- Mamo, gdzie jest Manabe? - Doskonale pamiętam, jak patrzyłam =w zapłakane oczy matki, zadając to pytanie.
- Ojciec ją wygnał, odprowadza ją właśnie do granic. - Odpowiedź była bardziej szokująca niż cokolwiek innego w moim dotychczasowym życiu.
Wybiegłam z jaskini w tempie natychmiastowym, w celu odnalezienia mojej siostry. Nie wierzyłam, że ojciec mógł ją wygnać. Przegranie pojedynku nie było jakimś krytycznym wstydem, tym bardziej, że miał w rodzinie 2 zwycięzców. Tej nocy nie znalazłam jednak ani Manabe, ani Ojca. Zeszłam teren watahy kilkakrotnie, lecz nie natknęłam się na nich ani razu. Nad ranem wróciłam w centrum watahy. Udałam się do szamana, po lek na na senność po nieprzespanych godzinach. Jego jaskinia była ciemnym, sporym miejscem, które miało trzy pomieszczenia. Szaman własnie zajmował się jakimś gościem. A rozmowę którą wówczas z ów kimś przeprowadził będę mieć w głowie do końca życia.
- Po jakim czasie trucizna ogarnie cały organizm? - był to gryby głos, ale stłumiony przez szumiącą nieopodal wodę, która wylewała się z niedalekiego wodospadu.
- Niemal natychmiastowo, przyjmijmy po minucie. - Głos szamana był drażniacy, wszędzie bym go poznała, nawet po dziś dzień.
- Czyli jest martwa. Tego z żoną oczekiwaliśmy. Co jestem Ci winien? - Te słowa długo rozbrzmiewały echem w mojej głowie, ale nie miałam wystarczająco odwagi by wejść do środka i nakryć sprawcę na zabójstwie.
- Nie mam teraz zachcianek, jesteś wpływowy, więc masz u mnie dług.
Po chwili z "pokoju" wyszedł mój ojciec. Czułam jak łzy napływają mi do oczu, ale wiedziałam wówczas, że musze udawać, że nic nie słyszałam.
- Cześć ojcze. - Starałam się zachować normalny ton.
- Bluelly, gdzie podziewałaś się przez noc?
- Szukałam Manabe, przepraszam Cię teraz, szłam po krople nasenne, ale lepsza będzie zwykła drzemka.
To chyba był mój najszybszy powrót do domu, bo nigdy tak prędko do niego nie biegłam. Spakowałam swoje rzeczy, czyli zabrałam stary naszyjnik mojej siostry. Przed opuszczeniem tego, wtedy już okropnego miejsca napotkałam Xeoze. Powiedziałam mu wszytsko i nie czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony wynisołam się z watahy.
W wieku 2 lat stanęłam przed jedną z wędrownych watah, nie przebywałam z nimi długo, bo gdy tylko udało mi się natknąć na przyzwoitą jaskinię zdecydowałam się na samotne życie. Nie było mi ono jednak dane, bo w równie (a nawet bardziej) smutnym stanie znalazła się u mego boku Blackelly. Nie będę tu jendak wtłaczać jej historii, może gdy zechce, zrobi to sama. Pomimo wygody, w dwójkę w wielkim świecie nie jest łatwo. I tak po 3 miesiącach w podróży zupelnym przypadkiem dane nam było stawić sie u progu watahy Ciemnej nocy. Jako pierwsżą istotę tu poznałam Max'a. Jego gadatliwość nakręcała tysiące rozmów i miłą atmosferę, co sprawiło, że ybrałam właśnie tą watahę. Black nie była pewna, ale jeszcze tego samego dnia również stawiła się w ów watasze. Teraz staram się zapomnieć o przeszłości i towrzyć sobie stabilną i spokojną przyszłość. Mam nadzieję, że tym razem szczęście okaże się dla mnie łaskawsze i pozwoli choć przez krótką chwilę cieszyć się życiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz