- A właśnie, że koniec! - krzyknęłam, nadal go polewając. Nagle Zack zdobył się na skok. Przygniótł mnie do ziemi.
- No chyba nie.
Uśmiechnął się drwiąco, zaciskając łapę na wężu. Ja jednak miałam plan. Zaczęłam bawić się łapą i słodko uśmiechałam do Zack'a. Był już pewny, że nic nie zrobię, a wtedy plask! Dałam mu z liścia, aż podskoczył. Cofnęłam się, wyrywając zaskoczonemu basiorowi wąż ogrodowy. Nim polegałam go wodą z węża, gdzieś z boku wyskoczył Max i włożył mu na głowę kubeł pełen wody. Roześmiałam się.
- Kto tu jest górą skarbie? - rzekłam słodko do Zack'a.
<Zack? Max? Brak weny>
Uwagi: Brak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz