Od Max'a ''Walentynki''

Było w miarę wcześnie. Ale co ja wiem dla ,niektórych późno, to wstać o dziesiątej ,a dla mnie o czternastej. Ósma może była. Spałem sobie spokojnie, ale Leaf musiał mnie obudzić. Na początku lekko mnie gryzł, a ja przewracałem się z boku na bok. 
-Leaf, no daj mi spać…-wymamrotałem leżąc na plecach. On na mnie w skoczył. –Eh, czego chcesz?-otworzyłem oczy. Stworek chyba był zadowolony. Wstałem, rzucając mu spojrzenie dające mu do zrozumienia, iż chce spać. On się tym nie przejął. 
-No, co? Chce spać…o co ci chodzi…chwila no tak!- od razu się rozbudziłem. Przecież, wczoraj jeszcze mu mówiłem-,, Proszę obudź mnie rano’’. Wstałem i pogłaskałem go pogłowie. 
-Chodź coś zjeść, i idziemy- powiedziałem i wyszedłem z Leafem. 
***
Gdy byliśmy już ogarnięci i najedzeni wróciliśmy. Wziąłem galileony i z Leafem wyruszyłem w stronę Smoczej Ulicy. Omówiliśmy sobie wczoraj plan na dzisiaj. Ostatnio mam przejawy bardzo dobrego humoru, i naprawdę i to naprawdę trudno go zepsuć. Szliśmy sobie, w miarę szybko. Gdy byliśmy już na Smoczej Ulicy, zaczęliśmy szukać stoisk z kwiatami. Dobra- 13 róż, 2 czekolady i jeden bukiet. Było tam wiele różnych straganów. Ale nas interesowały tylko kwiaty i słodycze. Leaf nagle coś dostrzegł, i zaczął iść w inną stronę a ja zanim. Znalazł ,zaprowadził mnie do stoiska z kwiatami. 


-Dzięki-szepnąłem do stworka, on podskoczył. Podszedłem do sprzedawcy i poprosiłem 13 krwistoczerwonych róż. Zapłaciłem i ruszyłem dalej. Róże niosłem w pysku, na szczęście nie miały kolców. Następny stragan był z dużą ilością słodkiego. Aż kusiło, żeby coś zjeść. ,,Ej, przecież nie możesz słodkiego, nawet na to nie patrz!’’-pomyślałem, ze smutkiem. Lecz mówi się trudno. Chwilę się rozglądałem i kupiłem 2 duże czekolady. Słodycze niósł Leaf. A i bukiet! Nie mogłem znaleźć czegoś odpowiedniego. Aż dostrzegłem, duży bukiet kwiatów. Były one takie jakby różowe nie wiem dokładnie, jestem trochę daltonistą. Od razu wiedziałem, że to to. 
***
Trudno było nam się zabrać z tym wszystkim, ale jakoś daliśmy radę. Leaf, został w jaskini, z bukietem i czekoladami a ja wyruszyłem rozdać kwiatki. Od razu spotkałem Yuko, 
-Hejo, proszę bardzo, dla przyszłej panny młodej-powiedziałem uśmiechnięty i wręczyłem jej jedną różę.
- O dziękuję. A po co ci tyle tego?
-A tak sobie, każdemu daje-i się zaśmiałem. Potem się pożegnaliśmy się ,a ja ruszyłem dalej. Następna była Miyu. 
-Miyu?- zawołałem, zanim wlazłem do jaskini-mogę wejść?
-O ,to ty, wchodź.-odpowiedziała. Kiedy wszedłem dałem jej kwiata.
-Z okazji walentynek!
-O dziękuję-odpowiedziała. Chwilę jeszcze porozmawialiśmy. Kiedy wyszedłem już z jaskini wadery, rozmyślałem, czy się zmieszczę w czasie. No bo Zuko, ma jeszcze dziś ślub! Postanowiłem przyśpieszyć. Więc biegłem z miejsca, do miejsca. Sytuacja się powtarzała.
***
Alice, Xan, Van, Diana, Blu, Black, Spaghetti, Kuna, Aria da Moon, Chrystalis, Yennefer. Wszystkie róże, zostały rozdane. Wróciłem do jaskini. Zobaczyłem Leafa…dobierał się do czekolady!
-Leaf! Nie! –krzyknąłem i podbiegłem do czekolady. Na szczęście nic z nią nie zrobił. Stworek posmutniał. Pogłaskałem go, i powiedziałem, że kupie mu później. Od razu się ucieszył. Leaf, wziął bukiet a ja czekolady (na wszelki wypadek, jakby chciał ją zjeść. Chodź ze mną słodkie też nie było bezpieczne…). Spotkałem Indii.
-Indii! Wesołych ! Wolisz czekoladę co nie? Szybko, za nim któreś z nas ją zeżre! –powiedziałem, ze śmiechem.
-Ym, dziękuję, tak wolę…-wadera była trochę zaskoczona- A gdzie tak się śpieszysz?
-O widać? Heh, muszę jeszcze zrobić parę rzeczy. Dobra lecę, Pa, do zobaczenia –pożegnaliśmy się. 
Szybko z Leafem pobiegliśmy, żeby nikt nas nie zauważył. Staliśmy ‘przed drzewem Miyu’ . Zamieniłem się z stworkiem. Wytłumaczyłem mu, co ma zrobić. On prędzej się tam wdrapię. Miał wrzucić czekoladę, do skrzyni ,która była tam ukryta. Szybko się uwinął.
-No to teraz Kii! – powiedziałem do niego wziąłem bukiet. Szukaliśmy jej wszędzie. Pewnie poszła gdzieś poza tereny watahy bo w jaskini też jej nie było. Zostawiłem w środku bukiet i podpisałem – „Twój Walenty’’. Potem wróciłem z moim towarzyszem do siebie. Trzeba się jeszcze na ślub Zuko i Yuko przygotować!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by
Fragonia
Szablony