Od Bluelly "Moja historia"

Moje dzieciństwo to raczej mało pamiętny czas. Kilka szczegółów tkwi jeszcze w mojej głowie, i mam nadzieję, że o nich nigdy nie zapomnę. Potrafię przypomnieć sobie matkę. Chudą, zwinną waderę o białym futrze, które w kontakcie z wodą całkowicie się w niej maskowało. Tak, to ona przekazała mi w genach żywioł wody. Pamiętam jej troskliwość, ciepłe łapy wieczorem, pyszne śniadanie o poranku. Pełne miłości oczy, patrzące na mnie nieustannie, bystrość i chęć nauczania córki o ciekłym żywiole. W moich wspomnieniach jest też ojciec. Dobrze zbudowany, wysoki basior, o futrze ciemnym jak noc. Reprezentował żywioł mroku, a jego stanowsiko było dość ważne, bowiem był on dowódcą szpiegów, których w mojej rodzinnej watasze mało nie było. Powaga była u niego cechą dowodzącą. Zawsze faworyzował jej brata, który w całości posiadł żywioł ojca. Rodzeństwo też było obok mnie, niemal zawsze. Ja i siostra szkoliłyśmy się w sztuce wody, nasz brat w magii mroku. Gdy mieliśmyokoło roku, całkowicie oddaliśmy się treningowi. Manabe, bo tak moja siostra miała na imię, trudniej było okieznać nasz żywioł. Zawsze usprawiedliwiano to faktem, że jest ona mieszanką mroku i wody. Wówczas nie wiedziano, że ja również posiadam zdolności do panowania nad ciemnościami. W wieku 2 lat, przyszedł moment, w którym w naszej watasze przeprowadzony miał zostać test umiejętności. Polegał on na pokonaniu (nie zabicu) 9 innych wilków swojego żywiołu, z którymi trzeba się było zmierzyć na arenie. Mój brat, Xeoze, z łatwością zwyciężył, pozostawiając przeciwników pogrążonych we wstydzie porażki. Mnie też nie najgorzej poszło, udało mi się zwycieżyć, nie w takim tempie i mniej efektownie niż Xeo, ale zrobiłam to. Niestety Manabe nie poszło tak dobrze jak nam. Została pokonana jako 7. Na wieczór nie wróciła do domu.
- Mamo, gdzie jest Manabe? - Doskonale pamiętam, jak patrzyłam =w zapłakane oczy matki, zadając to pytanie.

- Ojciec ją wygnał, odprowadza ją właśnie do granic. - Odpowiedź była bardziej szokująca niż cokolwiek innego w moim dotychczasowym życiu.  
Wybiegłam z jaskini w tempie natychmiastowym, w celu odnalezienia mojej siostry. Nie wierzyłam, że ojciec mógł ją wygnać. Przegranie pojedynku nie było jakimś krytycznym wstydem, tym bardziej, że miał w rodzinie 2 zwycięzców. Tej nocy nie znalazłam jednak ani Manabe, ani Ojca. Zeszłam teren watahy kilkakrotnie, lecz nie natknęłam się na nich ani razu. Nad ranem wróciłam w centrum watahy. Udałam się do szamana, po lek na na senność po nieprzespanych godzinach. Jego jaskinia była ciemnym, sporym miejscem, które miało trzy pomieszczenia. Szaman własnie zajmował się jakimś gościem. A rozmowę którą wówczas z ów kimś przeprowadził będę mieć w głowie do końca życia. 
- Po jakim czasie trucizna ogarnie cały organizm? - był to gryby głos, ale stłumiony przez szumiącą nieopodal wodę, która wylewała się z niedalekiego wodospadu. 
- Niemal natychmiastowo, przyjmijmy po minucie. - Głos szamana był drażniacy, wszędzie bym go poznała, nawet po dziś dzień.
- Czyli jest martwa. Tego z żoną oczekiwaliśmy. Co jestem Ci winien? - Te słowa długo rozbrzmiewały echem w mojej głowie, ale nie miałam wystarczająco odwagi by wejść do środka i nakryć sprawcę na zabójstwie.
- Nie mam teraz zachcianek, jesteś wpływowy, więc masz u mnie dług. 
Po chwili z "pokoju" wyszedł mój ojciec. Czułam jak łzy napływają mi do oczu, ale wiedziałam wówczas, że musze udawać, że nic nie słyszałam.
- Cześć ojcze. - Starałam się zachować normalny ton.
- Bluelly, gdzie podziewałaś się przez noc? 
- Szukałam Manabe, przepraszam Cię teraz, szłam po krople nasenne, ale lepsza będzie zwykła drzemka. 
To chyba był mój najszybszy powrót do domu, bo nigdy tak prędko do niego nie biegłam. Spakowałam swoje rzeczy, czyli zabrałam stary naszyjnik mojej siostry. Przed opuszczeniem tego, wtedy już okropnego miejsca napotkałam Xeoze. Powiedziałam mu wszytsko i nie czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony wynisołam się z watahy. 
W wieku 2 lat stanęłam przed jedną z wędrownych watah, nie przebywałam z nimi długo, bo gdy tylko udało mi się natknąć na przyzwoitą jaskinię zdecydowałam się na samotne życie. Nie było mi ono jednak dane, bo w równie (a nawet bardziej) smutnym stanie znalazła  się u mego boku Blackelly. Nie będę tu jendak wtłaczać jej historii, może gdy zechce, zrobi to sama. Pomimo wygody, w dwójkę w wielkim świecie nie jest łatwo. I tak po 3 miesiącach w podróży zupelnym przypadkiem dane nam było stawić sie u progu watahy Ciemnej nocy. Jako pierwsżą istotę tu poznałam Max'a. Jego gadatliwość nakręcała tysiące rozmów i miłą atmosferę, co sprawiło, że ybrałam właśnie tą watahę. Black nie była pewna, ale jeszcze tego samego dnia również stawiła się w ów watasze. Teraz staram się zapomnieć o przeszłości i towrzyć sobie stabilną i spokojną przyszłość. Mam nadzieję, że tym razem szczęście okaże się dla mnie łaskawsze i pozwoli choć przez krótką chwilę cieszyć się życiem. 

Uwagi: Wiele błędów związanych ze zbyt szybkim pisaniem: stanowsiko, drażniacy, gryby, zwycieżyć, pierwżą, sie, ybrałam i wiele więcej... Staraj się pisać bez takich błędów, ponieważ poza nimi, nie masz ortograficznych ani interpunkcyjnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by
Fragonia
Szablony