Od Max’ a ‘’Wyzwania cz.3 ‘’

Zabrałem ten durny słoik. Rozmyślałem, bo przecież jak ja mam się w tym wytarzać? Idąc z Leaf’em obok, dostrzegłem Indii. Szybko do niej podbiegłem, właśnie szła z Shine.
-Hejo! Mam do ciebie prośbę Indii, jeśli się zgodzisz- powiedziałem do wadery. Leaf i Shine patrzeli na siebie.
-A powiesz o co chodzi?- odpowiedziała. Poprosiłem ją, żeby w pewnym sensie „podgrzała’’ mi Nutelle. Ona się zgodziła. Podziękowałem, i poszedłem dalej. Gdy tak szedłem, zobaczyłem coś na drzewie. Postanowiłem, że to sprawdzę. Gdy byłem już na nim, okazało się ,iż to tylko jakiś paproch. Usłyszałem kogoś pode mną. „To tylko Zack”- pomyślałem. A po chwili wpadłem na pomysł. Miałem jeszcze wyzwanie ,żeby ‘’przypadkowo’’ skoczyć na jakiegoś wilka. A zawsze mogłem spaść z drzewa. Akurat zatrzymał się centralnie pode mną . Leaf, siedział cicho obok mnie. Po chwili skoczyłem z gałęzi na Zacka. Szybko z niego zszedłem.
-Co?! O Max? Chwila co?-nie wiedział o co chodzi. Nie dziwię mu się. Jakby nagle ktoś spadł na mnie też był bym zaskoczony.
-Przepraszam, ja spadłem z drzewa. Nic ci nie jest?- gdy to powiedziałem stworek postanowił wziąć przykład z właściciela i też skoczył na basiora. A ja w tamtym momencie wybuchłem śmiechem.
-Co to? Czemu wszystko spada z nieba?!- jego mina mówiła wszystko. Leaf zszedł z niego i podbiegł do mnie zadowolony.
-Na pewno nic ci nie jest? To mój towarzysz- nie mogłem opanować śmiechu. Zack, też zaczął się śmiać. Zapytałem go, czy chce pójść ze mną. Zgodził się. Po paru minutach zapytał się po co mi ten słoik. A ja tylko odpowiedziałem ,’’że zobaczy’’. Miałem szczęście bo na magicznej łące zebrała się chyba cała wataha. Nie widziałem tylko Miyu. Przywitali się z nami. „O Luju, jak ja mam to zrobić’’-myślałem, ciekawe co sobie o mnie pomyślą. Ale wyzwanie- nie poradzę. Po chwili wylałem roztopioną Nutelle...i zrobiłem to. Zacząłem się w niej tarzać. ‘’Mogę zrobić przy tym jeszcze jedno wyzwanie…’’-powiedziałem do siebie w myślach i zacząłem śpiewać piosenkę. Niestety nie miałem pomysłu jaką ,a pierwszą lepszą z brzegu było „Córko Grabarza”. Czemu akurat to?!
,,Czemu ty dręczysz mnie córko grabarza? Świeże kwiaty wciąż przynosisz na mój grób? Przestań już, odejdź ode mnie! I nie powtarzaj jak twój ojciec sypał ziemię na mój grób…” Gdy przestałem śpiewać rozejrzałem się. Niektórzy się śmiali, inni nie wiedzieli o co chodzi, a jeszcze inna część uznała ,że jestem nie sprawny umysłowo. Po chwili zacząłem się śmiać, a Leaf do mnie podbiegł i zaczął mnie lizać. ,,Kurde, jak ja się teraz domyję?’’ –pomyślałem i wstałem.
-No to co idę wskoczyć w rzekę… Pa?-powiedziałem i szedłem w kierunku jakiegoś strumyczka, czy czegoś. Co raz mniej wyzwań… Yea!


 Uwagi: Przed i po myślniku stawiamy spację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by
Fragonia
Szablony