Od Darknessa "Nowe doznania"

Ogień. Wszędzie tylko ogień. Czułem go nawet na twarzy. Piekło. Czułem, że i ja zaraz umrę. Ostatni oddech. Spojrzałem na Viper i dotknąłem go. Mój syn... martwy. Zawyłem z rozpaczy. Spojrzałem w górę. Ogień się rozprzestrzeniał. Nagle coś spadło na moją twarz. Ból. Piekło jak ch*lera. Udało mi się to coś zdjąć. Twarz mnie paliła. Straciłem przytomność. Kiedy się obudziłem, zobaczyłem słońce. Mój pysk był w opłakanym stanie. Skąd to wiedziałem? Zobaczyłem kałużę. Spojrzałem na nią i zobaczyłem swoje odbicie. Mój pysk był cały w bliznach po oparzeniu. Bolał jak ch*lera. (nie chciałam zagwizdkować, jednak howrse mnie zmusił .-.) Dlaczego i ja nie zginąłem? Dlaczego wszyscy zginęli, oprócz mnie? Powinienem był umrzeć ze swoją rodziną. Po chwili wstałem i zawyłem z rozpaczy. Dlaczego ja?! To nie było fair! Ogarnęła mnie furia. Obok mnie przebiegła sarna. Spojrzałem na nią, warknąłem pod nosem i zaatakowałem. Sarenka nawet nie zdążyła wydobyć z siebie jakiegokolwiek odgłosu. Po prostu padła nieżywa, a ja zacząłem ją rozszarpywać, co sprawiało mi radość. Wbiłem swoje kły w jej bok i wyciągnąłem serce, co czym zacząłem je jeść. Później zacząłem bawić się zwłokami. Śmiałem się przy tym jak szaleniec. To było takie przyjemne! Nie potrafiłbym przerwać tej zabawy! Ja byłem szaleńcem! A tylko wariaci są coś warci. Gdy skończyłem "zabawę" odłożyłem ciało sarny (a raczej to, co z niego zostało) na bok. Niech posilą się sępy. Niech i one mają radochę. Nagle poczułem silny zapach wadery. Tylko wilka mi tu brakowało. Nie zastanawiając się dłużej, schowałem się w krzakach. Na polanę weszła wadera. Miała piękną , fioletową sierść z akcentami bieli. Była ode mnie o wiele niższa i drobniejsza. Idealna ofiara. Wadera przystanęła i spojrzała na sarnę, po czym warknęła:
- Jaki idiota mógł zrobić coś tak bestialskiego?!
To było niby bestialskie? A co niby zrobiły wilki z obcej watahy mojej rodzinie?! TO było bestialskie! Wbiłem pazury w ziemię i oczyściłem pysk z resztek krwi, podobnie jak łapy. Postanowiłem zapoznać się ze swoją "ofiarą". Wyszedłem wiec z krzaków i powiedziałem do wadery:
- Widziałem pewnego wilka, który mógł to zrobić. - skłoniłem się przed waderą - Madame pozwoli! Jestem Darkness. Nowy na tej ziemi! Postrach każdego wrogiego mi wilka!

<Miyu? Nie przepadam za początkami. Wybacz, że takie "o" to opowiadanie, jednak... brak weny .-.>

Od Yuko „Wejście na cudzy teren” cz. 4 (c.d Tenshi)

Basior odwróciwszy się spojrzał mi prosto w moje oczy soimi ohydnymi żółtymi ślepiami. Od upadku mojej pierwszej watahy nienawidzę wilków z żółtymi oczami, ponieważ przypominają mi o niej. Wrednej, złośliwej i demonicznej szarej waderze bez krzty litości. Futro nowego przypominało mi o niej jeszcze bardziej. Jedyne rzeczy które nie były podobne do niej to koniec ogona zakończony błękitem wcześniej kończący się bordowym kolorem smakowitej krwi i błękitne znaki na ciele. Był trochę skąpej sylwetki co nie pasowało do jego futra na karku które było szpiczaste, sztywne i bardzo długie. Jego pysk wyglądał jak u  młodego  wilka, ba jak u szczeniaka. Jego podbrzusze było czarne, tak jak pysk. Jak wszystkie wilki z WCN miał krótką sierść. Z mej oceny nie przeżył by spotkania z niedźwiedziem. Nie wiem dlaczego on wychodzi w nocy, ale mam przeczucie że dziś nie mógł zasnąć. Podeszłam do niego jak by nigdy nic i usiadłam obok niego po czym spytałam.
-Jak pierwsza noc?- basior przez długi czas nie odpowiadał tylko wpatrywał się w niebo. Znowu jakiś debil. Ja próbuje być dla kogoś miła, a tu co? G*wno.
-Głos ci odebrało?- powiedziałam zirytowana- taka PIĘKNA jest ta noc?- przy wyrazie „piękna” podniosłam trochę głos.
-Nie mogłem zasnąć- odpalił basior po chwili namysłu. Tyle myśli i po paru minutach odpala mi trzema słowami? Nagle rzucił
-Mam tak ciętą ripostę że aż kroje nią chleb- powiedział
-Dobre- powiedziałam, a on uśmiechnął się ukradkiem- Chcesz się przejść po terenach watahy?- zapytałam
-Mogę- odpowiedział. Wstaliśmy i poszliśmy w głąb lasu. Chciałam go zaprowadzić do pewnego lasu gdzie sprawdzę jego umiejętność walki i obrony. Trasa prowadziła przez smocze góry i pewną odległą rzekę oraz polanę. Naprawdę trasa jest krótsza, ale nie chce go prowadzić przez las miłości, bo w końcu to byłaby zdrada mojego kochanego męża. W drodze rozmawialiśmy trochę.
<Tenshi? Las będzie ciemny i pełny kreatur :3>

Od Tenshi’ego „Wejście na cudzy teren” cz. 3 (C.D chętny)

- Rozumiem. – Szepnąłem do basiora. Czułem się niepewnie w tej watasze, sam nie wiem czemu. Może to po prostu z braku przyzwyczajenia. Po czym przywitałem się z waderami. – Miło mi was poznać. 
Z grzeczności uśmiechnąłem się. I lekko zwiesiłem głowę w geście ukłonu przed Yuko.
- To my już pójdziemy dziewczyny! – Zuko puścił oko do wader, a sam zaciągnął mnie nieco dalej. – Jak może wiesz, prawie w każdej watasze są stanowiska. Może… masz co do tego pewne oczekiwania?
- Uwielbiam opowiadać coś komuś… mogę śmiało powiedzieć, że wczuwam się w to, co mówię i wkładam w to całe swoje serce. Nauczyciel historii? – Powiedziałem po chwili namysłu. Z wyczekiwaniem patrzyłem na basiora.
- Dobrze. Może opowiesz coś o swoich żywiołach, umiejętnościach? – Zapytał zaciekawiony moim nastawieniem Alfa Watahy Ciemnej Nocy.
- Natura, czas. Potrafię stworzyć nowy element przyrody żywej, rozumiem ją też, potrafię przenieść się w czasie, zatrzymać go, lub przenieść kogoś w czasie, porozumiewam się myślami, mogę odczytać czyjeś wspomnienia.
- Rozumiem. –Basior z uwagą mnie wysłuchał, po czym dodał. – Może pokażę ci, gdzie jest twoja jaskinia? Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Zuko nie czekając na odpowiedź, ruszył najwyraźniej w stronę mojego przyszłego domu. Nie zaszliśmy daleko, gdy znalazłem się w jaskini, było tu pełno roślin, a uwagę moją przykuł basior pijący wodę z wodospadu. „Kto to?” – Zapytałem w myślach Alfę, bojąc się, że wilk nad wodospadem mógłby mnie usłyszeć.
- Tobi! Masz współlokatora. To jest Tenshi. – Zuko zamiast mi odpowiedzieć, zawołał nieznajomego mi członka watahy. Miał groźne spojrzenie i nie miałem wątpliwości, że nie jest specjalnie łagodnie nastawiony. Warknął tylko i wyszedł z jaskini.
- Cały on… Jaskinia Alf jest niedaleko, będę tam, lub również w tej jaskini powiedzą ci, gdzie jestem. – Zanim basior odwrócił się, skinąłem głową. Samiec Alfa wyszedł i tyle go widzieli. Ja za to spróbowałem wody pitej wcześniej przez Tobi’ego. Rzeczywiście, była orzeźwiająca i godna zatrzymania się przy niej, by tylko jej spróbować. Od razu polubiłem moje nowe mieszkanie. Położyłem się na mchu. Nie zorientowałem się nawet, kiedy zasnąłem. 
***
Obudziłem się. Musiałem przespać cały wieczór, gdyż mój nietowarzyski współlokator spał w najlepsze na równie miękkiej kępce mchu położonej niedaleko wodospadu. Cichutko chrapał, najwidoczniej nie zdając sobie z tego sprawy, ale takie są uroki sąsiedzkie. Wyjrzałem na dwór. Granatowe, niemalże czarne niebo, usiane było srebrzystymi gwiazdami migoczącymi jak cekiny na czarnym wielkim, niekończącym się materiale. Wpatrywałem się w ten przepiękny widok, nie mogłem oderwać od niego wzroku. Było to coś niesamowitego, a można przecież oglądać to w każdą bezchmurną noc. Nic to nie kosztuje, a naprawdę wspaniale to wygląda, nie zdziwiłbym się, gdybym wpatrywał się w niebo przez całą noc, ale czułem spojrzenie innego wilka na sobie.


< Wilku? Przepraszam, że tak krótko, ale zupełnie nie miałam pomysłu, jak to rozwinąć :c Następnym razem postaram napisać więcej, niż 1000 słów, jak to zazwyczaj robię. >

Od Aishy "Nowa nadzieja" (CD Zuko)

Podczas polowania zauważyłam sylwetkę wilka. Z daleka było widać, że ma żywioł ognia. Postanowiłam podejść bliżej. Starałam się iść jak najciszej, żeby mnie nie usłyszał. Wokół było pełno krzaków, a jestem czarna, więc nie miał szans mnie zobaczyć. A przynajmniej tak mi się wydawało. Szłam za nim jeszcze kawałek, aż stanęłam tak blisko, że gdyby wyciągnął łapę mógłby mnie dotknąć. Niestety trochę przesadziłam.
- Kim jesteś? Wyjdź widziałem cię - zawołał. Serce skoczyło mi do gardła. Okropnie się wystraszyłam. Wydawało mi się, że mnie nie widzi. Mimo to wyszłam z gąszczu i potargana po przemykaniu między krzakami stanęłam przed nim.
- Jestem Aisha - odparłam patrząc basiorowi prosto w oczy. Nie wiem, skąd wzięła się we mnie ta odwaga, ale byłam zadowolona z efektu.
- A ja Zuko. Co tu robisz i jak nazywa się twoja wataha? - spytał.
- Poluję, a raczej polowałam. I nie należę do żadnej watahy. A ty masz watahę? - odpowiedziałam, a po ostatniej odpowiedzi odwaga zaczęła mnie opuszczać.
- Tak - rzekł Zuko.
- Mogę do niej dołączyć? - zapytałam. Wstąpiła we mnie nowa nadzieja. Nadzieja na lepsze życie. Cierpliwie czekałam na odpowiedź Alfy.
 
<Zuko? Może być? :)>

Uwagi: Pamiętaj o stawianiu przecinków.
Szablon by
Fragonia
Szablony