Otworzyłam oczy. Czekał mnie kolejny nudny dzień, pełen monotonności. Wstałam z posłania i lekko chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę stolika na którym leżały moje rzeczy. Wzięłam stamtąd torbę, w której zapakowane były książki i kilka rodzajów ziół. Tak na wszelki wypadek. Ruszyłam w kierunku wyjścia, przy okazji poprawiając swoją grzywkę, która niesfornie układała się na lewy bok zamiast na prawy. Wyszłam z pokoju i podeszłam do recepcji by "podziękować" za nocleg. To takie denerwujące... na szczęście to był ostatni dzień mojego zwiedzania i dziś wyruszałam w dalszą podróż. Według wielu książek, WoolfWood to wspaniałe miejsce z długą historią i wspaniałymi terenami, które można zwiedzać i które pokazują wieloletnią historię tego przepięknego miejsca. Wiele razy pytałam mieszkańców o historię tego miasta lub przynajmniej jak ono powstało, jednak żaden z nich nie umiał odpowiedzieć na to pytanie. Jedyne informacje, które tu uzyskałam znalazłam w starej bibliotece, która była skarbcem wiedzy tego miejsca. Westchnęłam, jak oni śmią nazywać się obywatelami tego miejsca, skoro nic o nim nie wiedzą? Powolnym krokiem ruszyłam w stronę leśnych wodospadów. Ostatni punkt mojej wycieczki, wybrałam go, gdyż... sama nie wiem, po prostu chciałam tam być. To było idealne miejsce na lekturę. Cisza, lekki powiew wiatru... szum wodospadu, jest to też cudowny dzień na kąpiel.
- To będzie dobry dzień... - Powiedziałam sama do siebie. Idealny...
*Kilka minut później*
Siedziałam pod wodospadem, opierając się o skałę. Wyjęłam książkę z torby, która leżała obok mnie. Było to moje ulubione romansidło pod tytułem "Ty i Ja". Przeczytałam ją wiele razy, jednak za bardzo ją lubiłam by zamienić ją na inną. Otworzyłam książke na stronie trzysta pięćdziesiątej dziewiątej, miała ona ogółem sześćset stron, zapisanych nie wielkim druczkiem. Zaczęłam czytać...
Oparłam głowę o jego ramię, chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. Delikatnie odsunął mnie od siebie, mówiąc tym, że nie życzy sobie tej bliskości. Cicho westchnęłam, on nadal nie rozumie... Kiedy chłopak odwrócił się na moment, natychmiast rzuciłam się na niego i przyparłam do ziemi. Zapominając o tym, że jest on wiele silniejszy ode mnie. Chłopak bardzo szybko zorientował się w sytuacji i po chwili to ja leżałam na podłodze. Zarumieniłam się, chłopak szybko to zauważył i odwrócił wzrok. Zamknęłam oczy, łzy zaczęły nie przerwanie płynąć spod powiek. Otworzyłam oczy, chłopak patrzył na mnie, zdziwiony moją reakcją. Uśmiechnęłam się.
- Kocham cię. - Chłopak, aż wzdrgnął na te słowa. Nastała nie zręczna cisza. Po chwili zrozumiałam co wyznałam chłopakowi, spuściłam wzrok. Czekałam na jego odpowiedź. Straciłam już nadzieję, że odwzajemni moje uczucia. Nagle... chłopak przybliżył się i złożył na mych ustach delikatny pocałunek.
Zamknęłam książke, nie chciałam już dalej czytać, czysta tafla wody i głośny szum wodospadu, zbyt mnie kusił, by zatopić się lekturze. Odłożyłam książkę do torby i wskoczyłam do jeziora, woda była idealna, nie za zimna, nie za ciepła. Zanurkowałam by potem wyskoczyć z wody, rozłożyć skrzydła wzlecieć trochę w górę, a potem ponowie wpaść do wody z wielkim pluskiem. Chwilę bawiłam się w nie wielkim jeziorze, a potem wyszłam, musiałam się trochę pośpieszyć by dojść do następnego miasta przed zmierzchem. Założyłam torbę na grzbiet ignorując to, że byłam cała mokra i weszłam do lasu, według podróżnych następne miejsce znajduje się na północy. Zaczęłam iść przed siebie.
*Kilka godzin później*
Robiło się ciemno i zimno, słońce powoli schodziło z niebieskiego sklepienia, by przepuścić swojego przyjaciela, księżyc. Do tego... zgubiłam się i krążyłam po lesie bez celu czekając chyba na cud, który wybawi mnie z tej okropnej sytuacji.
- Oj, nie dobrze, nie dobrze... A... psik! - kichnęłam, to nie dobrze! Teraz nie mogę nawet latać, gdyż w górze jest zimne powietrze i nie dam rady nawet dolecieć i nie posiadałam żadnych ziół na gorączkę. Jaka jestem głupia, mogłam nie brać tej kąpieli. Nawet teraz byłam cała mokra. Coraz gorzej się czułam, dotknęłam czoła. Byłam cała rozpalona. Muszę znaleźć szybko jakąś jaskinię, zanim mój stan się pogorszy! Zaczęłam biec, nerwowo szukając schronienia. Było mi coraz gorzej, zimny wiatr, który tworzył się gdy biegłam, wcale nie poprawiał mojego stanu. Pewnej chwili nie mogłam już biec, ledwo stałam na nogach. Byłam w najgorszej możliwej sytuacji. Nagle... kątem oka zobaczyłam jaskinię, ostatnimi siłami zdołałam do niej podejść, jednak nie udało mi się do niej wejść. Tuż przed nią bezwładnie upadłam na ziemię. Oddech był coraz bardziej nielegularny, zemdlałam.
(Ktokolwiek? <3)
Uwagi: W wyrazie "WolfWood" Wolf piszemy przez 1 "o". Piszemy "książkę", a nie "książke". Źle napisałaś "wzdrgnął" (wzdrygnął) oraz "nielegularny" (nieregularny). "Nie" z czasownikami piszemy łącznie.
Sorki ;/ Z tym WolfWood myślałam, że napisałam 1 "o" XD A reszty musiałam nie zauważyć :/ Autokorekta nadal mnie prześladuje ;-;
OdpowiedzUsuńNic się nie stało, ale staraj się wypatrzeć swoje błędy.
Usuń