnam mieć ich jeszcze trochę w torbie... chyba. Rozłożyłam skrzydła, wzleciałam w powietrze i zaczęłam lecieć z powrotem do jaskini.
* około trzydzieści minut później?*
Jakimś cudem, nie wiem jakim, miałam trochę czarnego bzu pomiędzy stronami moich książek, o czym wcale nie wiedziałam. Pewnie musiałam użyć ich jako zakładek kiedy czytałam... em... nie ważne. Ognisko udało mi się też rozpalić, wystarczyło dodać kilka gałązek by znów zaczęło płonąć. No i właśnie tak z moim nadprzeciętnym pechem udało mi się jakoś zrobić ten cały wywar. Teraz zostało mi tylko podać to temu wilkowi... A może lepiej bym się stąd ulotniła? Przecież nikt nie wie, że to ja. Zaśmiałam się cicho i już powoli wycofywałam się do wyjścia, jednak usłyszałam głośne westchnięcie. Spojrzałam wystraszona w stronę basiora, który najwyraźniej zaczął się budzić.
- W kurczaczka! Ups... - Może jak przestane się ruszać to mnie nie zauważy? Stanęłam w bez ruchu czekając na przebudzenie samca.
(Jace? Wiem, że długo itd. ale nie mam weny jak pewnie mogłeś zauważyć. A i następnym razem postaram odpisać szybciej ;D) 


Uwagi: Czemu takie długie? :c Nie chcę mi się sprawdzać... E... Nie stawiasz czasami polskich znaków i no... coś tam jeszcze źle robisz.

Od Zuko "Zła czy dobra nowina? cz.2" (cd. Yuko)

Poszliśmy do lekarza. Miałem nadzieję, że z Yuko będzie wszystko dobrze. W końcu nowa Alfa nie może... no... W każdym razie NIE MOŻE być źle.
-Ał... - mruknęła wadera łapiąc się za brzuch.
-Już nie daleko - uspokajałem ją.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Kiedy znaleźliśmy się przed gabinetem lekarskim, doktor przywitał nas i zbadał waderę. Po dłuższej chwili uśmiechnął się i spojrzał najpierw na nią, a później na mnie.
-Gratulacje - powiedział.
Zdziwiliśmy się.
-Co się stało? - zapytała Yuko.
-Będą państwo mieli dziecko!
Uśmiechnąłem się wymijająco. Jeszcze do mnie nic nie docierało. Moja żona wyglądała na przestraszoną. Inne wilki raczej chcą zalewać lekarzy pytaniami w stylu "I co teraz?", jednak my postanowiliśmy przetworzyć to na osobności. Kiedy już wyszliśmy, przez chwilę się nie odzywaliśmy.
-Cieszysz się? - spytałem w końcu.
Yuko nadal wyglądała na oniemiałą.

<Yuko? CAŁKOWITY brak weny :| >

Od Yuko „Zła czy dobra nowina?” cz. 1 (c.d Zuko)

Obudziłam się dosyć puźno jak na mnie. Słońce dopiero wstawało co wskazywało na to że zaspałam. Nie mam do tego niczego złego… cóż, po „nocnych zabawach” z Zuko mam prawo się wyspać. Czułam ciepło przeszywające się przez moje futro na grzbiecie, które emituje Mąż. Nagle poczułam silne młdości . Zwymiotowałam na podłogę zieloną mazią budząc przy tym alfe. Zmartwiony basior jak najszybciej wstał.
-Co ci jest?- spytał
-Nic…- odpowiedziałam pomiędzy falami wymiocin. Basior niechętnie patrzał jak paskudze mu podłoge w jaskini. Gdy byłam pewna że skończyłam otarłam łapą swój pysk. Czułam obrzydzenie.
-Może pójdziemy do lekarza?-zapytał
-Chodźmy- powiedziałam
<Zuko? He he he XD>


Uwagi: Późno, nie puźno. Alfę, nie alfę. Poza tym te słowo piszemy dużej litery. Młdości? Jeśli już, do mdłości. Podłoge? Paskudze? Po komentarzu od narratora w dialogu stawiaj kropkę.

Od Ichirõ "Nowe życie" cz. 3

Minęło kilkadziesiąt minut. W tym czasie padło kilka dość ostrych słów. 
- Jesteś na nie swoim terenie, nie potrzebujemy tu takich śmieciów jak ty. 
Spojrzałem na basiora dość krytycznym wzrokiem. Może nie wyglądam jakoś zarąbiście i nie jestem pięknym i zadbanym wilkiem, ale nikt nigdy w życiu nie ma prawa nazwać mnie śmieciem. Spojrzałem mu prosto w oczy. 
- Wyobraź sobie, że ja w porównaniu do ciebie jestem lepiej wychowany i nie nazywam nikogo śmieciem nawet go nie znając. Ty natomiast wydales na siebie ostry wyrok. 
- Grozisz mi? - zapytał głosem pełnym kpiny. 
- Nie, ja cie tylko ostrzegam. 
Odwróciłem się, chciałem odejść stąd zanim zrobi się jeszcze mniej przyjemnie niż do tej pory. W między czasie myślałem tez o tym, że mogą mnie spotkać kłopoty jeśli zostane tu jeszcze dłużej. 
- Ostrzegasz mnie? Ja mam za sobą całe stado, a ty? Z tego co widzę to jesteś wygnancem i nieudacznikiem. Wynos się stąd. 
Zawarczalem w jego kierunku ostro zwracając.
- Dość! Nie będziesz mi wydawał rozkazów. Jeśli ktoś ma się stąd wynosić to tylko ty.
Basior spojrzał na mnie.
- Spróbuj tak uczynić. 
Zaczynał mnie juz denerwować. Długo tak jeszcze nie wytrzymam. Jego zachowanie, postawa i barwa głosu doprowadzala mnie do szału. Po następnej ostrej docince z jego strony rzuciłem się na niego. Przewrocilismy się i poturlalismy do brzegu strumyka zamaczajac sierść. Patrząc na niego i w jego oczy pełne strachu obudził się we mnie instynkt mordercy i rzuciłem się do jego szyi. Instynktownie zaciskalem swoje szczęki coraz mocniej. Z czasem poczułem, że po moich kłach spływa jego krew. Puscilem go. Spojrzałem na basiora wladczo z góry. 
- Kto jest teraz nieudacznikiem? 

<Chrystalis?>

Uwagi: Nie używasz polskich znaków.

Podsumowanie lutego

Nie było ważnych spraw. A więc dziś tylko liczba opowiadań.
Opowiadania z lutego
Zuko - 6
Chrystalis - 4
Yuko - 4
Xendera - 3
Vanessa - 2
Tenebris - 2
Max - 2
Kiiyuko - 2
Ichirō - 1 (wilk dołączył niedawno więc mogę mu wybaczyć)

Inne wilki są takie jakie są... Nie piszecie opowiadań i zmniejszacie aktywność watahy.

Od Tenebrisa "Wyznanie" cz2 Cd Chrystalis

 Nie wiedzieć czemu, gdy tylko zobaczyłem tą waderę, serce kazało mi jej powiedzieć dwa ważne słowa. Szliśmy dowcipkując sobie i rozmawiając.
- A tak w ogóle, jak się tu znalazłeś? - spytała
Zacząłem myśleć. Czy jestem gotów powiedzieć o tym komuś czy nie? Powiem.
- Moją watahę wymordowano, zostałem tylko ja. Spotkałem Zuko i dołączyłem.
- Współczuję ci.
Po paru minutach drogi doszliśmy na miejsce. Były to okazałe klify, z których widać było całą watahę. Położyliśmy się. Wziąłem głęboki oddech, ująłem łapy Chrystalis w swoje i spojrzałem jej głęboko w oczy.
- Bo jest taka sprawa... No bo... Bo... Jesteś dla mnie ta jedyna, kocham Cię ponad życie czy chciałabyś być moją dziewczyną? - wypaliłem.
Przez dłuższą chwilę panowała cisza.
<Chrystalis? Czy jest szansa?>

Uwagi: Brak.

Od Chrystalis "Spotkanie " cz.2 Cd. Indila

Otworzyłam oczy powoli i zauważyłam że już nie leżę na ziemi tylko w jaskini .. cudzej .
-Gdzie ja jestem ? - Spytałam.
-W mojej jaskini , pomogłam ci .-Powiedziała cicho i spokojnie.
Ja nic nie powiedziałam jedynie położyłam łeb na swoim łbie . 
-Co się stało? - Spytałam półprzytomnie .
- Usłyszałam hałasy , wyjrzałam zza jaskini a tam ty leżałaś cała we krwi . -Przyniosła po chwili coś na kształt wody .
Spojrzałam na tą ciecz krzywo . 
-Spokojnie , nie musisz tego pić.-Polała mi to po ranach , ja zacisnęłam zęby .
-Nie bolało tak bardzo - mruknęłam .
-Nie ma za co -Uśmiechnęła się.
-To nie będę przeszkadzać . Pa- Powiedziałam zsuwając się z kamienia na którym leżałam.
-Jak ci to się stało ? - Spytała.
-Długa historia... ale to "coś" co mnie atakowało było olbrzymie i o dziwo jakoś mnie oszczędziło. - Zamyśliłam się a Indii patrzyła przed siebie w ciszy.
-Uważaj na siebie . -Powiedziałam .
Poszłam powoli przed siebie , otrzepałam się i właśnie miałam iść. 
-Indii? -Spytałam zatrzymując się tuż przed jaskinią.
-Tak? - Spytała.
-Dziękuję. - Powiedziałam przyjaźnie.
<Indii? I ta historia z potworem nie wzięła się od czapy , napisałam opko ale Zuko go nie dodał> 

Uwagi: Pisz więcej akcji, a mniej dialogów. I popracuj nad tymi dialogami.
Szablon by
Fragonia
Szablony