Podsumowanie miesiąca

Jak tytuł posta mówi - dziś zajmiemy się podsumowaniem października :D Jest to pierwsze podsumowanie po odwieszeniu watahy. Na początek kilka spraw i nowości:

Po pierwsze proszę wszystkie wilki o uczestniczenie w wyciecze! Jest to naprawdę miły sposób napisania op., zwłaszcza jeśli ktoś nie ma weny. Ponieważ wilki, które mają swoją kolej zazwyczaj nie piszą opowiadań, a inni chcą, postanowiłam wprowadzić małą zmianę. Jeśli ktoś chce napisać opowiadanie na wycieczkę - niech je pisze. Nie ma kolejki. Możecie też dawać do opisania dla dowolnej osoby (ale jeśli ona również nie napisze - leci dalej). Na napisanie op. z wycieczek macie jakieś 20 dni.


Po drugie do watahy wprowadziłam kilka nowych zakładek. Dwie pierwsze są rozrywkowe: Wolf Art i Butelka. Jeśli chcecie zobaczyć o co w nich chodzi, kliknijcie na daną nazwę! Po kilku godzinach spędzonych na watahowym chacie zauważyłam, że Butelka naprawdę się przyjęła :P Druga to Sojusze i Wrogowie. Poszukałam kilku aktywnych watah i zaprosiłam je do sojuszu z nami. Jeśli znacie jakąś aktywną watahę, piszcie! I jeszcze ostatnia, najbardziej rozwinięta to Kalendarzyk. Są tam napisane wszystkie święta watahy. Napracowałam się przy nim ;p


Po trzecie usunęłam wszystkie wilki, które nie napisały mi, że nadal chcą należeć do watahy. Będą mogły one powrócić, jednak będą musiały napisać op. o przepraszaniu Zuko i ponownym dołączeniu.


A teraz podsumowanie liczby waszych opowiadań z września/października:

Zuko (5)

Yuko (3)

Max (2)

┗¦¦¦┛

Te wilki mają napisane wszystkie podstawowe op.


Diana (1)

Jace (1)

Toby (1)

Kiba (0)

Shadow (0)

Flou (0)

Kiiyuko (0)

Sara (0)

Miyu (0)

┗¦¦¦┛

Te wilki mają tylko 1 opowiadanie (lub 0), więc muszą pisać ich więcej!


Wszystkie opowiadania zostaną pomnożone przez 2, a następnie dodaję tę sumę do waszych Galeonów.

Od Diany,,Wycieczka cz.2"(cd.Flou)

-Pieknie tu,prawda?-zapytalam Yuko i Flo,kiedy szlysmy do jaskini.
-Nie najgorzej...-odparla Yuko.
Wkrotce doszlysmy do jaskini. Byla cudna! Zabralysmy sie za jej sprzatniecie,co zajelo nam troche czasu. Potem ustalilysmy gdzie ktora spi i szybko sie rozpakowalysmy. Potem pedem dotarlysmy na miejsce zbiorki. Ledwo zdazylysmy.
-Dobra,wszyscy sa?-zapytal Zuko.
Rozleglo sie zbiorowe tak.
-Wiecie... Pomyslalem,ze na dzisiaj koniec spacerow... Mozecie isc do jaskin.
Ucieszyli sie wszyscy oprocz mnie. Wtedy Zuko rozesmial sie zlosliwie i powiedzial:
-Zartowalem. Jak juz mowilem,dzisiaj zwiedzamy tylko pobliskie tereny. Chodzcie ,idziemy.
Alfa ruszyl,a my za nim. Dowiedzielismy sie gdzie co jest. Pozniej byla kolacja i rozeszlismy sie do jaskin. Pogadalam troche z Flou i Yuko,a potem poszlysmy spac.

************Rano,obudzili nas chopacy. Mozna sie bylo spodziewac... Oblali nas woda. Krzyknelam,bo byla lodowata. Chlopaki tarzali sie ze smiechu.

-Haha,ale smieszne-mruknelam.
Wysuszylysmy sie z dziewczynami i poszlysmy na sniadanie. A po sniadaniu... Wycieczka. Po drodze Zuko zasypywal nas faktami na temat miejsca,do ktorego zmierzalismy. Po jakims czasie dotarlismy nad Lesny Wodospad.
-Ale piekne miejsce!-zawolalam.
-Prawda?-zapytal Zuko.
Przez jakis czas wszyscy zachwycali sie tym miejscem. Potem woda zaczynala zachowywac sie jakos dziwnie. Rozkojarzylo to kazdego. Po chwili znow zaczela zachowywac sie normalnie.
-A gdzie Jace?!-zawolala Flou.
I panika.
-Spokojnie! Jest tam!-uspokoil nas Zuko i wskazal sniejacego sie hipokampa skaczacego jak delfin w wodzie.
-My mielismy podziwiac to miejsce,a nie w nim plywac!-zasmialam sie.
Jace plynal pod prad i to w dodatku w gore wodospadu. Chwile pozniej wyskoczyl kolo nas z wody,w powietrzu wrocil to zwyklej postaci i rozesmial sie glosno.
-Ale wyscie mieli miny,kiedy zauwazyliscie,ze mnie nie ma!-padal ze smiechu.
Wrocilismy do jaskin. Troche sie spoznilismy i zamiast obiadu,zjedlismy obiadokolacje.
-To co teraz?-zapytal ktos.


Uwagi: Kolejne opowiadanie bez polskich znaków. Piszesz to na szybko, napisałaś "Flo" zamiast "Flou".

Osiągnięcia + Facebook

Witam was!

Chciałabym Wam przedstawić nasze osiągnięcia WCN. A na końcu niespodzianka ^.^

1. Osiągnęliśmy 300-dniowy staż. Początki były trudne, ale moim zdaniem wataha naprawdę się rozwinęła i będzie się rozwijać! Dziękuję Wam! ♥

2. Jest to nasz setny post. Tutaj też muszę wam podziękować za chęć pisania opowiadań i zapraszania znajomych (Max, Toby :D *patrzy*)

Pomyślałam też, że moglibyśmy zrobić zakładkę "Osiągnięcia i Rekordy". Była by to taka lista, każdy mógłby tam wejść i popatrzeć co nasza wataha osiągnęła.

A teraz Niespodzianka ^.^ Z okazji naszych osiągnięć założyłam Fanpage Watahy Ciemnej Nocy. Liczę, że też nasz Facebook osiągnie sukces ^^. A więc wchodźcie tam i polecajcie znajomym ;)


PS: Zajęłam się obróbką zdjęć, więc nasze banery będą już bardziej zachęcające. A oto moje najnowsze dzieło:

Od Jace'a ,,Przyjaźn cz.3 (cd.Yuko)

Bylem kompletnie skolowany. To cos rozwialo sie w drobny pyl,a nowa wadera zemdlala.
-Jace,zbierz ja do szpitala. Trzeba sie nia zajac. Znasz sie troche na lecznictwie,tak?-zapytal Zuko.
Pokiwalem glowa. Podszedlem do wadery,wzialem ja na grzbiet i ruszylem w strone szpitala. Ogolnie nie interesuje sie waderami,ale przyznam,troche mnie to skrepowalo. Potem skupilem cala swoja uwage na przemysleniach. Dobrze,ze chociaz udalo sie nam pozbyc tego czegos... Ale co to moglo byc? Wygladalo jak ta wadera,ale wyraznie bylo grozniej nastawione... Potem galopujace mysli przebiegly na nastepna lake,ktora byly moje wlasne moce. A co jesli mi tez sie cos takiego przydarzy? Jesli moje wlasne moce skieruja sie przeciwko watasze? Dobrze nad nimi panuje,ale zycie jest pelnie niespodzianek... Nic nie mozna sie po nim spodziewac... Potem kolejne mysli o moim zyciu(tu w szczegoly nie bede sie wdawal). Wkrotce dotarlismy do budynku szpiatlnego. Wszedlem do jednej z sal,polozylem wadere na lozku i poszedlem szukac lekow. Po godzinie zebralem wszystkie pitrebne. Przed sala zawahalem sie. Moze wadera uciekla,kiedy mnie nie bylo? Niepewnie zajrzalem i spijrzalem na lozko. Dalej byla nieprzytomna. To byl zly znak,ze dalej sie nie ocknęła,ale troche sie z tego ucieszylem. Przynajmniej nie zwiala. Zabralem sie wiec do roboty. Oczyscilem rany,zabandazowalem,a leki przeciwbolowe polozylem na szafeczce obok lozka. Potem czekalem az wadera sie ocknie. Po pietnastu minutach do sali wszedl Zuko.
-Jak z nia?
-Nienajlepiej... Zmarnowala duzo sil i dalej sie nie obudzila-odparlem.-Tylko tyle wiem.
-Oby sie obudzila...
-Ej,stary,nie wprowadzaj mnie w jeszcze gorszy nastroj!
Zuko zasmial sie cicho.
-Dobra,dobra... Pilnuj,zeby Yuko nie uciekla... Bo to moze sie zle dla niej skonczyc. Znaczy,jeszcze gorzej..
-Yuko?-zapytalem,zerkajac na wadere.
-Tak. Zapomnialem ci powiedziec... Musze isc. Obowiazki czekaja-powiedzial i odbiegl.
Westchnalem. Znowu sam... Ptrzylem niecierpliwie na wadere tak dlugo,ze zasnalem.
***********
Wieczorem obudzil mnie jek bolu. Zerwalem sie szybko. Yuko wpatrywala se we mnie.
-Yuko,jak sie czujesz?-spytalem.
-Dobrze. Tylko kreci mi sie w glowie i chce mi sie jesc-mruknela i urwala. Spojrzala na mnie przenikliwie.-Skad znasz moje imie?!
-Zuko mi powiedzial-wzruszylem ramionami.
Podalem jej tabletki przeciwbolowe i cos do zjedzenia. Przyjela obie rzeczy z wdziecznoscia. Posilek zniknal w kilka minut.
-Dzieki... A ty... Jak sie nazywasz?
-Jona...-rzucilem,ale zatrzymalem sie w pol slowa.
Nie,zapomnij o przeszlosci. Nikomu o niej nie wspominaj. Zyj terazniejszoscia.
-Jak?-chciala wiedziec Yuko.
-Jace. Nazywam sie Jace.
<Yuko? Sorry,ze bez polskich znakow,ale na tel pisze ;) >


Uwagi: Następnym razem staraj się jednak dawać polskie znaki - nawet na telefonie. Nienajlepiej piszemy oddzielnie.

Od Zuko "Wycieczka cz.1" (cd. Diana)

Wstałem i popatrzyłem na swój kalendarz. Przy okienku "23 październik" było wpisane:

WYCIECZKA DO WOLFWOODU - 9.00

"Która to godzina?" - pomyślałem.
Chyba... 8.30... ZASPAŁEM! "Mam tylko 30 minut!". Najszybciej jak mogłem umyłem się i bez śniadania pobiegłem na miejsce zbiórki - Zwyczajną Łąkę. Kilka wilków już tam czekało - Max, Diana i Toby.
-Cześć! - przywitali mnie wszyscy.
Zagapiłem się. Machnąłem więc głową na "otrzeźwienie" i odpowiedziałem:
-Witam.
Chwile potem moim oczom ukazała się Flou i Yuko. Poczułem ogromny ból w okolicach blizny. Yuko podbiegła do mnie, a Flou zaczęła pogawędkę z innymi wilkami.
-Zuko, coś ci jest?! - spytała.
Ból przestał, więc odpowiedziałem:
-Nie - obejrzałem się dookoła. Na miejsce zbiórki doszedł Kiba i Jace. - To jak? Wszyscy?
Zacząłem wymieniać imiona, a skoro wszyscy potwierdzili swoją obecność, zaczęliśmy wędrówkę. Po około 20 minutach ktoś z tyłu spytał:
-Zuko, długo jeszcze będziemy tak iść?!
Nie odwróciłem się, powiedziałem nadal idąc:
-Trochę tak. Jesteś prawdziwym wilkiem czy nie jesteś? - usłyszałem dumne "JESTEM!". - A więc prawdziwe wilki przemierzają 20, a nawet 200 kilometrów dziennie, a my przeszliśmy dopiero 5! Do WolfWoodu jeszcze 50 kilometrów - 2 godziny.
Przez następną godzinę nikt się nie odzywał. Kiedy znaleźliśmy się przy jakiejś restauracji, krzyknąłem:
-Przerwa na obiad!
Wszyscy weszliśmy do knajpy. Było już w niej kilka wilków, wyglądających raczej normalnie... Podszedłem do barmana i popatrzyłem na listę MENU. Starałem się wybrać coś taniego, ale i sycącego. W końcu zdecydowałem się Jelenia w Sosie Mięsnym, Kości i Krew z Zająca. Za wszystko trzeba było zapłacić 40 Galeonów. W watasze mam ich nieskończoność, ale zabrałem 200 na wszelki wypadek... Taki jak ten. Odwróciłem się i pomaszerowałem w stronę stolika, przy którym usiadła już reszta wczasowiczów.
-Znajdzie się dla mnie miejsce? - zapytałem.
-Tak, oczywiście... - odpowiedziała Yuko i odsunęła się.
Po chwili kelner przyniósł nam 8 tac. Zaczęliśmy jeść obiad. Kiedy talerze były puste, a brzuchy najedzone, wybraliśmy się w dalszą wędrówkę.
-Ten obiad był pyszny! - krzyknęła Diana.
-Taak... - wszyscy potwierdzili.

***

Po godzinie moim oczom ukazała się ogromna tablica, a na niej napis "Witamy w WolfWoodzie!". Była godzina 15.00. Kiedy znaleźliśmy się w okolicach jaskiń, powiedziałem:
-Chyba każdy wie z kim mieszka? Spotykamy się tu za godzinę! Obejrzymy dziś najbliższe i najważniejsze okolice. Jutro poważnie zabieramy się za wycieczki.

Od Yuko „Przyjaźń” cz.2 (c.d Chętny)

Siedziałam w swojej nowej jaskini. Robiłam w niej porządek. Pomyślałam że trzeba poznać watahę. Wyszłam z jaskini. Szłam parę minut. Zauważyłam że idzie jakiś brązowy wilk. Z klonowałam się i posłałam klona do wilka ,a ja sama weszłam na gałąź nad wilkiem.
-Cześć- powiedział klon
-Nowa?- zapytał wilk
-no- odpowiedziała- nie znam watahy i właśnie spacerowałam
-Oprowadzić cię?- zapytał basior
-A może powiesz jak się nazywasz?- zapytała go. Nagle usłyszałam chrupanie i zleciałam na dół. Pod osłoną gałęzi klon uciekł. Spadłam przed nim razem z gałęzią. Spojrzałąm na jego minę. Zaczęłam się śmiać. Patrzał na mnie jak na jakąś idiotkę. Usłyszałam krzyk znajomego mi wilka. Podniosłam się i pobiegłam w tamtą stronę. Ten wilk za mną biegł. Nagle mnie wyprzedził i popatrzał na mnie. Jego wzrok mówił „wyprzedziłem cię”. Biegnąc nie zauważył drzewa i wpadł na nie. Próbowałam powstrzymać śmiech. Po chwili biegu dotarłam do źródła krzyku
- YUKO!!!- krzyknął Zuko – CO TU SIĘ DZIEJE!!!- walczył z moim klonem. Zebrałam się do skoku i skoczyłam na „mnie”. Poczułam jak krew w żyłach zaczyna mi wrzeć. Poczułam się niezręcznie. Nagły zawrót głowy zrobił, że upadłam. Poczułam że nie panuje nad sobą. Widziałam świat tak jak by przez mgłę. Wstałam i zaczęłam warczeć na wszystkich. Klon uciekł. Popatrzałam na Zuko i obcego mi basiora. Poczułam strach u basiora. Rzuciłam się na niego. Nie panowałam nad sobą. Usłyszałam głosy. Słyszałam jak przez wodę słowa.
-CO … DZI… JE!!!- jakaś wadera krzyknęła. Poczułam jak ktoś się na mnie rzucił. Zrozumiałam że się zmieniłam w Lidande. Stworzyłam skrzydła mroku i tym samym z rzuciłam wilka z mojego grzbietu. Wzleciałam w powietrze. Widziałam dwanaście wilków.
-Zko- powiedział jakiś szary wilk- Ko o?
-Nwa zniła s w to cś- powiedział Zuko
Popatrzałam na nich wszystkich. Zobaczyłam mojego klona biegnącego w stronę alfy. Poleciałam w jego stronę. Zaczełam się z nim gryźć.
- Przecież to nowa!!!- krzyknął jakiś wilk- To coś chce ją zabić!!!- wszyscy rzucili się na mnie. Lidande w końcu się wycofała. Usłyszałam z daleka ich rozmowę
-Yko nc ci ie jet?- powiedział jakiś wilk
-Wszystko dobrze?- pytały tak wilki. Klon chcę mnie się pozbyć. Zmieniłam się w moją normalną postać. Patrzałam z krzaków na nich. Niby taka grzeczna. Poszłam kulejąc do swojej jaskini. Położyłam się i zaczęłam się wylizywać. Czasem ta klątwa pomaga… czasem. Nagle do jaskini wszedł mój klon razem z paroma wilkami. Próbowałam się ruszyć. Rany tak mnie bolały że nie mogłam wstać. Nagle zobaczyli mnie.
- To ten klon który próbował mnie zabić- powiedział Zuko. Zaczeli na mnie warczeć. Popatrzałam na klona, który zaczaił się na Zuko.
Zaczęłam warczeć. Zrozumieli to jako groźbę. Zaczęli mnie gryść. Zuko dopiero zorientował się, że ostrzegałam go. Odwrócił się i nie zdążył zareagować. Klon na niego skoczył i próbował zabić. Wilki były zmieszane. Ogon klona był bardzo blisko mnie. Ugryzłam jej ogon i pomyślałam zaklęcie. Od razu rozpryskła się w drobny pył. Nic dalej nie pamiętam.
<chętny?>


Uwagi: Kilka literówek i błędów ortograficznych.

Od Maxa "Zakład cz.2" (cd.Toby)

Szliśmy ,nie wiem gdzie. Zakład z pozoru był prosty, być poważnym. Jednak dla mnie to nie było takie proste. Śmiech to cało moje życie! Ile razy nawet w smutnych chwilach szukałem plusów, i powodów żeby się śmiać. To jest "moje lekarstwo" ... Na WSZYSTKO! Czasem się śmieję bez powodu.Robię to bo lubię. On wydawał się jakby to ująć ... zimny. Chyba go nie obchodziło to ,że kocham się śmiać. Miał to gdzieś. A ja w sumie przyjąłem ten zakład dla tego żeby sprawić mu przyjemność. Szliśmy w ciszy. W końcu nie wytrzymałem odezwałem się
-A w ogóle to, do kąt idziemy?- Powiedziałem gapiąc się w ziemię. Jak Boga kocham , gdybym patrzał mu w oczy już by było po zakładzie. Przegrał bym. Jego mina była rozbrajająca. Widziałem ją kontem oka.
- Zobaczysz- Uśmiechnął się. Ale nie tak jak ja. Tak, jakby coś kombinował. ,,Zobaczysz" co to mogło znaczyć. Trochę się bałem. A co jeśli on się zemści za to że trochę go wystraszyłem. Ale to było nie chcący . W tamtym momencie chciałem ,żeby ten zakład dobiegł końca. Szedł uśmiechnięty. Ach o co mu chodzi! To jedyna myśl jaka była w mojej głowie.
Ta, A ogólnie może się no, wiesz poznamy i takie tam różne?- Powiedziałem nie pewnie, musiałem coś mówić było za cicho dla mnie. Ta, kiedy indziej - Powiedział ,już nie był uśmiechnięty. Stanąłem przed nim spojrzałem na niego surowym wzrokiem (ledwo) i powiedziałem - Teraz! - Nawet trochę podniosłem ton. Och widzę , że ci dobrze idzie , niech ci będzie ten jeden raz będę miły.... Ale to ze względu na zakład! I tak zaczęła się nasza konwersacja.





Uwagi: Nie wiem, czy robisz to specjalnie (tak to wygląda xD - jak to Max), ale znalazłam kilka błędów ortograficznych: do kąt (dokąd), kontem oka (kątem). Poza tym nie pisz cały czas "powiedziałem","powiedział" itd. Możesz pisać rzekł, odpowiedział, mruknął itp.

Od Toby'iego "Zakład" (cd. Max)

Leżałem na kaminiu blisko jeziora, gdy coś szturchnęło mnie w plecy
-Aaa!-spadłem z kaminia bo się leciutko przestraszyłem...
-Hahaha sorry heh!-Max den dekiel mnie przestraszył najbeszczelniej w świecie śmiał się, gdy mnie przepraszał
-Nie umiał byś raz przez jeden dzień poważny.-Warknąłem
-Załorze się, że przez jeden dzień nie umiałbyś być taki jak ja.-Odpowiedzał mi
-Czyli zakład?-Spytałem
-Jasne !-Krzyknął z uśmiechem
-Pomórz wstać-Podszedł do mnie i pomógł mi wstać, gdy byłem już na czterech łapach przewróciło mi się go trochę.
-Co ty?!
-Zakład zaczyna się od teraz .-Odeszłem od niego .Spotkałem Zuko, a on zapytał,,Więc macie zakład z Max'em?" zdziwiłem się z kąd o tym wiedział?Max do mnie dołączył
-O co cho?-Zapytał ,,Wie o zakładzie" odpowiedziałem, a ten ze zdziwieniem zapytał Zuko z kąd o tym wiedział.
-Darliście się tak,że spłoszyliście mi zająca.-Odpowiedzial.
Poszliśmy dalej.


<Max?>


Uwagi: Większych brak, jedynie ortograficzne: pomórz (pomóż), z kąd (skąd).

Nieobecność

Witam Was!
Tytuł posta to "Nieobecność", ale w tym poście nie będę na Was narzekać, że nie piszecie opowiadań i tak dalej. Tutaj chodzi o moją nieobecność. Jak pewnie zauważyliście, nie pojawiałam się na chacie, nie wstawiałam waszych opowiadań, wilków itp. Otóż znowu nie mam internetu. I zapewne nie będę go mieć przez czas nieokreślony. Poza tym wyjeżdżam na wycieczkę trwającą 3 dni. Zaczyna się w piątek 16.10, a wracam w niedzielę 18.10. Piszę ten post dzisiaj, ponieważ akurat teraz mam internet. Pozdrawiam Was,
~Zuko

Od Zuko "Samotność"

Przegraliśmy bitwę. Nie poddawałem się jednak. To było całe ZKMW. 118 wilków. Kilka dobrze uzbrojonych, licznych watah. I tak dalej, i tak dalej. Dla mnie i pewnie dla całej mojej watahy to oni byli tchórzami.
Przechadzałem się samotnie po różnych terenach. Jakieś 10 kilometrów stąd na pewno minąłem granicę mojej watahy. Dziwne... niedaleko powinna znajdować się Wataha Zorzy Polarnej. Postanowiłem na nią zerknąć. Najwyżej mnie zabiją.
*
Faktycznie. Szedłem ok. 20 minut i zobaczyłem piękne góry. Wspiąłem się na nie. Spojrzałem w dół. Nikogo nie było. Zszedłem ostrożnie. Cisza. Chodziłem tak, patrzyłem na różne obiekty i nic. W końcu znalazłem się w "centrum" watahy. Nic szczególnego. Padlina, opuszczone tablice i... jakaś kartka. Podszedłem bliżej. Pisało tam:
Wataha przeniesiona!!!
Więcej dowiedzie się u Octavius'a, Solaris'a, Artemis'a i innych Alf! Wyruszamy na nowe tereny 12 lipca!
Dzisiaj był... chyba 12 wrzesień. A więc Wataha Zorzy Polarnej została przeniesiona 3 miesiące temu. Teraz już pewnie nikogo tu nie ma. Oczywiście, że nie. A jednak... w oddali dostrzegłem małą, szarą kulkę. Wilka. Natychmiast do niego pobiegłem. Okazało się, że jest to wadera. Nie było jej na wojnie, nie znała mnie. Ja jej też nie. Musiała dołączyć niedawno.
-Cześć... - mruknąłem.
Wadera odwróciła się w moją stronę.
-Witam! - odpowiedziała radośnie.
O tak... ona na pewno mnie nie znała. Gdyby uczestniczyła w wojnie, wiedziałaby, że trzeba mnie zabić.
-Co się stało z Watahą Zorzy Polarnej?
-Nie czytałeś ogłoszeń? Została przeniesiona równo dwa miesiące temu. Większość wilków poszła w swoje strony. Ale cząstka z nich przeprowadziła się w krainy Nuit Solitaire. Jeśli chcesz, mogę cię tam zaprowadzić. To moje zadanie. Mam co jakiś czas przychodzić z Nuit Solitaire na te tereny i pokazywać dla nowych, gdzie mają się kierować.
-Bardzo bym chciał, ale wątpię, żeby ich Alfa mnie przyjęła... - powiedziałem z wyraźnym smutkiem w głosie.
-Nie smuć się! Alfa Nuit Solitaire jest bardzo miłą waderą! Przyjmuje wszystkich!
-Uwierz mi! Na prawdę mnie nie przyjmie... Ale chętnie dowiem się, gdzie to całe Nuit Solitaire się znajduje. Wiesz... tak na wszelki wypadek. Zaprowadzisz mnie tam?
-Pewnie!
***
Kiedy dotarliśmy już na tereny Nuit Solitaire, postanowiłem, że nie wejdę tam. Podziękowałem dla wadery, że mnie tu przyprowadziła i udawałem, że idę. Kiedy nieznajoma się odwróciła, szybko się ukryłem. Na terenach watahy pojawiło się mniej więcej 10 wilków, w tym wadera o pomarańczowej grzywce i czarnych paskach na grzbiecie. Na boku miała wyryte "RIOT". Pomyślałem, że to Alfa. Po chwili jakiś wilk zawołał do niej "Olivia!", a inne wilki zwracały się jako "Alfa" - miałem rację.
Wilki bawiły się. Grały w butelkę. Patrzyłem zza krzaków jacy są szczęśliwi... Nie chciałem już dłużej na to patrzeć. Odwróciłem się i pobiegłem na tereny Watahy Ciemnej Nocy.

Od Maxa "Pech"

Od Maxa ,,Pech"
Jeśli mnie znacie to wiecie ,że mam pecha. Ale wtedy to już była przesada! Pewnego zwykłego dnia gdy się bardzo śpieszyłem ,bo Zuko coś ode mnie chciał biegłem najszybciej jak umiałem. W momencie kiedy byłem już w lesie zobaczyłem bardzo starego wilka.Tak dokładnie to waderę. Miała chyba z 200 lat! Szukała czegoś , zdziwiło mnie to. Jakaś obca wilczyca, włóczyła się po lesie, to chyba nie było normalne. Powiedziała do mnie zachrypniętym głosem; 
-Pomożesz mi ? Zgubiłam medalion, jest mi bardzo potrzebny.
Przykro mi nie mam czasu.- Odpowiedziałem stojąc.Było widać ,że się śpieszę.
Masz mi pomóc! Bo jak nie...-Powiedziała bardzo zła.Wyglądała jak kora drzewna, jak tu ją brać na poważnie?
-Widzę, że mi nie pomożesz... rzucę na ciebie klątwę!-Wykrzyczała.A ja się roześmiałem, nie mogłem. Zaczęła coś gadać pod nosem.Potem rozbłysło światło i staruszka zniknęła. Powiedziałem do siebie; Dzięki Bogu! I ruszyłem dalej. Jednak po drodze 2 dwa razy się wywaliłem obdzierając łapy, wbiła mi się drzazga a na dodatek ugryzła mnie biedronka! Tak biedronka! Gdy do biegłem potknąłem się o korzeń i wpadłem do lodowatej wody. Wyszedłem z niej. Byłem tak na siebie zły! 
-Nic ci nie jest?-Zapytał zdziwiony Zuko.
-Nie- burknołem . Już nie było mi do śmiechu po tej biedronce!Po chwili się dowiedziałem ,że nic ode mnie nie chciał. Wróciłem do jaskini ciągle mokry.Miałem już dość tego dnia. Gdy rano się obudziłem zobaczyłem jak leci na mnie kamień. Szybko się przeturlałem. O mało mnie nie zgniótł! Od kiedy jestem w tej watasze, nic takie mi się nie przydarzyło.Na polowaniu nic mi nie wychodziło. Byłem głodny. ,, A może to przez tą dziwaczkę z lasu?" Pomyślałem. Postanowiłem ,że tam pójdę. Szedłem bardzo powoli i ostrożnie. Gdy byłem na miejscu jej nie było. Więc zacząłem krzyczeć ; - Ej , babo z lasu gdzie jesteś?''. Trochę to nie w moim stylu ,ale trudno. Zabłysło światło pojawiła się spojrzała na mnie surowym wzrokiem- Czego chcesz ?! Położyłem się przed nią prosząc o zdjęcie klątwy. Powiedziała do mnie ;
,, Zdejmę klątwę ,ale musisz pójść na Smoczą Górę i przyprowadzić mi smoka ". Ja wstałem i bezczelnie powiedziałem do staruszki 
-Wal się! Przecież za nim wyruszę to zdążę się zabić!!! Nie ma innego sposobu?!
-Trochę grzeczniej kochany, bo jej w ogóle nie zdejmę! Jest inny sposób...
-Jaki ?! Wydarłem się.
-Znajdź mój medalion- Odpowiedziała.
-Yyyy, ten co leży obok? Odpowiedziałem zdziwiony.Ona chyba ślepa była. -Oh tu jest!- powiedziała uradowana. -A co z klątwą? Zapytałem. Odpowiedziała mi ; Ach tak no jeszcze ty- Zaczęła znowu coś gadać pod nosem. Po chwil zniknęła. Ja z radości skakałem jak jakiś psychol. Następnego dnia wszystko było w normie. Jedyne co z tego wywnioskowałem to -,, trzymaj się z dala od starych wilków ".

Prośba do was

Witam was!
Dzisiejszy post piszę, ponieważ chciałbym o coś was poprosić. Ja i Yuko. Otóż Yuko wymyśliła historię bogów oraz tzw. "Demony". Oto historia bogów wymyślona przez waderę:
Na początku były kolosy. Najpotężniejszy z nich nazywał się Disabit. Ożenił się z waderą o nazwie Vanessa. Vanessa urodziła dwóch synów: Sun'a i Skadovee.  Disabit nienawidził swojego najmłodszego syna Skadovee dlatego próbował go zabić. Skadovee jakimś cudem przeżył i odszedł od rodziny. W tym czasie Sun spotkał Moon, córkę jednego z kolosów i się pobrali. Disabit wiedząc o fakcie, że jego syn Skadovee żyje wmówił wszystkim wilkom że on jest zły i chce wszystkich pozabijać. Oczywiście już wszyscy bogowie się narodzili. Disabit nazwał Pokolenie Sun'a bogami, a pokolenie Skadovee demonami. Skadovee ożenił się z waderą o imieniu Darknes. Mieli 5 szczeniaków:
Hikaru - demon śmierci
***
Vario - demon ciemności
***
Xander - demon psychiki

***
Kayn demonka materii
***
 i Lukio demon iluzji
Prośba do was jest taka, abyście to przeczytali i ocenili. Pojawi się ankieta sądząca o tym, czy demony mają zostać dodane czy nie. Proszę, wyraźcie swoje zdanie, zależy mi na tym więc nie będę wam pisać, że macie głosować na to i na to. Zagłosujcie, czy podoba Wam się ten pomysł, dlaczego tak lub nie, itd. Do następnego posta,
~Zuko

Od Zuko "Nowe życie The End + Przyjaźń?" (cd. Yuko)

"Super." - szepnąłem w duchu.
Mamy nie wiele jaskiń, ale jeśli ktoś chce obejrzeć wszystkie, trochę to zajmie. Wadera zaczęła oglądać jaskinię. Ziewnąłem i usiadłem. Zacząłem rozmyślać o różnych sprawach. Spojrzałem na Yuko. Całkiem ładna, ale nadal sądzę, że jest to mały diabełek. Wolę do niej nie startować. Chociaż sadzę, że ona też mnie troszeczkę lubi...
-I jak? - zapytałem. - Podoba ci się?
Wadera jeszcze przez chwilę patrzyła na sufit, po czym odpowiedziała nie patrząc na mnie:
-Tak. Mówiłam ci. Możesz już iść.
-E... okej? - mruknąłem po czym wyszedłem.
Poczułem się dziwnie. Nowa wadera wywala mnie ze swojej jaskini... Już miałem się mścić...już miałem zaatakować... ale: "NIE!", powiedział mój "dobry" ja.
Poszedłem do mojej nowej jaskini. Całkiem niezła. Kiedy do niej wchodzisz, idziesz przez szeroki pasek ziemi, aż do centrum jaskini.  Dookoła ciebie stalaktyty i stalagmity, z których wypływa lawa, a na dole morze lawy. "Centrum" jest okrągłe, podzielone na trzy również okrągłe części: najpierw ziemia, później pasek lawy i znów kamienna wysepka.
Położyłem się. Chciałem spać, ale nie mogłem, więc zacząłem myśleć o przyszłości watahy. Jakoś to będzie.

Od Yuko „Nowe życie” cz.3 (c.d. Zuko)

-Co chciałabyś najpierw zobaczyć? Może jaskinię? W końcu musisz jakąś wybrać, a robi się już późno- zapytał się Zuko
- Możemy pójść- odpowiedziałam. Szliśmy długo, w tym czasie z ciemniło się tak, że nie widzieliśmy… raczej pewnie nic nie widział Zuko.
-Słyszysz to-Zatrzymałam się wystawiając uszy
-nie- odpowiedział, nagle coś zaszeleściło w krzakach- a co?-szepnął Zuko.
-nic…- odpowiedziałam-… ale mi się zdaje że coś nas prześladuje
-Może po prostu masz takie przeczucie?-powiedział
-Możliwe…- odpowiedziałam
-Idziesz?-powiedział Zuko który był już z przodu. Popatrzałam w krzaki i podbiegłam do Zuko
-Idę idę-powiedziałam. Gdy doszliśmy do jaskini Zuko powiedział
- Oto jaskinia numer jeden-powiedział i weszliśmy do jaskinia. Po pewnym momęcie zapytał się mnie
-I jak?
-Yyymmm… Zdecydowanie nie- odpowiedziałam. Wyszliśmy z jaskini i poszliśmy w stronę wschodu.
                                *_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*
- Jaskinia numer 12- powiedział zmęczony
- Nie… na pewno nie- odpowiedziałam. Nagle było widać że się zmęczył
- CZY TY WKOŃCU WYBIERZESZ JAKĄŚ JASKINIE?!?!?!- krzyknął na mnie.
-Nie chciałam cię wkurzyć- powiedziałam smutna

-przepraszam cię za to… jestem zmęczony-powiedział –wybaczysz mi?
-Nic się nie stało… każdy przymnie się wkurza- powiedziałam żartem.
- Idziemy do ostatniej jaskini-powiedział wzdychając. Już wchodziliśmy do jaskini.
-I jak?-powiedział
- A za to się coś płaci?
-Nie-odpowiedział
-Podoba mi się-powiedziałam.

Uwagi: Nie pisz "spytał się" lecz "spytał", bez "się". Przecież on nie pyta siebie, tylko ciebie xD. "W końcu" piszemy oddzielnie. Po każdym zdaniu w dialogu stawiaj kropkę. "ściemniło się", a nie "z ciemniło". Nie "momęcie" lecz "momencie". Jeden znak zapytania lub wykrzyknik wystarczy. Nie pisz ciągle powiedział, powiedział, powiedział itd. lub Zuko, Zuko, Zuko... (tylko np. Alfa, basior itp.) np.:
-...każdy się przymnie wkurza - zażartowałam.
-Idziemy do ostatniej jaskini - oznajmił.
-I jak? - zapytał.
Szablon by
Fragonia
Szablony