Przechadzałam się po plaży. Było bardzo przyjemnie. Lekki wiaterek owiewał mi włosy. Ach... Mimo że zima,to mi było ciepło. Lubiłam morze. Od zawsze. Jako szczenię zawsze bawiłam się na plaży. Przy morzu zawsze mi się lepiej myślało. Ciekawiło mnie,dlaczego. Kiedy tak szłam zamyślona,wpadłam na jakiegoś basiora. Odskoczyłam.
-Oj,przepraszam...
Popatrzyłam mu w oczy. Znaczy... W miejsce,gdzie powinny być oczy. Pisnęłam. Basior miał czarne,puste oczodoły.
-Witaj Diana...
-S-skąd mnie znasz?-wykrzyknęłam.
-Znam wszystkie syreny.
-Ale ja nie jestem syreną!
-Nie? To skąd masz ogon?
-Ja nie mam....-zaczęłam.
Czułam dziwne mrowienie w tylnych łapach. Odwróciłam się,a tam.... Ogon! Pokrywały go miedziane łuski. Płetwy były trochę jaśniejszego koloru. Pisnęłam.
-No widzisz... Jednak jesteś syreną. A ja biorę w niewolę wszystkie syreny...
Nagle wbiła mu się strzała w głowę. Nie wiadomo skąd. Basior warknął i zniknął. Usłyszałam szept:"Nie wiesz kim jesteś,dopóki tego nie odkryjesz"*.
-Hej,syrenko!
Odwróciłam się. To była stara wadera. Rzuciła mi jakiś talizman.
-Znajdź jeszcze parę talizmanów,a uratujesz nasz lud,który jest także twoim. Tu masz jeden z nich. Jeśli ktoś zechce ci pomóc,niech go założy. Też będzie syreną/syrenem. Powodzenia,kochana-powiedziała i rozpłynęła się w morską wodę.
No i czeka mnie samobójcza misja. Zaczęło mi brakować tlenu.
-Pomóżcie mi!-krzyknęłam.
Podczołgałam się do wody. Jakoś. Wskoczyłam szybko do morza i wzięłam głęboki oddech. Tlen. Wychyliłam się na powierzchnię. Ktoś biegł.
*cytat zapożyczony z okładki książki ,,Saga ognia i wody-Wielki Błękit"
<Ktoś chce? Będę wdzięczna :) A jeśli nie,to będę sama kontynuować. Ale mam nadzieję,że ktoś będzie chciał XD>
Uwagi: Brak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz