Jak się wspaniale czułam. Wstałam bardzo rano i podśpiewywałam
myjąc się:
Po co marnować czas?
Już teraz pójdę do niej!
Poznamy mocy blask,
Będzie wspaniale tak.
I zaraz pobiegłam do Elsy. Zapukałam do jej pokoju, ale słyszałam
tylko chrapanie. Dlaczego ona jeszcze śpi? Czy 6.00 to za wcześnie?
-Elsa! Śpisz?!-krzyknęłam pytając
Nikt nie odpowiedział.
-Elsa?
Ulepimy dziś bałwana?
No chodź zrobimy to...-zaśpiewałam
Ona kochała śnieg, lód, mróz. Ja nie za bardzo, ale z nią nawet w
zimę było mi ciepło. Prawie od razu na "Ulepimy dziś bałwana" zrywała
się z łóżka i biegła na podwórko. Przystawiłam ucho do drzwi jej pokoju,
słyszałam jak tu idzie. Jeszcze przyśpiewywałam sobie:
Ulepimy dziś bałwana...
A ona za raz dokończyła:
No chodź zrobimy to!
Wybiegłyśmy z domu. Tata jeszcze spał, nie budziłyśmy go. W
sumie... to było lato, ale nie wiedzieć czemu Elsa umiała wyczarować śnieg.
-Dawaj!-prosiłam ją
-Okej...-powiedziała i zaczęła tworzyć śnieg i mróz, aby ten się
od razu nie roztopił
Lepiliśmy bałwana, a po półgodzinie z jaskini wyszedł tata.
-Dzieci! Co wy robicie? Przecież trzeba iść do szkoły!-powiedział
trochę surowo
-Szkoły?-skrzywiłam się
-Tak szkoły-potwierdził
W rozmowę weszła Elsa.
-Anka, przecież w szkole też można się świetnie bawić!
-Na przykład?
-Poznawać przyjaciół możesz tam,
Albo nauczyć się czegoś o smokach.
Eliksiry możesz warzyć,
Lub o zabawie pomarzyć - zaśpiewała
-No to już!
Tata machnął łapą "chodźmy". Zjedliśmy śniadanie i
pobiegliśmy do szkoły. Lekcje się zaczęły. Usiadłam obok Elsy.
<chętny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz