Od Zuko "Wycieczka cz.1" (cd. Diana)

Wstałem i popatrzyłem na swój kalendarz. Przy okienku "23 październik" było wpisane:

WYCIECZKA DO WOLFWOODU - 9.00

"Która to godzina?" - pomyślałem.
Chyba... 8.30... ZASPAŁEM! "Mam tylko 30 minut!". Najszybciej jak mogłem umyłem się i bez śniadania pobiegłem na miejsce zbiórki - Zwyczajną Łąkę. Kilka wilków już tam czekało - Max, Diana i Toby.
-Cześć! - przywitali mnie wszyscy.
Zagapiłem się. Machnąłem więc głową na "otrzeźwienie" i odpowiedziałem:
-Witam.
Chwile potem moim oczom ukazała się Flou i Yuko. Poczułem ogromny ból w okolicach blizny. Yuko podbiegła do mnie, a Flou zaczęła pogawędkę z innymi wilkami.
-Zuko, coś ci jest?! - spytała.
Ból przestał, więc odpowiedziałem:
-Nie - obejrzałem się dookoła. Na miejsce zbiórki doszedł Kiba i Jace. - To jak? Wszyscy?
Zacząłem wymieniać imiona, a skoro wszyscy potwierdzili swoją obecność, zaczęliśmy wędrówkę. Po około 20 minutach ktoś z tyłu spytał:
-Zuko, długo jeszcze będziemy tak iść?!
Nie odwróciłem się, powiedziałem nadal idąc:
-Trochę tak. Jesteś prawdziwym wilkiem czy nie jesteś? - usłyszałem dumne "JESTEM!". - A więc prawdziwe wilki przemierzają 20, a nawet 200 kilometrów dziennie, a my przeszliśmy dopiero 5! Do WolfWoodu jeszcze 50 kilometrów - 2 godziny.
Przez następną godzinę nikt się nie odzywał. Kiedy znaleźliśmy się przy jakiejś restauracji, krzyknąłem:
-Przerwa na obiad!
Wszyscy weszliśmy do knajpy. Było już w niej kilka wilków, wyglądających raczej normalnie... Podszedłem do barmana i popatrzyłem na listę MENU. Starałem się wybrać coś taniego, ale i sycącego. W końcu zdecydowałem się Jelenia w Sosie Mięsnym, Kości i Krew z Zająca. Za wszystko trzeba było zapłacić 40 Galeonów. W watasze mam ich nieskończoność, ale zabrałem 200 na wszelki wypadek... Taki jak ten. Odwróciłem się i pomaszerowałem w stronę stolika, przy którym usiadła już reszta wczasowiczów.
-Znajdzie się dla mnie miejsce? - zapytałem.
-Tak, oczywiście... - odpowiedziała Yuko i odsunęła się.
Po chwili kelner przyniósł nam 8 tac. Zaczęliśmy jeść obiad. Kiedy talerze były puste, a brzuchy najedzone, wybraliśmy się w dalszą wędrówkę.
-Ten obiad był pyszny! - krzyknęła Diana.
-Taak... - wszyscy potwierdzili.

***

Po godzinie moim oczom ukazała się ogromna tablica, a na niej napis "Witamy w WolfWoodzie!". Była godzina 15.00. Kiedy znaleźliśmy się w okolicach jaskiń, powiedziałem:
-Chyba każdy wie z kim mieszka? Spotykamy się tu za godzinę! Obejrzymy dziś najbliższe i najważniejsze okolice. Jutro poważnie zabieramy się za wycieczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by
Fragonia
Szablony