Obudziłam się dosyć puźno jak na mnie. Słońce dopiero wstawało co wskazywało na to że zaspałam. Nie mam do tego niczego złego… cóż, po „nocnych zabawach” z Zuko mam prawo się wyspać. Czułam ciepło przeszywające się przez moje futro na grzbiecie, które emituje Mąż. Nagle poczułam silne młdości . Zwymiotowałam na podłogę zieloną mazią budząc przy tym alfe. Zmartwiony basior jak najszybciej wstał.
-Co ci jest?- spytał
-Nic…- odpowiedziałam pomiędzy falami wymiocin. Basior niechętnie patrzał jak paskudze mu podłoge w jaskini. Gdy byłam pewna że skończyłam otarłam łapą swój pysk. Czułam obrzydzenie.
-Może pójdziemy do lekarza?-zapytał
-Chodźmy- powiedziałam
<Zuko? He he he XD>
Uwagi: Późno, nie puźno. Alfę, nie alfę. Poza tym te słowo piszemy dużej litery. Młdości? Jeśli już, do mdłości. Podłoge? Paskudze? Po komentarzu od narratora w dialogu stawiaj kropkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz