- Jesteś na nie swoim terenie, nie potrzebujemy tu takich śmieciów jak ty.
Spojrzałem na basiora dość krytycznym wzrokiem. Może nie wyglądam jakoś zarąbiście i nie jestem pięknym i zadbanym wilkiem, ale nikt nigdy w życiu nie ma prawa nazwać mnie śmieciem. Spojrzałem mu prosto w oczy.
- Wyobraź sobie, że ja w porównaniu do ciebie jestem lepiej wychowany i nie nazywam nikogo śmieciem nawet go nie znając. Ty natomiast wydales na siebie ostry wyrok.
- Grozisz mi? - zapytał głosem pełnym kpiny.
- Nie, ja cie tylko ostrzegam.
Odwróciłem się, chciałem odejść stąd zanim zrobi się jeszcze mniej przyjemnie niż do tej pory. W między czasie myślałem tez o tym, że mogą mnie spotkać kłopoty jeśli zostane tu jeszcze dłużej.
- Ostrzegasz mnie? Ja mam za sobą całe stado, a ty? Z tego co widzę to jesteś wygnancem i nieudacznikiem. Wynos się stąd.
Zawarczalem w jego kierunku ostro zwracając.
- Dość! Nie będziesz mi wydawał rozkazów. Jeśli ktoś ma się stąd wynosić to tylko ty.
Basior spojrzał na mnie.
- Spróbuj tak uczynić.
Zaczynał mnie juz denerwować. Długo tak jeszcze nie wytrzymam. Jego zachowanie, postawa i barwa głosu doprowadzala mnie do szału. Po następnej ostrej docince z jego strony rzuciłem się na niego. Przewrocilismy się i poturlalismy do brzegu strumyka zamaczajac sierść. Patrząc na niego i w jego oczy pełne strachu obudził się we mnie instynkt mordercy i rzuciłem się do jego szyi. Instynktownie zaciskalem swoje szczęki coraz mocniej. Z czasem poczułem, że po moich kłach spływa jego krew. Puscilem go. Spojrzałem na basiora wladczo z góry.
- Kto jest teraz nieudacznikiem?
<Chrystalis?>
Uwagi: Nie używasz polskich znaków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz