Od Yuko „Przyjaźń” cz.2 (c.d Chętny)

Siedziałam w swojej nowej jaskini. Robiłam w niej porządek. Pomyślałam że trzeba poznać watahę. Wyszłam z jaskini. Szłam parę minut. Zauważyłam że idzie jakiś brązowy wilk. Z klonowałam się i posłałam klona do wilka ,a ja sama weszłam na gałąź nad wilkiem.
-Cześć- powiedział klon
-Nowa?- zapytał wilk
-no- odpowiedziała- nie znam watahy i właśnie spacerowałam
-Oprowadzić cię?- zapytał basior
-A może powiesz jak się nazywasz?- zapytała go. Nagle usłyszałam chrupanie i zleciałam na dół. Pod osłoną gałęzi klon uciekł. Spadłam przed nim razem z gałęzią. Spojrzałąm na jego minę. Zaczęłam się śmiać. Patrzał na mnie jak na jakąś idiotkę. Usłyszałam krzyk znajomego mi wilka. Podniosłam się i pobiegłam w tamtą stronę. Ten wilk za mną biegł. Nagle mnie wyprzedził i popatrzał na mnie. Jego wzrok mówił „wyprzedziłem cię”. Biegnąc nie zauważył drzewa i wpadł na nie. Próbowałam powstrzymać śmiech. Po chwili biegu dotarłam do źródła krzyku
- YUKO!!!- krzyknął Zuko – CO TU SIĘ DZIEJE!!!- walczył z moim klonem. Zebrałam się do skoku i skoczyłam na „mnie”. Poczułam jak krew w żyłach zaczyna mi wrzeć. Poczułam się niezręcznie. Nagły zawrót głowy zrobił, że upadłam. Poczułam że nie panuje nad sobą. Widziałam świat tak jak by przez mgłę. Wstałam i zaczęłam warczeć na wszystkich. Klon uciekł. Popatrzałam na Zuko i obcego mi basiora. Poczułam strach u basiora. Rzuciłam się na niego. Nie panowałam nad sobą. Usłyszałam głosy. Słyszałam jak przez wodę słowa.
-CO … DZI… JE!!!- jakaś wadera krzyknęła. Poczułam jak ktoś się na mnie rzucił. Zrozumiałam że się zmieniłam w Lidande. Stworzyłam skrzydła mroku i tym samym z rzuciłam wilka z mojego grzbietu. Wzleciałam w powietrze. Widziałam dwanaście wilków.
-Zko- powiedział jakiś szary wilk- Ko o?
-Nwa zniła s w to cś- powiedział Zuko
Popatrzałam na nich wszystkich. Zobaczyłam mojego klona biegnącego w stronę alfy. Poleciałam w jego stronę. Zaczełam się z nim gryźć.
- Przecież to nowa!!!- krzyknął jakiś wilk- To coś chce ją zabić!!!- wszyscy rzucili się na mnie. Lidande w końcu się wycofała. Usłyszałam z daleka ich rozmowę
-Yko nc ci ie jet?- powiedział jakiś wilk
-Wszystko dobrze?- pytały tak wilki. Klon chcę mnie się pozbyć. Zmieniłam się w moją normalną postać. Patrzałam z krzaków na nich. Niby taka grzeczna. Poszłam kulejąc do swojej jaskini. Położyłam się i zaczęłam się wylizywać. Czasem ta klątwa pomaga… czasem. Nagle do jaskini wszedł mój klon razem z paroma wilkami. Próbowałam się ruszyć. Rany tak mnie bolały że nie mogłam wstać. Nagle zobaczyli mnie.
- To ten klon który próbował mnie zabić- powiedział Zuko. Zaczeli na mnie warczeć. Popatrzałam na klona, który zaczaił się na Zuko.
Zaczęłam warczeć. Zrozumieli to jako groźbę. Zaczęli mnie gryść. Zuko dopiero zorientował się, że ostrzegałam go. Odwrócił się i nie zdążył zareagować. Klon na niego skoczył i próbował zabić. Wilki były zmieszane. Ogon klona był bardzo blisko mnie. Ugryzłam jej ogon i pomyślałam zaklęcie. Od razu rozpryskła się w drobny pył. Nic dalej nie pamiętam.
<chętny?>


Uwagi: Kilka literówek i błędów ortograficznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by
Fragonia
Szablony