Od Tenshi’ego cz.1 „Wejście na cudzy teren” (C.D chętny/a)

Obudziłem się. Znajdowałem się w lesie. Magicznym Lesie. Przeciągle ziewnąłem, po czym zerwałem się z kępki mchu. Wczoraj ze zmęczenia położyłem się gdzie popadnie, nie zwracając uwagi na to, iż jestem na widoku. Nie jadłem nic od trzech dni, więc jedyną potrzebą, którą doprowadziłem do stanu krytycznego, było pragnienie. Byłem zachrypnięty. Próbowałem sobie przypomnieć, gdzie mogę znaleźć wodopój. Mój umysł był zamglony, sam nie wiem, czemu, ale podejrzewam, że przez niewyspanie. Coś… coś mi zaświtało w głowie. Niedaleko powinna płynąć Magiczna Rzeka! Przepływa w końcu przez ten Las, a jest tam nie powiem, bardzo ładnie. Rzeka miała rzeczywiście w sobie coś magicznego, lubię takie klimaty. Pod moimi łapami było runo leśne, ale nie było słychać szumu wody. Może podążam w złą stronę? Nie byłem pewien. Coś przykuło moją uwagę. To ‘coś’ poruszało się w krzakach. Napiąłem mięśnie. Cofnąłem się. Zza rośliny wyłonił się wilk. Odetchnąłem, ale nie na długo.
- Kim jesteś? – Wilk objął mnie nieufnym spojrzeniem.
- Tenshi. – Przedstawiłem się, unikając wzroku przedstawiciela mojego gatunku.
- Jesteś na terenie Watahy Ciemnej Nocy. Nie powinno Cię tu być. 
- Przepraszam, nie wiedziałem. – Spuściłem głowę. – Mogę wiedzieć, jak się nazywasz?

< Krótkie, ale nie chcę narzucać, kto spotka basiora. c: >


Uwagi: Brak. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by
Fragonia
Szablony