Trójka małych szczeniąt to w sam raz. Bardzo się cieszyłem. W końcu mogłem mieć szczenięta, które będą kiedyś alfami, po mnie. Byłem dumny, ze szczeniaków chociaż że jeszcze ich nie ma na świecie. Będą mogły odpowiadać jako mój wzór i dobrze się opiekować watahą. Oby żyły w dobrze i harmonii co jest dla mnie najważniejsze. By, odnowiły to co zaczął pierwszy załozyciel watahy - ja. Było by świetnie by ktoś był taki jak ja i cieszył się tym co ma. Ucieszyłem się. Radość, taka jak nigdy w życiu.
Savanna przez całą noc nie mogła wstać, ale rano powiedziała, że to ze szczęścia. Było rano, leżeliśmy razem i gadaliśmy o szczeniakach.
-A jak je nazwiemy?-spytała Savanna
-Nie wiem... może skoro trójka, to basiorki nazwiemy Solaris i Artemis a waderkę...-nie dokończyłem
-Livia!-odpowiedziała-ładne imię
-Też mi się podoba-uśmiechałem się
-Ała-a, bo-li mni-e brzu-ch...daj mi coś do jedzenia
-Dobra, już idę-powiedziałem i wstałem
Wybiegłem z jaskini, umyłem się w pobliskiej rzece i myślałem co jej "złowić". Przechodziłem obok pastwiska pełnego owieczek: pięknych, tłustych, bez futra (były ogolone).
"Może owieczka?-myślałem-NIE! Owce to najlepsze mięso jakie może być, ale polując na nie wszystko ryzykujesz, a przecież nowe szczeniaki nie mogą cierpieć z braku ojca."
Zauważyłem w oddali zająca, ale pomyślałem jeden mały zajączek na 2, a w sumie 5 ogromnych wilków nic nie zdziała. Wspiąłem się na pagórek i zauważyłem piękną, soczystą sarninę. Co lepsze była uwięziona pod drzewem. Podszedłem do niej.
-Słuchaj, wybacz, że tak się to złożyło, ale sama rozumiesz - powiedziałem - mam rodzinę do wykarmienia
-Ta jasne...-odpowiedziała - cóż, skróć me cierpienia
Nie wiedziałem o co jej chodzi... zabiłem ją i wróciłem ze zdobyczą do Savanny.
-Mam jedzonko!
-To dobrze...AŁA!!!
-Co się stało?!
-Chy-ba...się...zaczyna....aaa,ałaa-trzymała się za brzuch
-O..kurcze...-pobiegłem jak najszybciej do Ezio, wziąłem od niego Brom'a mówiąc, że to pilne i pobiegłem z nim do Savanny. Wziąłem ją na konia, sam wskoczyłem i Brom zaczął biec do szpitala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz