Od Vapper "Nowa wataha"

Byłam już dorosła i musiałam opuścić mojego mistrza, shamana. A więc pożegnałam się z nim i poszłam w tereny nieznajome. Po może 20 km zapadał zmrok i byłam zmęczona. Wdrapałam się na jakies góry i patrzyłam na dół. Zobaczyłam jakiegoś czarno-czerwonego wilka.
-Siemasz, nieznajomy wilczuniu - zeszłam z półki skalnej i podeszłam do basiora.
- Nie wilczuniu. Jestem Zuko. - zaśmiał się.
- Ah, doprawdy przystojniaczku?- zniknęłam nagle.
Moja moc polegała na znikaniu z nagła i pojawianiu się w różnych miejscach, całe ciało znika, a ostatni szyderczy uśmiech. Tak też zrobiłam.
- Ha?! Co mi zrobisz że znikasz, i tak cię dopadnę!- uśmiechnął się zadziornie.
- Jak spróbujesz zapłacisz karę - roześmiałam się i zrobiłam się widzialna.
Tarzałam się ze śmiechu.
- A jak panią zwą? - zapytał.
- Vapper - wypięłam dumnie głowę w lewą stronę.
- Myślałem że bardzo wkurzająca lasensja - robił sobie żarty - dobra, to mój teren i moja wataha więc lepiej stąd idź
-Jak zechcę-odpowiedziałam
-Dobra, źle zacząłem przepraszam-podał łapę na znak zgody
Nie przyjęłam jej.
-Może... chcesz dołączyć do watahy?-zapytał
-Może... a co oferujecie?-odpowiedziałam chamskim pytaniem
-Co chcesz, na pewno dach pod głową
-Dobra, dołączę...
-Świetnie, chodź oprowadzę cię

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by
Fragonia
Szablony