Od Maxa "Pech"

Od Maxa ,,Pech"
Jeśli mnie znacie to wiecie ,że mam pecha. Ale wtedy to już była przesada! Pewnego zwykłego dnia gdy się bardzo śpieszyłem ,bo Zuko coś ode mnie chciał biegłem najszybciej jak umiałem. W momencie kiedy byłem już w lesie zobaczyłem bardzo starego wilka.Tak dokładnie to waderę. Miała chyba z 200 lat! Szukała czegoś , zdziwiło mnie to. Jakaś obca wilczyca, włóczyła się po lesie, to chyba nie było normalne. Powiedziała do mnie zachrypniętym głosem; 
-Pomożesz mi ? Zgubiłam medalion, jest mi bardzo potrzebny.
Przykro mi nie mam czasu.- Odpowiedziałem stojąc.Było widać ,że się śpieszę.
Masz mi pomóc! Bo jak nie...-Powiedziała bardzo zła.Wyglądała jak kora drzewna, jak tu ją brać na poważnie?
-Widzę, że mi nie pomożesz... rzucę na ciebie klątwę!-Wykrzyczała.A ja się roześmiałem, nie mogłem. Zaczęła coś gadać pod nosem.Potem rozbłysło światło i staruszka zniknęła. Powiedziałem do siebie; Dzięki Bogu! I ruszyłem dalej. Jednak po drodze 2 dwa razy się wywaliłem obdzierając łapy, wbiła mi się drzazga a na dodatek ugryzła mnie biedronka! Tak biedronka! Gdy do biegłem potknąłem się o korzeń i wpadłem do lodowatej wody. Wyszedłem z niej. Byłem tak na siebie zły! 
-Nic ci nie jest?-Zapytał zdziwiony Zuko.
-Nie- burknołem . Już nie było mi do śmiechu po tej biedronce!Po chwili się dowiedziałem ,że nic ode mnie nie chciał. Wróciłem do jaskini ciągle mokry.Miałem już dość tego dnia. Gdy rano się obudziłem zobaczyłem jak leci na mnie kamień. Szybko się przeturlałem. O mało mnie nie zgniótł! Od kiedy jestem w tej watasze, nic takie mi się nie przydarzyło.Na polowaniu nic mi nie wychodziło. Byłem głodny. ,, A może to przez tą dziwaczkę z lasu?" Pomyślałem. Postanowiłem ,że tam pójdę. Szedłem bardzo powoli i ostrożnie. Gdy byłem na miejscu jej nie było. Więc zacząłem krzyczeć ; - Ej , babo z lasu gdzie jesteś?''. Trochę to nie w moim stylu ,ale trudno. Zabłysło światło pojawiła się spojrzała na mnie surowym wzrokiem- Czego chcesz ?! Położyłem się przed nią prosząc o zdjęcie klątwy. Powiedziała do mnie ;
,, Zdejmę klątwę ,ale musisz pójść na Smoczą Górę i przyprowadzić mi smoka ". Ja wstałem i bezczelnie powiedziałem do staruszki 
-Wal się! Przecież za nim wyruszę to zdążę się zabić!!! Nie ma innego sposobu?!
-Trochę grzeczniej kochany, bo jej w ogóle nie zdejmę! Jest inny sposób...
-Jaki ?! Wydarłem się.
-Znajdź mój medalion- Odpowiedziała.
-Yyyy, ten co leży obok? Odpowiedziałem zdziwiony.Ona chyba ślepa była. -Oh tu jest!- powiedziała uradowana. -A co z klątwą? Zapytałem. Odpowiedziała mi ; Ach tak no jeszcze ty- Zaczęła znowu coś gadać pod nosem. Po chwil zniknęła. Ja z radości skakałem jak jakiś psychol. Następnego dnia wszystko było w normie. Jedyne co z tego wywnioskowałem to -,, trzymaj się z dala od starych wilków ".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by
Fragonia
Szablony