Od Miyu "Prezenty"

Był słoneczny poranek, dzisiaj przechadzałam się po lesie, by przemyśleć to i owo. Usiadłam pod drzewem rozmyślając co powinnam zrobić. Z tego co wiem dziś jest w tej oto watasze specjalny dzień, w którym każdy obdarowuje się prezentami. Jakież to nudne zajęcie. Nie rozumiem co oni w tym widzą. No, ale cóż... przynajmniej nie muszę płacić z własnych pieniędzy, których i tak mam nie wiele. Wyjęłam sakiewkę z trzydziestoma Galeonami. Każdy w watasze dostał pieniądze by kupić dla wylosowanej osoby mały upominek nie wykraczając poza budżet. Powinnam szybko się z tym uporać i wrócić do jaskini. A skoro już o tym mowa... może podaruję prezent dla dwóch osób? Jeden dla... tego całego Szasty za Galeony, które dostałam. Z wielką chęcią dałabym mu tylko te pieniądze, żeby sam kupił sobie kupił prezent, ale to chyba tak nie wypada. A drugi dla... jeszcze nie wiem no, ale... może jakaś książka z podpisami członków watahy? W swojej jaskini mam kilka książek, wystarczyłoby tylko podpisać, ale komu ją podarować... pomyślę nad tym później. Wstałam z ziemi i ruszyłam w kierunku Smoczej Ulicy. Powinnam znaleźć tam odpowiedni prezent dla Szasty, a książkę mam przy sobie, więc zbiorę nie które podpisy po drodze. 
*godzinę później*
Chodziłam bez celu po lesie, nie wiedziałam gdzie dokładnie znajduje się Smocza Ulica, nie dawno dołączyłam i nie znałam za bardzo terenów. Problemem też było to, że po drodze nie spotkałam także żadnej żywej duszy, która złożyłaby podpis w książce, lub wskazała drogę. Nagle usłyszałam szmer i z krzaków wyszedł basior. 
- Dobry... ty jesteś Zuko tak? - spytałam uprzejmie, uśmiechając się. Bycie nie miłym dla Alfy skończyło by się dla mnie źle, więc lepiej bym siedziała cicho. Basior pokiwał głową.
- Tak... a ty jesteś nowa... Miyu, zgadza się?
- Yhym. Mam dwa pytania do ciebie, bardzo ważne. Pomożesz?
- Oczywiście. O co chodzi?
- Pierwsze... nie wiem gdzie znajduje się Smocza Ulica, wskazałbyś mi drogę? A drugie, czy podpisałbyś mi się w książce?
- Jakiej książce? - spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Nie mogę powiedzieć, bo to niespodzianka dla pewnej osoby, ale podpiszesz się, co nie?
- No... dobrze. Skoro to prezent dla kogoś to podpiszę. A co do twojego pierwszego pytania, to właśnie stamtąd wracam. Idź w tamtą stronę, a dojdziesz. - Pokiwałam głową, wyjęłam książkę... tylko i tym razem wystąpił nie wielki problem. Nie było czym się podpisać. 
- Możesz dać mi chwilę? Zaraz coś wykombinuję... - Alfa przewrócił oczami, usiadł na ziemi i czekał, aż coś wymyślę. Zaczęłam się skupiać, a po chwili w moich łapach pojawił kałamarz z atramentem. Otworzyłam książkę, Zuko zamoczył łapę w atramencie i położył ją na pierwszej stronie książki. Zamknęłam, podziękowałam i szybko ruszyłam na Smoczą Ulicę. Po chwili znalazłam się na miejscu. Wszystko było ładnie przyozdobione lampkami i innymi ozdobami z okazji świąt. Mnie to, jednak wcale nie obchodziło, jak najszybciej mogłam ruszyłam w stronę Magicznego Sklepu. Nagle wpadłam na kogoś i upadłam na ziemię. Przede mną stała grupka wader, wszystkie skierowały wzrok na mnie, nie które nawet się do mnie uśmiechnęły. W zwartej grupce były Diana, Vanessa, Indila, Xendera, Alice i Yuko, z czego akurat na nią wpadłam. Widać było, że przerwałam im w rozmowie. Gdyż się spieszyłam i nie miałam ochoty na pogawędki, więc wymieniłam z nimi kilka zdań i udało mi się jakoś nakłonić je do podpisu w książce. Szybko oddaliłam się od nich, by wkroczyć do Magicznego Sklepu i przeglądać znajdujące się tam przedmioty. Po chwili zobaczyłam śliczny naszyjnik wykonany ze srebra, który był warty tyle ile miałam, czyli idealnie. Bez zastanowienia pokazałam sklepikarzowi wybrany przeze mnie przedmiot, wyjął go, zapakował i poprosił o zapłatę. Wyciągnęłam woreczek z Galeonami i podałam mu. Zabrałam swój ślicznie zapakowany prezent i ruszyłam do wyjścia. Kiedy wychodziłam, spotkałam grupę basiorów, jednym z nich był Szasta, któremu miałam wręczyć prezent. Nie rozumiałam jak, ale spamiętałam wszystkie imiona wilków, co było wręcz niesamowite. Zatrzymałam się przed nimi i zagrodziłam drogę by nie mogli mnie wyminąć. Teraz jeżeli dobrze się im przyjrzę to brakuje w ich grupce jednego basiora... tego masłożercy. Na ich czele stał Zuko a z tyłu Jace, Shadow, Toby i jak wcześniej wspomniałam, Szasta. Wyjęłam książkę i prezent, lecz za nim go dam to zbiorę podpisy od tej bandy. Za nim udało mi się mi ich naprosić by zostawili odcisk swej łapy, trwało to i trwało zanim się zgodzili. Musiał przy tym mi aż Zuko pomóc, gdyż gdyby nie on to chyba nigdy by się nie podpisali. Kiedy skończyłam zbierać podpisy, podałam Szastcie prezent.
- Masz i proszę, nie komentuj. Zmusili mnie do tego. - Szasta spojrzał na mnie zdziwiony, a ja po prostu przeszłam obok niego ignorując szepty pomiędzy basiorami. Wyszłam z Magicznego Sklepu i ruszyłam w stronę lasu.
*kilka godzin później*
Robiło się ciemno, wraz z zachodem słońca, niebo przybrało piękny, pomarańczowy kolor, mieszający się z barwą czerwieni i różu. Szukałam tego masłolubnego wilka, by wręczyć mu prezent. Był jedyną opcją, bo reszta wiedziała już o książce. Nagle usłyszałam szelest i z krzaków wyszedł obiekt moich poszukiwań. Na uszach miał słuchawki i prawdopodobnie nie wiedział co dookoła się niego dzieje. Zdjęłam mu je z głowy.
- Hej! Co ty robisz?! - powiedział z podenerwowaniem. Podałam mu książkę i oddałam słuchawki. - Co to? - spytał z zaciekawieniem.
- A co to ma być? Prezent.
- Ale po co mi ją dajesz?
- No jak to po co? Prezent. - Westchnęłam ciężko. Basior pokiwał głową. - Ciesz, bo to pierwszy i ostatni prezent ode mnie. - ściszyłam głos. - Może...
- Co mówiłaś?
- Nic a nic. - Powiedziawszy to ruszyłam do swojej jaskini na zasłużony odpoczynek.


Uwagi: Brak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by
Fragonia
Szablony